Ks. Andrzej Szy­mań­ski CPPS – Swarzewo

Temat V: „JAK ROZUMIEĆ WOLĘ BOŻĄ W TRUDACH CODZIENNEGO ŻYCIA?”

Wpro­wa­dze­nie

Temat ten, któ­ry będzie­my roz­wa­żać w mie­sią­cu stycz­niu, jest już pią­tym tema­tem reali­zo­wa­nym w ramach tema­tu for­ma­cyj­ne­go na rok 2015/2016, któ­rym jest: Roze­zna­wa­nie woli Bożej.

War­to zauwa­żyć, że temat ten tak został roz­ło­żo­ny na poszcze­gól­ne mie­sią­ce, aby pomóc nam roze­zna­wać wolę Bożą w naszym życiu codzien­nym, a gdy już ją roze­zna­my, to może­my ją wypełniać.

Św. Paweł w Liście do Hebraj­czy­ków napi­sał o naszym Nauczy­cie­lu, Mistrzu i Prze­wod­ni­ku w wie­rze Jezu­sie Chry­stu­sie, że przy­cho­dzi peł­nić wolę Ojca.

Bra­cia: Nie­moż­li­we jest to, aby krew ciel­ców i kozłów usu­wa­ła grze­chy. Prze­to Chry­stus przy­cho­dząc na świat, mówi: Ofia­ry ani daru nie chcia­łeś, aleś Mi utwo­rzył cia­ło; cało­pa­le­nia i ofia­ry za grzech nie podo­ba­ły się Tobie. Wte­dy rze­kłem: Oto idę, w zwo­ju księ­gi napi­sa­no o Mnie, abym speł­niał wolę Two­ją, Boże. Wyżej powie­dział: ofiar, darów, cało­pa­leń i ofiar za grzech nie chcia­łeś, i nie podo­ba­ły się Tobie, choć skła­da się je na pod­sta­wie Pra­wa. Następ­nie powie­dział: Oto idę, abym speł­niał wolę Two­ją. Usu­wa jed­ną ofia­rę, aby usta­no­wić inną. Na mocy tej woli uświę­ce­ni jeste­śmy przez ofia­rę cia­ła Jezu­sa Chry­stu­sa raz na zawsze (Hbr 10,4–10).

Jezus Chry­stus całym swo­im życiem był nasta­wio­ny na peł­nie­nie woli Ojca. Zatem i my, jeśli chce­my być Jego ucznia­mi, jeśli chce­my pójść za Nim, to też powin­ni­śmy być nasta­wie­ni na peł­nie­nie Woli Bożej.

Jed­nak nawet mimo takie­go nasta­wie­nia, nie zawsze łatwo moż­na roz­po­znać Jego wolę i ją wypeł­nić. Zatem, jak już wspo­mnia­łem, w ramach rocz­ne­go tema­tu for­ma­cyj­ne­go, wyod­ręb­nio­no tema­ty na poszcze­gól­ne mie­sią­ce, aby uła­twić nam szu­ka­nie i roz­po­zna­wa­nie woli Bożej na co dzień.

Poza naszym Zba­wi­cie­lem, rów­nież nie­do­ści­gnio­nym wzo­rem peł­nie­nia woli Bożej jest Mary­ja, a oprócz Niej na prze­strze­ni dzie­jów – Świę­ci. Zatem nie bez powo­du roz­wa­ża­li­śmy Jej przy­kład na począt­ku roku for­ma­cyj­ne­go, tj. we wrze­śniu. Potem przez kolej­ne trzy mie­sią­ce, ana­li­zo­wa­li­śmy kolej­no życie szcze­gól­nie bli­skim nam Świę­tych wła­śnie pod tym kątem.

Kolej­no zatrzy­ma­li­śmy się przy św. Janie Paw­le II, św. Kasprze del Bufa­lo, naszym zało­ży­cie­lu oraz na św. Marii de Mat­tias, zało­ży­ciel­ce sióstr Ado­ra­to­rek Krwi Chry­stu­sa – żeń­skiej gałę­zi nasze­go Zgro­ma­dze­nia. Po takim przy­go­to­wa­niu, nad­szedł czas, aby­śmy wzo­rem świę­tych, rów­nież sta­ra­li się rozu­mieć wolę Bożą. W tym miej­scu, war­to się­gnąć do słow­ni­ka języ­ka pol­skie­go, aby unik­nąć wszel­kich nie­po­ro­zu­mień, nt. zna­cze­nia sło­wa rozu­mieć, sko­ro tak czę­sto jest ono uży­wa­ne w naszych roz­wa­ża­niach. Otóż sło­wo rozu­mieć ma kil­ka znaczeń:

  1. «poj­mo­wać treść prze­ka­zy­wa­nej infor­ma­cji, pole­ce­nia itp.»
  2. «zda­wać sobie spra­wę z cze­goś»
  3. «przy­pi­sy­wać cze­muś okre­ślo­ne znaczenie»
  4. «wyka­zy­wać zro­zu­mie­nie dla kogoś»
  5. «znać jakiś język»

rozu­mie­nie daw. «mnie­ma­nie, prze­ko­na­nie, sąd»

Dla naszych celów, przyj­mie­my dwa zna­cze­nia, a mia­no­wi­cie 1. Rozu­mieć, to zda­wać sobie spra­wę z cze­goś, co się dzie­je z woli Boga w naszym życiu i 2. Wyka­zy­wać zro­zu­mie­nie dla kogoś, dla Boga, któ­ry prze­pro­wa­dza nas przez kon­kret­ne doświadczenia.

