Na obec­nym sku­pie­niu ks. Igna­cy Jaku­biak — Mode­ra­tor Pod­re­gio­nu Czę­sto­chow­skie­go wyło­żył nam kon­fe­ren­cję for­ma­cyj­ną pod­par­tą świadectwami
„SŁOWO BOŻE NAWRACA”
a w prak­ty­ce nawra­ca­nia wspie­ra­ło nas Sło­wo Życia:
„CZUWAJCIE WIĘC …”

EUCHARYSTIA

This sli­de­show requ­ires JavaScript.

KONFERENCJE

This sli­de­show requ­ires JavaScript.

SPOTKANIE W GRUPACH

This sli­de­show requ­ires JavaScript.

SPOTKANIE ANIMATORÓW DIECEZJALNYCH Z RADĄ PODREGIONU CZĘSTOCHOWSKIEGO

This sli­de­show requ­ires JavaScript.

DZIELENIE SIĘ ŚWIADECTWAMI I DOŚWIADCZENIAMI ZE SŁOWA ŻYCIA

CAŁONOCNA ADORACJA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU

NIEDZIELNA EUCHARYSTIA

This sli­de­show requ­ires JavaScript.

Link do zdjęć Kata­rzy­na Zalu­za KLIKNIJTU
Link do zdjęć Bar­ba­ra Błasz­czyk KLIKNIJ TU

Wra­że­nia z  Sku­pie­nia od 04 do 06 lute­go 2022r. (zada­nie domo­we)

Abym Jego mocą dawa­ła świa­dec­two wiary
Tema­tem sku­pie­nia było: „Sło­wo Boże nawra­ca”. Jakoś w ser­cu przy­szły mi sło­wa z homi­lii, kie­dy to Ksiądz Igna­cy pod­kre­ślił, iż każ­dy z nas może być uczniem Jezu­sa, bo to Jezus nas wybie­ra tak jak np. św. Piotra.
I to wła­śnie ja sła­ba, grzesz­na, nic nie zna­czą­ca w tym świe­cie mogę być Jego świa­tłem i świad­kiem dla ludzi, któ­rych Jezus posta­wi na mojej dro­dze przez Sło­wo Boże / Życia, w któ­rym jest sam Jezus i to On mnie doty­ka, prze­mie­nia i daje życie, abym Jego mocą dawa­ła świa­dec­two wia­ry innym napo­tka­nym ludziom. Dzię­ku­ję za pięk­ny czas.   Tere­sa

Dzię­ku­ję za wszyst­ko co otrzymałam.
Jestem sym­pa­ty­kiem Sank­tu­arium Krwi Chry­stu­sa w Czę­sto­cho­wie. Od lat cho­dzi­łam na odpu­sty do tego Sank­tu­arium. Z stam­tąd  wzię­łam cza­so­pi­smo ’’Żyć Ewan­ge­lią’’, w któ­rym dowie­dzia­łam się o dniach sku­pie­nia w Czę­sto­cho­wie. W mojej para­fii dzia­ła rów­nież Wspól­no­ta Krwi Chry­stu­sa i znam oso­by z tej Wspól­no­ty. Z reko­lek­cji jestem bar­dzo zado­wo­lo­na. Usły­sza­łam sło­wa, któ­re bar­dzo paso­wa­ły do mojej sytu­acji. Ja czę­sto się modląc nie widzę rezul­ta­tów mojej modli­twy. Jak jak­by nic się nie zmie­ni­ło i nic nie dało się zro­bić. Tym­cza­sem ksiądz Igna­cy na reko­lek­cjach moc­no pod­kre­ślał, że to, że się nic nie da zro­bić w naszym życiu to jest here­zja. Usły­sza­łam też przej­mu­ją­ce świa­dec­twa osób, któ­rych wia­ra i modli­twa wybła­ga­ły prze­mia­nę w ich życiu.
Dzię­ku­ję za wszyst­ko co otrzy­ma­łam. Naj­bar­dziej też dzię­ku­ję za Komu­nię pod Dwie­ma Posta­cia­mi, któ­ra była udzie­la­na na tych reko­lek­cjach. Niech będzie pochwa­lo­na Prze­naj­święt­sza Krew Chry­stu­sa.   Anna  

Sło­wo Boże działało
Prze­ży­łam kolej­ne sku­pie­nie w Czę­sto­cho­wie i jak zwy­kle Pan Jezus mnie zasko­czył. Naj­pierw zawal­czył o mnie poko­nu­jąc moje wymów­ki i moją gnu­śność Sło­wem Życia: „On jed­nak prze­szedł­szy pośród nich odda­lił się”. Pomy­śla­łam, że nie chcę aby Jezus obok mnie prze­szedł i się odda­lił, bo waż­niej­sza jest moja wygo­da i uspra­wie­dli­wia­nie się, że jestem zmęczona.
Odsu­nę­łam więc z pomo­cą Sło­wa Życia wszyst­kie poku­sy i poje­cha­łam rado­sna i prze­peł­nio­na nadzie­ją na prze­ży­cie pięk­ne­go czasu.
Ksiądz Igna­cy na kon­fe­ren­cji podzie­lił się swo­im wspa­nia­łym świa­dec­twem, jak Sło­wo Boże dzia­ła­ło w jego życiu i jak mu pomo­gło się nawra­cać. Każ­da homi­lia poru­sza­ła głę­bo­ko moje serce.
Punk­tem kul­mi­na­cyj­nym oka­za­ła się godzi­na pytań i dzie­le­nia się świa­dec­twa­mi uczest­ni­ków, jak Jezus dzia­ła w ich życiu i jak żyją Sło­wem Życia.
W tych świa­dec­twach było przed­sta­wio­ne, jak z Jezu­sem poko­ny­wać róż­ne prze­ciw­no­ści, jak Jezus poma­ga poko­ny­wać strach, wstyd, jak dzię­ki modli­twie Jezus napra­wia rela­cje. Ludzie dużo ode mnie star­si zawsty­dzi­li mnie swo­ją gor­li­wo­ścią i odwa­gą pój­ścia za Jezusem.
Jestem ogrom­nie wdzięcz­na Jezu­so­wi, że mogłam brać udział w tak waż­nym dla mnie sku­pie­niu.     Elż­bie­ta  