Traf­nie zauwa­żył ks. Mariusz Kra­wiec SSP (Pau­li­ści, Towa­rzy­stwo Świę­te­go Paw­ła), w zamiesz­czo­nym na łamach Inter­ne­tu, arty­ku­le (śro­da, 3 Nie­dzie­la Adwen­tu, rok II, Mt 1,18–24) pt.: Zro­zu­mieć i przy­jąć Wolę Bożą, że:

Wola Boża bywa cza­sem trud­na do zro­zu­mie­nia i do zaak­cep­to­wa­nia. Nie ozna­cza to jed­nak, że nie jeste­śmy w sta­nie jej odczy­tać i że jej wypeł­nie­nie prze­ro­śnie nasze siły. Bóg może zażą­dać od nas, aby­śmy pod­ję­li się jakie­goś wyjąt­ko­we­go zada­nia. Może ono nawet na począt­ku wyda­wać się, że jest poza naszym zasię­giem.

Poczę­cie Jezu­sa doko­na­ło się za spra­wą Ducha Świę­te­go. Mary­ja do koń­ca pozo­sta­ła dzie­wi­cą. Patrząc po ludz­ku to, co się sta­ło, było nie­moż­li­we. Bóg jed­nak prze­kro­czył pra­wa natu­ry. Nie dziw­my się, że Józef w pierw­szej chwi­li nie był w sta­nie zro­zu­mieć tego, co się w tym małym dom­ku w Naza­re­cie wyda­rzy­ło. Jego obec­ność przy Maryi i małym Jezu­sie oka­za­ła się koniecz­na. Dla­te­go też Bóg sam zadbał o to, aby Józef wypeł­nił Boży plan przy­go­to­wa­ny dla Mat­ki Bożej i Dzie­ciąt­ka. Posłał swo­je­go anio­ła, któ­ry we śnie wszyst­ko mu wyjaśnił.

Nie oba­wiaj­my się, że nie będzie­my w sta­nie pojąć Boże­go pla­nu wobec nas. To Bóg dba o to, aby­śmy go zro­zu­mie­li. Dzień po dniu. Krok po kro­ku. Naszym zada­niem jest jedy­nie to, aby­śmy na pro­po­zy­cję Boga dali wspa­nia­ło­myśl­ną odpowiedź”.

Cza­sem jed­nak w kon­kret­nych sytu­acjach, trud­no roz­po­znać wolę Bożą, nawet cza­sem jest tak, że trud­no uwie­rzyć, aby to, co się aktu­al­nie dzie­je w naszym życiu, a nawet w życiu całych spo­łe­czeństw, jak np. aktu­al­ne prze­śla­do­wa­nie chrze­ści­jan na Bli­skim Wscho­dzie i zwią­za­na z tym ich uciecz­ka z rodzin­ne­go kra­ju, pocią­ga­ją­ca za sobą tysią­ce migran­tów zale­wa­ją­cych poszcze­gól­ne kra­je Euro­py, mogło być wypeł­nia­niem woli Bożej. Zatem aby przy­bli­żyć pro­blem, przy­to­czę opo­wia­da­nie z Inter­ne­tu (Boża wola – Opo­wia­da­nia o Anio­łach – Adonai.pl), pt.:

Boża wola – Opowiadanie 

Pewien czło­wiek bar­dzo chciał poznać Bożą dro­gę, dla­cze­go świat wyglą­da jak wyglą­da. Kie­dy poło­żył się pod drze­wem i roz­my­śla­jąc nad tym pro­sił Boga o odpo­wiedź, sta­nął przy nim anioł i powiedział:

– Chodź ze mną a poka­żę ci dro­gi Pana. Nie namy­śla­jąc się dłu­go poszedł za anio­łem. Spo­tka­li na swo­jej dro­dze dwóch ludzi. Jeden czło­wiek zły wrę­czył zło­ty kie­lich dru­gie­mu dobre­mu. Anioł zacze­kał, aż zasną, zabrał kie­lich dobre­mu i zaniósł do złe­go. Czło­wiek idą­cy z anio­łem spytał:

– Co robisz prze­cież to zło­dziej­stwo. – Nie zada­waj pytań tyl­ko chodź i patrz, a poznasz dro­gi Boże – odpo­wie­dział anioł.