Pan Bóg przy­go­to­wał dla mnie nowe spoj­rze­nie na nawrócenie
Każ­de sku­pie­nie jest potrzeb­ne, bez­cen­ne! Nigdy nie jest tak samo. Na luto­wym sku­pie­niu Pan Bóg przy­go­to­wał dla mnie   nowe spoj­rze­nie na nawró­ce­nie. Wie­dzia­łam, że Sło­wo Życia, to Jezus, Któ­ry przy­cho­dzi, kie­dy Go wołam sło­wa­mi Pisma Świę­te­go. Ale to, że wie­dzia­łam nic mi nie dawa­ło.  Mia­łam pro­ble­my z  tym, aby żyć Sło­wem  Życia.  Czu­łam, że nie żyję wybra­nym Sło­wem, bo nie­wie­le się zmie­nia­łam ‚nie uczy­łam się na błę­dach, cią­gle  popeł­nia­łam te same błę­dy. Świa­dec­two księ­dza ‚poka­za­ło mi, że nie tyl­ko ja nie umiem  żyć Sło­wem Bożym, że inni też mają podob­ne trudności.
Ksiądz Igna­cy dawał  wie­le przy­kła­dów ludzi, któ­rzy tak jak ja byli sła­bi  i grzesz­ni, upa­da­li i powsta­wa­li. Przed­sta­wio­ne świa­dec­twa uświa­do­mi­ły mi na czym pole­ga praw­dzi­we nawró­ce­nie. Chcę zaufać Jezu­so­wi i nie znie­chę­cać się. Sło­wa księ­dza doda­ły mi otu­chy i zachę­ci­ły do zawie­rza­nia  swo­je­go życia każ­de­go dnia na nowo Chrystusowi.
Będę pro­sić Ducha Świę­te­go o odwa­gę , męstwo ‚mądrość i cier­pli­wość w pra­cy nad moim nawró­ce­niem.  Bar­dzo pra­gnę tego , aby bez wzglę­du na oko­licz­no­ści, moje codzien­ne życie Sło­wem Bożym było spo­tka­niem z Jezu­sem, któ­ry pomo­że mi dobrze żyć i pra­co­wać.     Hali­na

Nigdy nie moż­na ustać w swo­im nawra­ca­niu się
To pierw­sze dłu­go ocze­ki­wa­ne spo­tka­nie w tym roku kalen­da­rzo­wym. Kie­dy już jestem w Domu Misyj­nym zapo­mi­nam o wszyst­kich spra­wach dnia codzien­ne­go i mogę spo­koj­nie pobyć z Panem Bogiem. Ucie­szy­łam się kie­dy zoba­czy­łam, że roz­wa­ża­nym sło­wem jest „Czu­waj­cie więc…” To były aku­rat sło­wa, któ­re po raz pierw­szy roz­wa­ża­łam, na pierw­szym moim spo­tka­niu w para­fii, kie­dy jesz­cze nie mia­łam poję­cia, że od tej pory będę zawsze uczest­ni­czyć w spo­tka­niach i zosta­nę człon­kiem WKC. Zawsze je mam w ser­cu i ile razy coś chcę zro­bić nie tak jak powin­nam, to je sobie przy­po­mi­nam. Na obec­ne cza­sy te sło­wa są jak naj­bar­dziej aktu­al­ne. W Domu Misyj­nym mogłam spo­koj­nie pome­dy­to­wać i zasta­no­wić się też nad pyta­niem: co jest w cen­trum moje­go życia i czym się kie­ru­ję w życiu, czy czu­wam, czy sły­szę głos Pana Boga w swo­im ser­cu i sumie­niu. Uda­ło mi się to uczy­nić pod­czas mil­cze­nia obo­wią­zu­ją­ce­go przy posił­kach i na noc­nej ado­ra­cji, któ­ra dla wie­lu z nas jest bar­dzo waż­na na zakoń­cze­nie sku­pie­nia. Bar­dzo też dla mnie były war­to­ścio­we wygła­sza­ne kon­fe­ren­cje. Cią­gle się dowia­du­ję coś nowe­go. Tema­ty­ka w tym roku doty­czy Sło­wa Boże­go. Aku­rat tema­tem na tym sku­pie­niu było: Sło­wo Boże, któ­re nawraca.

Przy­znam się, że po tych kon­fe­ren­cjach oświe­ci­ło mnie ile jesz­cze muszę w swo­im życiu zmie­nić. Nigdy nie moż­na ustać w swo­im nawra­ca­niu się. Nie mogę też zapo­mnieć, że to Bóg mnie pro­wa­dzi i mam mu za co dzię­ko­wać, bo to, że mogłam być na sku­pie­niu, to jest dzie­ło Boga. Poszłam za Chry­stu­sem i wła­śnie na takich Sku­pie­niach naj­wię­cej mogę się otwie­rać na jego łaskę, a potem mu słu­żyć.     Kata­rzy­na  

Bło­go­sła­wio­na Krew Jezusowa!

Świa­dec­twa uczest­ni­ków z dzie­le­nia się na sku­pie­niu od 04–06 lute­go 2022r.

  1. Popro­si­łem Pana Jezusa
    Ksiądz Pro­boszcz mojej para­fii pole­cił mi doko­nać wybo­ru jakiejś oso­by na nowe­go sza­fa­rza. Popro­si­łem Pana Jezu­sa, aby mi pod­po­wie­dział, kogo wybrać. Pomo­gło mi tu Sło­wo Życia i  modląc się przed Prze­naj­święt­szym Sakra­men­tem uzy­ska­łem pomoc i wie­dzia­łem już kogo pole­cić. Oka­za­ło się, że był to traf­ny wybór, bo wszyst­kie pozo­sta­łe oso­by zapro­po­no­wa­ne przez Pro­bosz­cza zre­zy­gno­wa­ły. Mamy być odważ­ni, nie gnu­śni, podej­mu­ją­cy też odważ­ne decy­zje, a Sło­wo Życia ma nam w tym poma­gać.   JÓZEF

  2. Bądź mi wier­ny aż do śmierci…/„walcz ze złem” 
    Mia­łem wąt­pli­wo­ści czy jechać na dni Sku­pie­nia i cią­gle się waha­łem, ale pomo­gło mi Sło­wo Życia, któ­re zna­la­złem będąc w koście­le, gdzie wyło­żo­ne były kar­tecz­ki i wylo­so­wa­łem  „Bądź mi wier­ny aż do śmier­ci, a otrzy­masz wie­niec chwa­ły”. Już wte­dy wie­dzia­łem na 70 %, że będę musiał poje­chać, bo jak tu  być nie­wier­nym. Jed­nak w ser­cu moim jesz­cze były waha­nia, o któ­rych Pan Bóg dobrze wie­dział. Na dru­gi dzień znów posta­no­wi­łem loso­wać kar­tecz­ki i prze­czy­ta­łem „walcz ze złem”. Na następ­ny dzień było już o uwiel­bie­niu Boga. Posze­dłem wten­czas na ado­ra­cję, aby wszyst­ko prze­mo­dlić. Było posta­no­wie­nie, że w koń­cu poja­dę i wszyst­ko się tak uło­ży­ło, że mia­łem pełen skład w aucie, cho­ciaż cią­gle zmie­nia­ły się decy­zje, co do osób, któ­re mia­ły jechać. Gdy­bym posłu­chał gło­su nie z ser­ca, ale tego, któ­ry tak strasz­nie mnie zwo­dził, abym nie jechał, to bar­dzo bym żało­wał i dużo bym stra­cił. A tak jestem na sku­pie­niu, a razem ze mną oso­by, któ­re jed­nak nie zawio­dłem i też mogły przy­je­chać.     EDWARD

  3. Dziś speł­ni­ły się sło­wa Pisma, któ­re­ście usłyszeli”
    W stycz­niu byłem na dele­ga­cji w Legni­cy. W insty­tu­cji, do któ­rej poje­cha­łem nie byłem już potrzeb­ny, a kie­row­ca nie mógł mnie odwieźć do Wro­cła­wia i zapro­po­no­wa­no mi , abym poszedł zwie­dzać mia­sto. Nie bar­dzo byłem z tego zado­wo­lo­ny, gdyż było bar­dzo zim­no, wiał wiatr i do cen­trum mia­sta był kawa­łek dro­gi. Kie­dy tak tro­chę w duchu zaczą­łem narze­kać, to w koń­cu przy­szło opa­mię­ta­nie, że czło­nek Wspól­no­ty nie powi­nien narze­kać, bo tak nas uczo­no. Nie wie­dzia­łem za bar­dzo co mam z sobą zro­bić. Ale nagle zauwa­ży­łem wie­żę kościo­ła, więc pomy­śla­łem, że tam pój­dę, bo może to wła­śnie ten czas, żeby odwie­dzić w taber­na­ku­lum Pana Jezu­sa. Był to kościół Trój­cy Świę­tej i oka­zał się zamknię­ty. Posze­dłem więc dalej. Zoba­czy­łem w odda­li inny kościół i zasta­na­wia­łem się nad tym, czy jak tam pój­dę czy zdą­żę wró­cić do insty­tu­cji skąd wysze­dłem. Ale coś mi przy­szło na myśl, że może to jest kościół Św. Jac­ka, gdzie był cud Eucha­ry­stycz­ny. I rze­czy­wi­ście tak było. Oka­za­ło się, że jest tam wysta­wio­ny cały czas Prze­naj­święt­szy Sakra­ment. Już sama obec­ność Jezu­sa ogrza­ła mnie ducho­wo i psy­chicz­nie i uświa­do­mi­łem sobie, że Pan Jezus ma zawsze czas dla czło­wie­ka, zawsze do nie­go moż­na przyjść. Nawet odczu­łem też cie­pło fizycz­ne, bo oka­za­ło się, że ta kapli­ca jest ogrze­wa­na. Wte­dy sobie przy­po­mnia­łem  Sło­wo Życia, któ­re ostat­nio mie­li­śmy. „Dziś speł­ni­ły się sło­wa Pisma, któ­re­ście usły­sze­li”. Pan Jezus przy­szedł, aby zara­dzić mojej bolącz­ce, za to dzię­ku­ję bar­dzo Jezu­so­wi.     RYSZARD
  4. Wypłyń na głębie”
    Zasta­na­wia­łem się czy mam jechać na Dni Sku­pie­nia. Zmę­cze­nie po pra­cy zawo­do­wej, peł­no zajęć w domu. Ale dosta­łem natchnie­nie , że muszę jechać. Jed­nak z pocią­ga­mi to róż­nie. Wte­dy przy­po­mnia­łem sobie o Sło­wie Życia „Wypłyń na głę­bie”. Powie­dzia­łem do Jezu­sa– wypły­ną­łem na tą głę­bie, ale spraw teraz, żebym dobrze doje­chał. Oka­za­ło się, że nie­spo­dzie­wa­nie pod­je­chał opóź­nio­ny pośpiesz­ny pociąg, na któ­re­go wca­le nie liczy­łem i zdą­ży­łem na czas. Jezus pomógł roz­wią­zać pro­blem. Muszę powie­dzieć, że w tym dniu napraw­dę odczu­wa­łem cały czas dzia­ła­nie Pana Jezu­sa. Chciał, żebym był na tym Sku­pie­niu i tak się sta­ło.     TOMEK