Poszli więc dalej do cha­ty pew­ne­go bied­ne­go czło­wie­ka. Gdy wyszedł z domu, anioł pod­pa­lił jego dom. Ziry­to­wa­ny czło­wiek idą­cy z anio­łem obu­rzył się na nie­go i zaczął gasić pło­mień, jed­nak anioł mu nie pozwolił:

– Jak możesz pod­pa­lać dom tego bied­ne­go czło­wie­ka. Powi­nie­neś poma­gać ludziom, a nie ich drę­czyć – krzy­czał człowiek.

– Powie­dzia­łeś, że chcesz poznać zamysł Boga nie wtrą­caj się więc tyl­ko chodź dalej!

Idąc dalej dotar­li do stru­mie­nia i zatrzy­ma­li się przed kład­ką. Gdy zbli­żył się ojciec ze swo­im syn­kiem i weszli na kład­kę, anioł prze­wró­cił kład­kę tak, że ojciec z syn­kiem wpa­dli do wody. Prąd wody porwał dziec­ko i uto­pi­ło się. Ojciec wyszedł z wody i zasmu­co­ny wró­cił do domu.

– Nie tego już za wie­le. Znio­słem jak okra­dłeś spra­wie­dli­we­go, pod­pa­la­łeś dom bied­ne­go czło­wie­ka, ale to że zabi­łeś nie­win­ne dziec­ko to za dużo. Nie jesteś żad­nym anio­łem tyl­ko demo­nem – krzy­czał czło­wiek zdzie­ra­jąc kap­tur z gło­wy anioła.

– Jestem anio­łem wysła­nym na zie­mię przez Boga aby wypeł­nić Jego wolę na zie­mi, a tobie wyja­śnić jaka jest Jego dro­ga – odpowiedział.

– Nie­praw­da Bóg taki nie jest. Na pew­no nie kazał Ci robić tego co robisz – krzy­czał dalej człowiek.

– Dobrze! Opo­wiem ci dla­cze­go zacho­wa­łem się wła­śnie tak w każ­dej sytu­acji. Otóż w kie­li­chu, któ­ry zabra­łem spra­wie­dli­we­mu czło­wie­ko­wi była tru­ci­zna. Gdy­bym zosta­wił ten kie­lich czło­wiek ten otruł­by się. Czło­wiek pod­stęp­ny, któ­ry chciał otruć spra­wie­dli­we­go ponie­sie karę za swo­je czy­ny. Bied­ny czło­wiek, któ­re­mu pod­pa­li­łem dom, znaj­dzie w zglisz­czach wiel­ki skarb, któ­ry pozwo­li mu żyć dostat­nio do koń­ca dni. Czło­wiek, któ­re­go spo­tka­li­śmy tu nad stru­mie­niem, był złym czło­wie­kiem. Nie chce znać Boga i pro­wa­dzi życie bar­dzo roz­wią­złe. Po stra­cie swe­go małe­go syn­ka, któ­ry i tak znaj­dzie się w Nie­bie, nawró­ci się do Boga i zmie­ni swe życie. Tak obaj będą w Nie­bie. Gdy­bym tego nie uczy­nił obaj zosta­li­by potę­pie­ni. Czy te wyja­śnie­nia pomo­gły ci zro­zu­mieć wolę Bożą?

Czło­wiek słu­cha­jąc z zain­te­re­so­wa­niem opo­wie­ści anio­ła zro­zu­miał, że Bóg widzi wszyst­ko ina­czej i bar­dziej dosko­na­le niż on sam. Zro­zu­miał też, że na wszyst­ko ma naj­lep­sze roz­wią­za­nie, choć zewnętrz­nie wyda­je się ono bar­dzo bolesne.”

Autor nie­zna­ny

Opo­wia­da­nie nade­sła­ła Gabi 🙂

W tym opo­wia­da­niu jest zawar­te prze­sła­nie, że Bóg, któ­ry umi­ło­wał ludzi, umi­ło­wał każ­de­go z nas, więc zawsze czy­ni wszyst­ko, dla nasze­go dobra, choć cza­sem na począt­ku tego nie rozu­mie­my, a nawet wię­cej, pew­ne wyda­rze­nia w naszym życiu, pozo­sta­ną dla nas tajem­ni­cą. Nie­ko­niecz­nie wszyst­ko musi­my zro­zu­mieć. Cza­sem po pro­stu wystar­czy zaufać Bogu.

Temat rozu­mie­nia woli Bożej, jest bar­dzo obszer­ny, więc moż­na by mówić wie­le, gdyż wie­le róż­nych doświad­czeń doty­ka współ­cze­snych ludzi i jak wspo­mnia­łem, nie zawsze łatwo w kon­kret­nych wyda­rze­niach zro­zu­mieć wolę Bożą. Zatem chciał­bym szcze­gól­ną uwa­gę zwró­cić na Miło­sier­dzie Boże i miło­sier­dzie, we wza­jem­nych rela­cjach mię­dzy­ludz­kich. To spoj­rze­nie na wolę Bożą suge­ru­je nam Rok Nad­zwy­czaj­ne­go Jubi­le­uszu Miło­sier­dzia, ogło­szo­ny przez papie­ża Fran­cisz­ka, w dniu 8 grud­nia 2015 r. Zatem jesz­cze może­my pra­co­wać, aby sko­rzy­stać w peł­ni z łask, jakie z sobą nie­sie Jubi­le­usz. Aby też pozo­sta­ły trwa­łe, dobre owo­ce na przy­szłość, na kolej­ne lata.