  5. Wypocz­nij­cie nieco”
    Uję­ły mnie bar­dzo dzi­siej­sze czy­ta­nia, bo sło­wa w nich zawar­te przy­pa­dły mi bar­dzo do ser­ca i pomy­śla­łam, że te sło­wa są aku­rat dla mnie. „Pójdź­cie wy sami osob­no na miej­sce pustyn­ne i wypocz­nij­cie nie­co”. Jestem tro­chę oso­bą zabie­ga­ną, bo jesz­cze pra­cu­ję i pomy­śla­łam sobie, że poja­dę na te Dni Sku­pie­nia i sobie tro­chę odpocz­nę, odry­wa­jąc się od codzien­nych obo­wiąz­ków. I tak rze­czy­wi­ście jest za każ­dym razem. Ale po chwi­li usły­sza­łam dal­sze sło­wa, któ­re dały mi wie­le do myśle­nia. „Gdy Jezus wysiadł zoba­czył wiel­ki tłum. Zli­to­wał się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mają­ce paste­rza. I zaczął ich nauczać”. Jezus, któ­ry był zawsze taki utru­dzo­ny i zmę­czo­ny też szu­kał miejsc odosob­nie­nia. Czę­sto dopie­ro czas na modli­twę znaj­do­wał w nocy, bo niko­mu nie odmó­wił pomo­cy i nigdy nie szem­rał. Zoba­czy­łam nagle sie­bie w sytu­acji ,  kie­dy nie­raz bra­ko­wa­ło mi sił i chcia­łam czas mieć tyl­ko dla sie­bie na wypo­czy­nek i nie­raz jak­by się wszy­scy zmó­wi­li i coś ode mnie aku­rat w tym momen­cie chcie­li. Owszem np. odbie­ra­łam tele­fo­ny pro­wa­dząc nie­raz dłu­gie roz­mo­wy, z oso­ba­mi, któ­re mnie o coś pro­si­ły lub też potrze­bo­wa­ły tyl­ko poga­dać. Cza­sa­mi trze­ba było komuś coś zała­twić. Bywa­ły to roż­ne sytu­acje. Nie odma­wia­łam w mia­rę jak mogłam. Ale kie­dy wyobra­zi­łam sobie zmę­czo­ne­go Jezu­sa jak on to czy­nił, to pomy­śla­łam sobie, że muszę się tu popra­wić, bo on to czy­nił cały czas z wiel­ką miło­ścią, a u mnie to cza­sem tej miło­ści bra­ko­wa­ło, bo czę­sto zamiast tego była w duchu złość, że nie dadzą mi odpo­cząć.     KATARZYNA
     
  6. Poczu­li­śmy, że jed­nak ludzie są „głod­ni” Sło­wa Bożego
    Już od kil­ku lat roz­pro­wa­dza­my w róż­nych para­fiach  książ­kę „Żyć z Ewan­ge­lią” i jed­na z sióstr zapro­po­no­wa­ła, żeby­śmy z egzem­pla­rza­mi, któ­re nam zosta­ły poje­cha­ły do takie­go małe­go kościół­ka w Szcze­ko­ci­cach  koło Radom­ska, ale naj­pierw zapro­po­no­wa­ła wybrać się  tam na ado­ra­cję i roze­znać czy tam jest taka potrze­ba i uzgod­nić to z pro­bosz­czem. Oka­za­ło się, że była to traf­na decy­zja. Myśle­li­śmy, że 7 egzem­pla­rzy nam star­czy, a tu się oka­za­ło, że trze­ba było ich jesz­cze domó­wić w wydaw­nic­twie. Dałam też tam takie świa­dec­two o Sło­wie Życia jak jed­nej zagu­bio­nej kobie­cie szu­ka­ją­cej dro­gi, zor­ga­ni­zo­wa­łam powrót do domu  i być może, że to też spra­wi­ło, że poszło 13 egzem­pla­rzy ksią­żek w tak małej miej­sco­wo­ści. W sumie to war­to się pod­jąć tru­du misyj­ne­go, bo poczu­li­śmy, że jed­nak ludzie są „głod­ni” Sło­wa Boże­go. Roz­pro­wa­dzi­li­śmy w tym roku 120 egzem­pla­rzy, ale na tym nie poprze­sta­nie­my, gdyż chce­my jesz­cze roz­pro­wa­dzać je w nie­dzie­lę misyj­ną i modli­my się też oto, aby Sło­wo Boże oży­wia­ło ludzi i żeby nie tyl­ko poprze­sta­li na tym, że wezmą samą książ­kę do ręki.     TERESA

  7. Kie­dy przy­go­to­wy­wa­łem się do tema­tu for­ma­cyj­ne­go „Sło­wo Boże nawra­ca” na Dni Sku­pie­nia zasta­na­wia­łem się czy mogę w to wszyst­ko włą­czyć moje oso­bi­ste prze­my­śle­nia i to co mnie same­go poru­sza, ale pomo­gła mi jed­na z sióstr utwier­dza­jąc mnie, że da się to wszyst­ko razem zro­bić.  Dla mnie to było też takie doświad­cze­nia, że nie powi­nie­nem bać się gło­su Ducha Świę­te­go i  trzy­mać się  tyl­ko utar­tych sche­ma­tów i myśleć, że to nie wypa­da, a odważ­nie gło­sić to co Duch Świę­ty pod­po­wie, bo wiem teraz, że dobrze moje sło­wa zosta­ły przy­ję­te przez uczest­ni­ków sku­pie­nia. Dało mi za to dużo siły na cały rok for­ma­cyj­ny.     KSIĄDZ IGNACY