  1. Nad­zwy­czaj­ny Jubi­le­usz Miłosierdzia

Jezus usta­no­wił Swój Kościół na opo­ce, któ­rą był św. Piotr Apo­stoł. Mówi o tym Ewan­ge­li­sta Mate­usz: Otóż i Ja tobie powia­dam: Ty jesteś Piotr [czy­li Ska­ła], i na tej Ska­le zbu­du­ję Kościół mój, a bra­my pie­kiel­ne go nie prze­mo­gą. I tobie dam klu­cze kró­le­stwa nie­bie­skie­go; cokol­wiek zwią­żesz na zie­mi, będzie zwią­za­ne w nie­bie, a co roz­wią­żesz na zie­mi, będzie roz­wią­za­ne w nie­bie (Mt 16,18–19).

Zatem Pio­tro­wi, a potem jego następ­com, papie­żom, Jezus dał klu­cze kró­le­stwa nie­bie­skie­go, więc ogło­szo­ny przez papie­ża nad­zwy­czaj­ny rok łaski, jest zgod­ny z wolą Bożą. My zaś jeste­śmy zobo­wią­za­ni do posłu­szeń­stwa papie­żo­wi, jako następ­cy Pio­tra, któ­re­mu zosta­ła powie­rzo­na wła­dza pasterska.

Papież Fran­ci­szek z oka­zji tego nad­zwy­czaj­ne­go jubi­le­uszu, wydał papie­ską bul­lę „Mise­ri­cor­diae vul­tusz któ­rą win­ni­śmy się zapo­znać, aby móc w peł­ni uczest­ni­czyć w życiu Kościoła.

W tej bul­li papież naj­pierw nakre­śla biblij­ny kon­tekst Miło­sier­dzia poczy­na­jąc od miło­sier­dzia Boże­go w ST, z poło­że­niem akcen­tu na miło­sier­dzie w NT, gdyż zba­wie­nie, będą­ce uko­ro­no­wa­niem Boże­go Miło­sier­dzia, doko­na­ło się przez oso­bę Jezu­sa Chry­stu­sa. Jezus Chry­stus jest obli­czem miło­sier­dzia Ojca. – Przy­po­mi­na papież. W «peł­ni cza­sów» (por. Ga 4,4), gdy wszyst­ko było goto­we według Jego pla­nu zba­wie­nia, zesłał On swo­je­go Syna, naro­dzo­ne­go z Maryi Dzie­wi­cy, aby obja­wić nam w spo­sób osta­tecz­ny swo­ją miłość. Kto widzi Syna, widzi też i Ojca (por. J 14, 9). Jezus z Naza­re­tu swo­imi sło­wa­mi, gesta­mi i całą swo­ją oso­bą  obja­wia miło­sier­dzie Boga. Potrze­bu­je­my nie­ustan­nie kon­tem­plo­wać tę tajem­ni­cę miło­sier­dzia. Jest ona dla nas źró­dłem rado­ści, uko­je­nia i poko­ju. Jest warun­kiem nasze­go zbawienia.

Miło­sier­dzie: to jest sło­wo, któ­re obja­wia Prze­naj­święt­szą Trójcę. 

Miło­sier­dzie: to naj­wyż­szy i osta­tecz­ny akt, w któ­rym Bóg wycho­dzi nam na spo­tka­nie. Miło­sier­dzie: jest pod­sta­wo­wym pra­wem, któ­re miesz­ka w ser­cu każ­de­go czło­wie­ka, gdy patrzy on szcze­ry­mi ocza­mi na swo­je­go bra­ta, któ­re­go spo­ty­ka na dro­dze życia. Miło­sier­dzie: to dro­ga, któ­ra łączy Boga z czło­wie­kiem, ponie­waż otwie­ra ser­ce na nadzie­ję bycia kocha­nym na zawsze, pomi­mo ogra­ni­czeń nasze­go grze­chu. Są chwi­le, w któ­rych jesz­cze moc­niej jeste­śmy wzy­wa­ni, aby utkwić wzrok w miło­sier­dziu, byśmy sami sta­li się sku­tecz­nym zna­kiem dzia­ła­nia Ojca. Z tego wła­śnie powo­du ogło­si­łem Nad­zwy­czaj­ny Jubi­le­usz Miło­sier­dzia jako pełen łaski czas dla Kościo­ła, by uczy­nić świa­dec­two wie­rzą­cych jesz­cze moc­niej­szym i skuteczniejszym.