  8. Mie­li­śmy podział na gru­py i mia­łam być w gru­pie dru­giej, gdy tym­cza­sem, kie­dy poszłam tam gdzie moja gru­pa mia­ła być, oka­za­ło się, że jest coś za dużo osób w tej gru­pie i zasu­ge­ro­wa­no mi, że mam szu­kać gdzie indziej, gdzie może bra­ku­je osób. Poszłam szu­kać i zna­la­złam rze­czy­wi­ście gru­pę, w któ­rej były tyl­ko dwie oso­by. Począt­ko­wo byłam zła i czu­łam bunt, że cze­mu to aku­rat ja mam sobie szu­kać nowej gru­py, sko­ro wiem, że na pew­no byłam przy­dzie­lo­na do dru­giej, ale po chwi­li już wszyst­ko minę­ło i podzię­ko­wa­łam Bogu, że posłał mnie tam, gdzie byłam potrzeb­na, a nie tam gdzie ja sama chcia­łam być.     AGNIESZKA 
  9. W stycz­niu byłam w sana­to­rium i pierw­sze co zro­bi­łam, to szu­ka­łam, gdzie w tej miej­sco­wo­ści jest kościół. Oka­za­ło się, że był nawet cał­kiem bli­sko i mogłam codzien­nie cho­dzić na ado­ra­cję w Godzi­nę Miło­sier­dzia na Koron­kę do Boże­go Miło­sier­dzia, z cze­go bar­dzo się cie­szy­łam, bo w domu nie mam takiej moż­li­wo­ści, ze wzglę­du na to, że pra­cu­ję w tym cza­sie. Pan Bóg dał mi też takie natchnie­nie , żeby tam gdzie jestem dawać świa­dec­two iże Pan Jezus jest moim Panem. Przy­szło mi wów­czas na myśl, że będę przed każ­dym posił­kiem żegnać się. Widzia­łam róż­ne spoj­rze­nia na sobie, bo w sana­to­rium jed­nak było na posił­kach ogrom róż­nych ludzi. Ale chcę dzię­ko­wać Panu Jezu­so­wi, że wte­dy dał mi taką siłę, żeby w ten spo­sób o nim  świad­czyć.  Dosta­łam w tym cza­sie od sióstr z gru­py Sło­wo Życia „Duch pań­ski spo­czy­wa na mnie, ponie­waż mnie nama­ścił i posłał mnie, abym ubo­gim niósł dobrą nowi­nę” Chcia­łam tym zna­kiem krzy­ża poka­zać, jak jest on dla mnie waż­ny i tak jak Jezus nieść innym dobra nowi­nę, bo może jak ktoś na mnie patrzył sam potem tak zaczął czy­nić.     HALINA 
  10. Mam tro­ję dzie­ci i wszyst­kie wyje­cha­ły do Danii razem ze swo­imi dzieć­mi, a moimi wnu­ka­mi. Jako bab­cia zawsze sta­ra­łam się z nimi utrzy­my­wać kon­tach i prze­ka­zy­wać wia­rę. Nie­ste­ty w Danii jest tro­chę kło­pot jeśli cho­dzi o wia­rę kato­lic­ką, a ja mar­twi­łam się, bo moje wnucz­ki, nie były jesz­cze u Pierw­szej Komu­nii Świę­tej. W Danii to było raczej nie­re­al­ne. Popro­si­łam Jezu­sa o pomoc i dosta­łam roz­wią­za­nie. Zała­twi­łam im w Pol­sce, na waka­cje dwu­ty­go­dnio­we reko­lek­cje. Ksiądz, któ­ry je pro­wa­dził, był zdzi­wio­ny, że moje dziew­czyn­ki, nie przy­stę­pu­ją ani do Spo­wie­dzi, ani do Komu­nii Św. Kie­dy dowie­dział się, że są z Danii i nie były u pierw­szej Komu­nii Św. natych­miast obie­cał im, że w try­bie przy­śpie­szo­nym przy­go­tu­je je i jeśli bar­dzo chcą, to będą mogły przy­jąć Jezu­sa. Naj­pierw spraw­dził co potra­fią. Nie musia­łam się wsty­dzić, bo nauczy­łam je bar­dzo dużo. Jak byłam w Pol­sce, to dużo przez tele­fon się razem modli­li­śmy, a jak w Danii to już mogłam wię­cej im prze­ka­zać. Rodzi­ce nie bar­dzo chcie­li się zgo­dzić, bo to nie wypa­da, bo to powin­no być na miej­scu i tam takie róż­ne wymy­sły, ale ja nie dałam za wygra­ną i w koń­cu ule­gli. Nada­rzy­ła się taka oka­zja, to trze­ba to wyko­rzy­stać. Poczę­łam więc przy­go­to­wy­wa­nia do samej uro­czy­sto­ści. Zała­twi­łam 3 sukien­ki od zna­jo­mych, w któ­re je wystro­iłam, zro­bi­łam wia­nusz­ki i zamó­wi­łam 3 duże tor­ty, na któ­rych były imio­na wnu­czek, bo zapro­sze­ni goście (80 dzie­ci), to wszyst­kie dzie­cia­ki uczest­ni­czą­ce w reko­lek­cjach. Odby­ło się to wszyst­ko w ostat­ni dzień w nie­dzie­lę, przed wyjaz­dem do domu. Czwar­ta wnucz­ka ma obie­ca­ne póź­niej­sze przy­ję­cie do pierw­szej Komu­nii Św., bo ma dopie­ro 6 lat. Jestem bar­dzo szczę­śli­wa, że tego docze­ka­łam i że Pan Bóg mnie tak pro­wa­dzi, że mogę być jesz­cze dla nich pomoc­na. Bogu za to bar­dzo dzię­ku­ję.     HALINA 
  11. Chcę opo­wie­dzieć jak nie tyl­ko ja słu­cham Pana Jezu­sa, ale i jak Pan Jezus mnie słu­cha. Zawsze odma­wiam koron­kę do Boże­go Miło­sier­dzia. Kie­dyś byłam na swo­jej dział­ce i chcia­łam zro­bić gril­la. Zaczę­łam roz­pa­lać o 14-tej, a tu ani rusz, drze­wo nie chcia­ło się zapa­lić, a sły­szę, że już biją dzwo­ny na godzi­nie 15-tej i czas na Koron­kę. Wten­czas żar­to­bli­wie powie­dzia­łam do Jezu­sa:ja idę do altan­ki mówić Koron­kę, a Ty mi tu roz­pal. Nie zdą­ży­łam nawet dobrze zmó­wić Koron­ki, a tu sły­szę jakiś szum za altan­ką i widzę lecą­ce iskry. Pod­cho­dzę do gril­la a tu ogień na pół metra. Powie­dzia­łam w głos z rado­ścią dzię­ki Ci Boże, że teraz sobie w koń­cu tą kieł­ba­sę usma­żę.     (…) 
  12. Chcę podzie­lić się tym, że Pan Jezus zawsze wysłu­chu­je, a jak ktoś bar­dzo pra­gnie jechać, to zawsze pomoc od nie­go otrzy­ma, ale trze­ba o nią popro­sić. Przed wyjaz­dem cze­ka­łam na swo­ją eme­ry­tu­rę. Wcze­śniej byłam jesz­cze w koście­le i u spo­wie­dzi i pro­blem wyjaz­du prze­mo­dli­łam. Wycho­dząc z kościo­ła spo­koj­nie pode­szłam do ban­ko­ma­tu i pomy­śla­łam, że może moja eme­ry­tu­ra już wpły­nę­ła na kon­to, choć ter­min wpły­wu jest dopie­ro za kil­ka dni. Oka­za­ło się, że eme­ry­tu­ra już jest. Jaka była moja radość, bo nie musia­łam już myśleć od kogo by tu popro­sić pie­nią­dze na wyjazd, a bar­dzo tego nie lubię. Spra­wa się sama roz­wią­za­ła.      (…)
  13. Było to rok temu i wybie­ra­łam się z sio­stra­mi na Dni Sku­pie­nia do Czę­sto­cho­wy. A tu one przy­cho­dzą i mówią, że jest pro­blem i nie kupi­my bile­tów, bo są ogra­ni­cze­nia ze wzglę­du na covid. W naszej miej­sco­wo­ści nie ma sta­cji kole­jo­wej i mamy taki przy­wi­lej, że może­my kupić bilet w pocią­gu. Ale zaczę­łam się zasta­na­wiać, że to ryzy­ko, bo mogę wsiąść i usły­szeć, że na następ­nej sta­cji mam wysiąść, bo nie ma miej­sca. Zaczę­łam myśleć co by tu zro­bić. Pierw­sza myśl to była taka, że może poja­dę do innej miej­sco­wo­ści odle­głej 45 km i tam kupię ten bilet, ale zaraz przy­szła dru­ga myśl, że prze­cież jak poja­dę, to nie zdą­żę być w kościół­ku. Zwy­cię­ży­ła myśl, że jed­nak nie poja­dę nigdzie, bo jest już nie­dłu­go wie­czór i jeśli mam być na Sku­pie­niu, to Bóg sam zadzia­ła. Poszłam do kościo­ła i odda­łam to wszyst­ko Panu Bogu. Nagle poczu­łam taki spo­kój w ser­cu, taki luk­sus i  pomy­śla­łam, że cokol­wiek za decy­zję bym nie pod­ję­ła teraz, to ona będzie dobra, bo będzie pocho­dzić od Boga. Tak zawsze czy­nię kie­dy mam pod­jąć jakąś waż­ną decy­zję i mówię Panie Jezu niech będzie tyl­ko Two­ja świę­ta wola i daj mi jakieś zna­ki, abym umia­ła ją roz­po­znać. Zawsze mi się to spraw­dza. Wcze­śniej czy póź­niej te zna­ki przy­cho­dzą. Na dru­gi dzień poszłam na pociąg razem z dru­ga sio­strą i wsia­dłam do pocią­gu. Pod­szedł kon­duk­tor i pyta dokąd jedzie­my i czy mamy bilet. Powie­dział, że za chwi­lę wró­ci, żeby nam ten bilet wypi­sać. Pomy­śla­łam wów­czas, że to już poło­wa suk­ce­su. Potem wytłu­ma­czył nam, kie­dy mamy zmie­nić prze­dział, bo dalej ktoś przyj­dzie na to miej­sce z rezer­wa­cją bile­tu. Był przy tym bar­dzo uprzej­my, a ja w tym wszyst­kim widzia­łam rękę Pana Boga, za to, że mu zaufa­łam. Wła­śnie zawsze w ten spo­sób sta­ram się żyć, żeby zaufać Bogu i cią­gle się o to modlę. Bóg zawsze poma­ga jeśli się go popro­si.     MAŁGORZATA 