Zatem wie­my już po co papież ogło­sił ten Nad­zwy­czaj­ny Jubi­le­usz Miło­sier­dzia, a dalej wyja­śnia, cze­go od nas ocze­ku­je. Nakre­śla też swo­ją wizję roz­po­czę­cia roku, aby jesz­cze bar­dziej uświa­do­mić wier­nym, co ten rok ozna­cza. W tę wła­śnie Uro­czy­stość Nie­po­ka­la­ne­go Poczę­cia otwo­rzę z rado­ścią Drzwi Świę­te. Z tej oka­zji sta­ną się one Bra­mą Miło­sier­dzia, gdzie każ­dy wcho­dzą­cy będzie mógł doświad­czyć miło­ści Boga, któ­ry pocie­sza, prze­ba­cza i daje nadzieję.

Każ­dy zatem Kościół lokal­ny będzie bez­po­śred­nio zaan­ga­żo­wa­ny w prze­ży­wa­nie tego Roku Świę­te­go, jako szcze­gól­ne­go momen­tu łaski i odno­wy ducho­wej. pisze papież Franciszek.

Powie­rza­my Chry­stu­so­wi Panu życie Kościo­ła, całej ludz­ko­ści i ogrom­ne­go kosmo­su, pro­sząc o wyla­nie Jego miło­sier­dzia jak rosy poran­nej, aby owoc­na sta­ła się histo­ria, któ­rą mamy two­rzyć w naj­bliż­szej przy­szło­ści z zaan­ga­żo­wa­niem wszyst­kich. O jak­że pra­gnę, aby nad­cho­dzą­ce lata były nazna­czo­ne miło­sier­dziem tak, byśmy wyszli na spo­tka­nie każ­dej oso­by, nio­sąc dobroć i czu­łość Boga! Do wszyst­kich, tak wie­rzą­cych jak i tych, któ­rzy są dale­ko, niech dotrze bal­sam miło­sier­dzia jako znak Kró­le­stwa Boże­go, któ­re jest już obec­ne pośród nas.

Miło­sier­dzie spra­wia, że histo­ria Boga i Izra­ela sta­je się histo­rią zbawienia… 

Ze wzro­kiem utkwio­nym w Jezu­sie i w Jego obli­czu miło­sier­nym może­my zagłę­bić się w miłość Trój­cy Prze­naj­święt­szej. Misją, któ­rą Jezus otrzy­mał od Ojca, było obja­wie­nie tajem­ni­cy Bożej miło­ści w jej peł­ni. «Bóg jest miło­ścią» (1 J 4, 8.16),… Ta miłość jest już wte­dy moż­li­wa, widocz­na i nama­cal­na w całym życiu Jezu­sa. Jego oso­ba jest niczym innym jak tyl­ko miło­ścią. To miłość, któ­ra się daje za dar­mo. Rela­cje Jezu­sa z oso­ba­mi, któ­re Go ota­cza­ją, uka­zu­ją coś jedy­ne­go i nie­po­wta­rzal­ne­go. Zna­ki, któ­re czy­ni przede wszyst­kim w sto­sun­ku do grzesz­ni­ków, do bied­nych, wyłą­czo­nych, cho­rych i cier­pią­cych, są nazna­czo­ne miło­sier­dziem. Wszyst­ko w Nim mówi o miło­sier­dziu. Nie ma też w Nim cze­goś, co było­by pozba­wio­ne współczucia.

Jeste­śmy więc wezwa­ni do życia miło­sier­dziem, ponie­waż to nam zosta­ło naj­pierw udzie­lo­ne miło­sier­dzie. Prze­ba­cze­nie znie­wag sta­je się naj­bar­dziej ewi­dent­nym wyra­zem miło­ści miło­sier­nej, a dla nas chrze­ści­jan jest naka­zem, któ­re­go nie może­my pomi­nąć. Jak­że wyda­je się nie­raz trud­ne to prze­ba­cze­nie! A jed­nak jest ono narzę­dziem zło­żo­nym w nasze ręce, aby­śmy byli w sta­nie osią­gnąć spo­kój ser­ca. Porzu­cić żal, złość, prze­moc i zemstę – to warun­ki koniecz­ne do tego, by żyć szczęśliwie. 

W Roku Nad­zwy­czaj­ne­go Jubi­le­uszu Miło­sier­dzia, nie spo­sób nie wspo­mnieć o św. Fau­sty­nie, któ­rej sam Jezus Zmar­twych­wsta­ły prze­ka­zał wła­śnie orę­dzie Boże­go Miło­sier­dzia. Moż­na powie­dzieć, że w tym roku szcze­gól­nie speł­nia­ją się jej sło­wa zano­to­wa­ne w Dzienniczku:

O Boże wiel­kie­go miło­sier­dzia, Dobro­ci nie­skoń­czo­na, oto dziś cała ludz­kość woła z otchła­ni nędzy swo­jej do miło­sier­dzia Twe­go, do lito­ści Two­jej, o Boże, a woła potęż­nym swym gło­sem nędzy. Boże łaska­wy, nie odrzu­caj modli­twy wygnań­ców tej zie­mi! O Panie, Dobro­ci nie­po­ję­ta, któ­ry znasz na wskroś nędzę naszą i wiesz, że o wła­snych siłach wznieść się do Cie­bie nie może­my, prze­to Cię bła­ga­my: uprze­dzaj nas łaską swo­ją i pomna­żaj w nas nie­ustan­nie miło­sier­dzie Two­je, aby­śmy wier­nie peł­ni­li wolę Two­ją świę­tą w życiu całym i w śmier­ci godzi­nie. Niech nas osła­nia wszech­moc miło­sier­dzia Twe­go przed poci­ska­mi nie­przy­ja­ciół nasze­go zba­wie­nia, aby­śmy z ufno­ścią jak dzie­ci Two­je cze­ka­li na przyj­ście Twe osta­tecz­ne, któ­ry to dzień Tobie jest tyl­ko wia­do­my, i spo­dzie­wa­my się, że otrzy­ma­my wszyst­ko, co nam jest obie­ca­ne przez Jezu­sa, pomi­mo całej nędzy, bo Jezus jest ufno­ścią naszą, przez Jego miło­sier­ne Ser­ce prze­cho­dzi­my jak przez otwar­tą bra­mę do nieba.

Zatem tutaj św. Fau­sty­na wska­zu­je na wiel­ką war­tość modli­twy w peł­nie­niu woli Bożej na co dzień. Cię bła­ga­my: uprze­dzaj nas łaską swo­ją i pomna­żaj w nas nie­ustan­nie miło­sier­dzie Two­je, aby­śmy wier­nie peł­ni­li wolę Two­ją świę­tą w życiu całym i w śmier­ci godzinie.

  1. Modli­twa dro­gą do rozu­mie­nia woli Bożej.

Pan Jezus nie­ustan­nie przy­po­mi­na nam o koniecz­no­ści codzien­nej modli­twy: Pro­ście, a będzie wam dane; szu­kaj­cie, a znaj­dzie­cie; kołacz­cie, a otwo­rzą wam (Mt 7,7); Otrzy­ma­cie wszyst­ko, o co na modli­twie z wia­rą pro­sić będzie­cie (Mt 21,22); Czu­waj­cie i módl­cie się, aby­ście nie ule­gli poku­sie (Mt 26,41).

Modli­twa jest dla nas tak nie­zbęd­nie koniecz­na jak pokarm i tlen, aby­śmy mogli nor­mal­nie funk­cjo­no­wać i żyć życiem god­nym czło­wie­ka. Bez modli­twy obumie­ra­my ducho­wo, gdyż tra­ci­my miłość i życie wieczne.

Świę­ta s. Fau­sty­na pisze, że w jakim­kol­wiek byli­by­śmy sta­nie, zawsze powin­ni­śmy się modlić: Musi się modlić dusza czy­sta i pięk­na, bo ina­czej utra­ci­ła­by swo­ją pięk­ność; modlić się musi dusza dążą­ca do tej czy­sto­ści, bo ina­czej nie doszła­by do niej; modlić się musi dusza dopie­ro co nawró­co­na, bo ina­czej upa­dła­by z powro­tem; modlić się musi dusza grzesz­na, pogrą­żo­na w grze­chach, aby mogła powstać. I nie ma duszy, któ­ra by nie była obo­wią­za­na do modli­twy, bo wszel­ka łaska spły­wa przez modli­twę (Dz. 146).

Modli­twa to dia­log miło­ści mię­dzy Bogiem i czło­wie­kiem. Jeże­li Jezus Chry­stus nie­ustan­nie ofia­ru­je mi dar życia wiecz­ne­go i swo­ją miłość, to powi­nie­nem w codzien­nej modli­twie te dary przyj­mo­wać z wiel­ką rado­ścią i wdzięcznością.

Naj­waż­niej­szym zada­niem i celem modli­twy jest codzien­ne wyra­ża­nie zgo­dy na to, aby Chry­stus prze­mie­niał mnie swo­ją miło­ścią i pro­wa­dził do nie­ba. Kto się nie modli, tra­ci skarb wia­ry i zamy­ka się w swo­im ego­izmie, gdyż nie przyj­mu­je od Boga wszyst­kich darów Jego miło­ści. Brak codzien­ne­go kon­tak­tu z Bogiem na modli­twie sta­je się głów­nym powo­dem wszyst­kich życio­wych dra­ma­tów, nie­szczęść i tra­ge­dii ludz­kich. Pamię­ta­jąc o tym, trze­ba w codzien­nej modli­twie podej­mo­wać trud otwie­ra­nia się na miłość Chry­stu­sa i cał­ko­wi­te­go odda­wa­nia się do Jego dys­po­zy­cji” (ADONAJ.pl Pro­ście, a będzie wam dane – Modli­twy – Adonai.pl).