  14. W mojej para­fii nie wie­dzą pra­wie nic o Wspól­no­cie Krwi Chry­stu­sa. Byłam zama­wiać Mszę Świę­tą u nasze­go Pro­bosz­cza i pod­su­nę­łam mu myśl, że sko­ro z naszej para­fii jadą do Czę­sto­cho­wy na piel­grzym­kę, może by wstą­pi­li rów­nież do Sank­tu­arium Krwi Chry­stu­sa, a to tyl­ko 3 km od Jasnej Góry. Może by Pan Bóg tam naszą para­fię pobło­go­sła­wił, bo źle się dzie­je, mini­stran­tów nie ma. Myśla­łam, że będzie jakiś odzew, ale wprost prze­ciw­nie usły­sza­łam od pro­bosz­cza sta­now­czy pro­test. Wró­ci­łam  z nie­sma­kiem do domu. Zro­bi­ło mi się smut­no i tak się żalę Jezu­so­wi: Panie Jezu cią­gle zarzu­cam te  sie­ci jak kaza­łeś, a tu one wciąż puste i nic mi z tego nie wycho­dzi. Czy Ty nie chcesz, żeby ta moja para­fia zanu­rzy­ła się we Krwi Chry­stu­sa? I poża­li­łam się mojej cór­ce, któ­ra miesz­ka w innej miej­sco­wo­ści, że to tak wszyst­ko wyglą­da. Cór­ka to wszyst­ko ze spo­ko­jem wysłu­cha­ła i w pierw­szy dzień Adwen­tu przy­cho­dzi i mówi, że zor­ga­ni­zo­wa­ła ze swo­jej wsi gru­pę mło­dych rodzin do Sank­tu­arium  Krwi Chry­stu­sa. Powia­do­mi­li­śmy  księ­dza Bogu­sła­wa  o tym, że przy­je­dzie taka gru­pa. Zna­la­zło się i rów­nież dla mnie miej­sce. Jaki to był pięk­ny widok, kie­dy w nie­dzie­lę gru­pa 40 osób mło­dych matek i ojców razem ze swo­imi dzieć­mi, nie­któ­ry­mi cał­kiem mały­mi, weszła do kapli­cy. Na koniec wszy­scy od naj­mniej­szych do naj­star­szych otrzy­ma­li indy­wi­du­al­ne bło­go­sła­wień­stwo reli­kwia­mi Krwi Chry­stu­sa. Jaka była moja radość i mogłam dzię­ko­wać Jezu­so­wi, że jed­nak te „sie­ci” nie zosta­ły zarzu­ca­ne na dar­mo. Wszy­scy wra­ca­li szczę­śli­wi do domu, a owo­cem tego było to że, 4 mał­żeń­stwa przy­je­cha­ły potem na reko­lek­cje mał­żeń­skie pro­wa­dzo­ne przez pań­stwa Puli­kow­skich. Ja mam posta­no­wie­nie, że nie zre­zy­gnu­ję z „zarzu­ca­nia sie­ci” w mojej para­fii. Modlę się cały czas i myślę, że w swo­im cza­sie coś do nich zło­wię.     MIROSŁAWA 
  15. Po Mszy Św. jecha­łem rowe­rem do Urzę­du, żeby coś zała­twić. Przy prze­cho­dze­niu na dru­gą stro­nę z rowe­rem na pasach, potrą­cił mnie samo­chód. Kie­row­ca zaczął ucie­kać. Ja leża­łem z rowe­rem całym pognie­cio­nym na bru­ku. Była nie­cie­ka­wa sytu­acja, bo jesz­cze inne pojaz­dy przez to się zde­rzy­ły. Poli­cja stwier­dzi­ła, że to była wina kie­row­cy samo­cho­du, bo jechał z dużą pręd­ko­ścią. Dzię­ku­ję Bogu, gdyż mia­łem dużo szczę­ścia, bo pomi­mo, że z rowe­ru zosta­ła har­mo­nij­ka, to nade mną czu­wa­ła opatrz­ność i nic mi się nie sta­ło, oprócz podar­tych spodni.     ZYGMUNT 
  16. Mam bra­ta, któ­ry miesz­kał w innej miej­sco­wo­ści niż ja, z naszą mamą w tym samym domu i od 10 lat nie odzy­wał się do mamy i niko­mu nie chciał powie­dzieć dla­cze­go. Nato­miast słu­żył do Mszy Św., przyj­mo­wał Komu­nię Św. i widocz­nie nie uwa­żał całej tej sytu­acji za grzech, cho­ciaż zwra­ca­łam mu na to uwa­gę. Zawsze o 15-tej odma­wiam Koron­kę do Miło­sier­dzia Boże­go. Kie­dyś zosta­łam w pra­cy, bo wie­dzia­łam, że nie doj­dę na czas do domu, więc zaczę­łam odma­wiać w pra­cy. Włą­czy­łam sobie radio i w myślach dałam sobie inten­cje za moje­go bra­ta, mówiąc: Panie Boże, nawróć go, pomóż mu, zrób coś z nami wszyst­ki­mi. Dla­cze­go on nie odzy­wa się do mamu­si? Odmó­wi­łam tą koron­kę, chcę wstać, a tu jak­by mnie coś  z tyłu zła­pa­ło i o pod­ło­gę. Wsta­łam . Nic nie było uszko­dzo­ne i wró­ci­łam do domu zasta­na­wia­jąc się dla­cze­go mną tak rzu­ci­ło. Mama dzwo­ni­ła, żebym przy­je­cha­ła do niej pomóc wyko­pać kar­to­fle Wsia­dłam do samo­cho­du i byłam u mamy. Przy wykop­kach nic nie dałam po sobie poznać, co mi się nie­daw­no przy­tra­fi­ło. Dopie­ro przy obie­dzie mama powie­dzia­ła, co jej się zda­rzy­ło. Oka­za­ło się, że była na cmen­ta­rzu, tam odma­wia­ła o 15-tej koron­kę, a tu syn pod­szedł, uklęk­nął na kola­na, cało­wał ją w ręce i prze­pra­szał ją i mówił, że nie wie co się z nim dzia­ło i dla­cze­go się nie odzy­wał. Wte­dy ja wie­dzia­łam, że pomo­gła moja modli­twa i opo­wie­dzia­łam o swo­im zda­rze­niu, mając łzy w oczach, że  w tym samym cza­sie modli­łam się Koron­ką do Miło­sier­dzia Boże­go o jego opa­mię­ta­nie i wte­dy po skoń­cze­niu nie­zna­na siła rzu­ci­ła mnie na pod­ło­gę. Mama już nie żyje, a ja jestem wdzięcz­na, że pan Jezus przed jej śmier­cią wszyst­ko napra­wił. Modli­twa ma moc.     HALINA 
  17. Nawią­żę do nasze­go wybra­ne­go na gru­pie Sło­wa Życia „Zosta­wi­li wszyst­ko i poszli za Nim”. Kie­dy przy­je­cha­łam na Dni Sku­pie­nia myśla­łam, że jesz­cze mam czas i spo­koj­nie mogę pójść na Jasną Górę. A tu dowia­du­ję się, że jestem pil­nie potrzeb­na do pew­nych zajęć w Domu Misyj­nym. Pierw­sze myśli jakie mi przy­szły do gło­wy, to było: nie dam sobie rady, nic nie wiem, nie umiem, ale potem byłam szczę­śli­wa, że ze wszyst­kim sobie pora­dzi­łam i ktoś miał do mnie takie zaufa­nie powie­rza­jąc mi pew­ne zada­nie, a ja mogłam słu­żyć innym. Czas spę­dzi­łam nie tak jak go sobie zapla­no­wa­łam, lecz tak jak chciał Bóg, a to było dla mnie wiel­ką rado­ścią.     JOLANTA 
  18. Nie bój się wierz tylko”.Realizujemy pew­ne pra­ce w naszej świą­ty­ni i trze­ba było poje­chać do pew­nej miej­sco­wo­ści, dosyć odle­głej od nasze­go mia­sta, coś zała­twić. Pro­po­zy­cja kie­ro­wa­nia samo­cho­dem z auto­ma­tycz­ny­mi bie­ga­mi padła na moje­go sąsia­da. Przy­szedł do mnie abym to ja zgo­dził się na pro­wa­dze­nie samo­cho­du. Pomy­śla­łem sobie, że ja też jesz­cze nie pro­wa­dzi­łem takie­go samo­cho­du  i tro­chę się boję. Ale jecha­ło nas wię­cej.  Począt­ko­wo pro­wa­dził samo­chód ktoś inny, ale potem padło na mnie i nie mogłem się wywi­nąć. Pomy­śla­łem sobie, że muszę zaufać Bogu, bo zawsze mnie pro­wa­dzi. Doje­cha­li­śmy szczę­śli­wie i szczę­śli­wie też wró­ci­li­śmy, cho­ciaż to było w dwie stro­ny ponad 1000 km. Całą jed­nak dro­gę jak ja pro­wa­dzi­łem, zacho­wy­wa­łem spo­kój. Wie­rzy­łem, że to Pan Bóg czu­wa i wszyst­ko od nie­go zale­ży.     JÓZEF 
  19. Nazbie­ra­ło mi się tro­chę cza­so­pism i róż­nych modlitw, więc przy­szło mi na myśl, że prze­cież mogę roz­dać to ludziom, w ten spo­sób też ewan­ge­li­zu­jąc. Dla mnie był to strasz­ny stres, ale wyszłam na uli­cę i zaczę­łam roz­da­wać zacze­pia­jąc prze­chod­niów na jed­nej z dużych ulic lub na przy­stan­kach auto­bu­so­wych. Reak­cje były prze­róż­ne. Jak mówi­łam, że to są kato­lic­kie cza­so­pi­sma, to zaraz z chę­cią bra­li i pyta­li czy to za dar­mo. Jak powie­dzia­łam, że tak, to nawet chcie­li jesz­cze. Inni wzru­sza­li ramio­na­mi i mówi­li jak kato­lic­kie to nie, a mło­dzież  nie była w ogó­le zain­te­re­so­wa­na. Cza­sem bra­li, ale po chwi­li rzu­ca­li do kosza. Wie­dzia­łam, że tak robią, bo obser­wo­wa­łam ich reak­cję. Zda­rza­ły się wyjąt­ki, że tra­fi­łam na mło­dą oso­bę, że bar­dzo mi dzię­ko­wa­ła.  Ale tra­fi­łam kie­dyś na star­szą kobie­tę. Spy­ta­ła się  co roz­da­ję. Powie­dzia­łam, że  daję do poczy­ta­nia, a potem moż­na dalej podać jak już się prze­czy­ta. Nie była z naszej miej­sco­wo­ści. Wda­li­śmy się w roz­mo­wę i zapy­ta­łam czy jest wie­rzą­ca. Odpo­wie­dzia­ła, że bar­dzo. Ale zaraz opo­wie­dzia­ła o swo­im zmar­twie­niu. Jej dzie­ci już poumie­ra­ły, ale są wnu­ki i wła­śnie teraz u nich jest. Kie­dyś sia­da­li do sto­łu i ona przed posił­kiem prze­że­gna­ła się, bo tak była w swo­im życiu nauczo­na, a jej wnucz­ka zwró­ci­ła jej uwa­gę mówiąc: bab­ciu co ty robisz? Kobie­cie popły­nę­ły w tym momen­cie łzy. Wte­dy powie­dzia­łam jej,  jeśli jest tak moc­no wie­rzą­ca, to niech nie pła­cze i dalej robi swo­je  modląc się przed i po jedze­niu. Może w koń­cu się do tego przy­zwy­cza­ją, a może im te modli­twy pomo­gą. Widzia­łam jej szczę­ście na twa­rzy. Cho­ciaż­by dla takie­go wido­ku war­to jest ruszyć się z domu z ewan­ge­li­za­cją, a Bóg sam pro­wa­dzi.     JADWIGA

Bło­go­sła­wio­na Krew Jezusowa!