Sam Jezus Chry­stus nauczył Apo­sto­łów, a za ich pośred­nic­twem tak­że nas, modli­twy Ojcze nasz, w któ­rej mię­dzy inny­mi mówi­my: Bądź wola Two­ja, jako w nie­bie, tak i na zie­mi. Zatem roz­po­czy­na­jąc dzień tą modli­twą, wyra­ża­my zgo­dę na peł­nie­nie się woli Bożej w naszym życiu. Pro­si­my też o wie­le wię­cej, a mia­no­wi­cie o peł­nie­nie Bożej woli na całej zie­mi, czy­li dla wszyst­kich ludzi. Moż­na nawet powie­dzieć, że przez tę modli­twę wypeł­nia­ją się choć po czę­ści sło­wa Jezu­sa skie­ro­wa­ne do uczniów: Wy jeste­ście solą dla zie­mi… (Mt 5,13a). Indy­wi­du­al­nie dla sie­bie pro­si­my tak­że o chleb powsze­dni, czy­li o wszyst­ko, co jest nam koniecz­ne do życia nasze­go mate­rial­ne­go cia­ła, oraz o odpusz­cze­nie naszych win, któ­re jed­nak jest uwa­run­ko­wa­ne naszym odpusz­cze­niem win tym ludziom, któ­rzy zawi­ni­li prze­ciw nam. Zatem po raz kolej­ny Bóg wyra­ża swo­ją wolę wobec nas, aby­śmy odpusz­cza­li winy innym, jeśli chce­my, aby Bóg nam odpu­ścił nasze grze­chy. Sko­ro już się modli­my do Boga, nasze­go Ojca, to chy­ba nie ma wąt­pli­wo­ści, że chce­my przez życie iść za Chry­stu­sem, aby też razem z Nim cie­szyć się szczę­ściem wiecz­nym w Jego Królestwie.

W tej krót­kiej modli­twie, zawar­ta jest też proś­ba, aby­śmy nie ule­gli poku­sie, aby Bóg wyba­wił nas od złego.

Jezus, któ­ry nauczył nas tej modli­twy, jako Syn Boży, jako Bóg – Czło­wiek dosko­na­le zna ludz­kie pro­ble­my. On wie, że cały czas trwa wal­ka mię­dzy dobrem, któ­re pocho­dzi od Boga, a złem, któ­re pocho­dzi od sza­ta­na. Wciąż są aktu­al­ne sło­wa wypo­wie­dzia­ne przez Boga po grze­chu pier­wo­rod­nym, do naszych pierw­szych rodziców:

Wpro­wa­dzam nie­przy­jaźń mię­dzy cie­bie i niewiastę, 

pomię­dzy potom­stwo two­je a potom­stwo jej: 

ono zmiaż­dży ci głowę, 

a ty zmiaż­dżysz mu pię­tę (Rdz 3,15).

My jako chrze­ści­ja­nie, jeste­śmy potom­stwem nie­wia­sty Maryi, naszej Mat­ki na mocy testa­men­tu z krzy­ża, a zło jest wciąż dzie­łem sza­ta­na, któ­ry rani nie tyl­ko nasze cia­ła, ale tak­że nasze dusze poprzez grzech, któ­re­go on jest głów­nym spraw­cą. Jezus wie, że bez Bożej pomo­cy, trud­no się ustrzec od złe­go, więc uczy modli­twy zawie­ra­ją­cej proś­bę o tę pomoc. Zatem odma­wia­jąc z wia­rą tę modli­twę każ­de­go ran­ka, może­my ufać, że wszyst­ko, co będzie się dzia­ło w naszym życiu, będzie z woli Bożej. My zaś musi­my w peł­nej wol­no­ści odpo­wie­dzieć Bogu swo­je TAK lub NIE. Ina­czej mówiąc, Bóg nam stwa­rza róż­ne sytu­acje, aby­śmy mogli wzra­stać w wie­rze. Są to też cza­sem sytu­acje trud­ne, gdzie nale­ży pod­jąć decy­zję za lub prze­ciw nauce Chry­stu­sa, nauce Kościo­ła. Zda­rza­ją się też takie sytu­acje, na któ­re nie mamy wpły­wu i jedy­ne, co nam pozo­sta­je, to dalej ufać Bogu i zacho­wać pokój ser­ca mimo wszyst­ko, mimo, że boli ser­ce i pły­ną łzy.

Cho­ciaż zatrzy­ma­li­śmy się dłu­żej nad modli­twą Ojcze nasz, to jed­nak nie jest to jedy­na modli­twa, któ­ra ma nam pomóc w życiu w peł­nie­niu woli Bożej. Jest wie­le modlitw tak, iż nie spo­sób je tutaj omówić.

Bar­dzo waż­na jest modli­twa, w któ­rej mówi­my do Boga, jak do naj­lep­sze­go przy­ja­cie­la, pole­ca­jąc Mu swo­je rado­ści i smut­ki, tro­ski, kło­po­ty, a tak­że chwi­le sukcesów.

Są też takie modli­twy, któ­re szcze­gól­nie zale­ca nam Bóg, jak rów­nież Mary­ja w odpo­wied­nim cza­sie dzie­jów. Np. na począt­ku XX wie­ku, Mary­ja w obja­wie­niach fatim­skich, pole­ca dzie­ciom, aby odma­wia­ły róża­niec, a za nimi, dobrze by było, aby­śmy wszy­scy odma­wia­li tę modli­twę różańcową.

Przez sio­strę Fau­sty­nę, Chry­stus prze­ka­zu­je orę­dzie o Bożym Miło­sier­dziu, a w szcze­gól­no­ści zale­ca odma­wia­nie koron­ki do Boże­go Miło­sier­dzia oraz bar­dzo krót­ką modli­twę o nawró­ce­nie grzesz­ni­ków: O Krwi i Wodo, któ­raś wytry­snę­ła z Naj­święt­sze­go Ser­ca Jezu­so­we­go, jako zdrój Miło­sier­dzia dla nas, ufa­my Tobie.

Moż­na też sko­rzy­stać z innych modlitw sio­stry Fau­sty­ny, któ­re jesz­cze nie są tak zna­ne, jak tra­dy­cyj­ne modli­twy, lita­nie i inne.

Np. sto­sow­ne do pod­ję­te­go przez nas tema­tu, modli­twy św. sio­stry Faustyny:

  1. a) Modli­twa o roz­po­zna­wa­nie Prawdy

O Wie­ku­ista i nie­po­ję­ta Miło­ści, pro­szę Cię o jed­ną łaskę, oświeć rozum mój świa­tłem z wyso­ka, daj mi poznać i cenić wszyst­kie rze­czy według ich war­to­ści. Naj­więk­szą radość mam w duszy, kie­dy pozna­ję praw­dę (Dz. 410). Praw­do wie­ku­ista, udziel mi pro­mie­nia Twe­go świa­tła, abym pozna­ła Cie­bie, Panie, i god­nie wysła­wia­ła nie­skoń­czo­ne miło­sier­dzie Two­je (Dz. 727).

  1. b) Modli­twa o odwa­gę w wypo­wia­da­niu prawdy

O mój Jezu, Ty wiesz, jak się na nie­jed­no nara­zi­łam za wypo­wie­dze­nie praw­dy.          O praw­do, jak­żeś nie­raz ucie­mię­żo­na, a pra­wie zawsze cho­dzisz w cier­nio­wym wian­ku. O Praw­do wie­ku­ista, wspie­raj mnie, żebym mia­ła odwa­gę powie­dzieć praw­dę, choć­by to nawet przy­szło ją życiem przy­pie­czę­to­wać. O Jezu, jak trud­no w to uwie­rzyć, jeże­li się widzi inne naucza­nie, a inne postę­po­wa­nie w życiu (Dz. 1482).

  1. c) Modli­twa o życie łaską chwili

O Jezu, pra­gnę żyć chwi­lą obec­ną, żyć – jako­by ten dzień był dla mnie ostat­ni w życiu: sta­ran­nie wyko­rzy­stać każ­dą chwi­lę na więk­szą chwa­łę Bożą, wycią­gnąć dla sie­bie każ­dą oko­licz­ność tak, aby dusza odno­si­ła poży­tek. Na wszyst­ko patrzeć z tego punk­tu widze­nia, że bez woli Bożej nic się nie dzie­je (Dz. 1183).

  1. Jezus z Naza­re­tu, Mistrzem peł­nie­nia woli Boga Ojca.

W cza­sie swej publicz­nej dzia­łal­no­ści wie­lo­krot­nie Jezus mówił, że nie czy­ni wła­snej woli, ale wolę Ojca, że naucza nie od sie­bie, ale prze­ka­zu­je to, co usły­szał od Ojca: Moim pokar­mem jest wypeł­nić wolę Tego, któ­ry mnie posłał (J 4,34). Te sło­wa wypo­wie­dział Jezus do uczniów, po roz­mo­wie z Sama­ry­tan­ką. W Ewan­ge­lii wg św. Jana czy­ta­my mię­dzy inny­mi: Na to przy­szli Jego ucznio­wie i dzi­wi­li się, że roz­ma­wiał z kobie­tą…  …pro­si­li Go ucznio­wie, mówiąc: Rab­bi, jedz! On im rzekł: Ja mam do jedze­nia pokarm, o któ­rym wy nie wie­cie. Mówi­li więc ucznio­wie jeden do dru­gie­go: Czyż Mu kto przy­niósł coś do zje­dze­nia? Powie­dział im Jezus: Moim pokar­mem jest wypeł­nić wolę Tego, któ­ry Mnie posłał, i wyko­nać Jego dzieło. …

W przed­dzień męki Jezus mówił: Czy nie wie­rzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, któ­re wam mówię, nie wypo­wia­dam od sie­bie. Ojciec, któ­ry trwa we Mnie, On sam doko­nu­je tych dzieł. Wierz­cie Mi,… Jeże­li zaś nie – wierz­cie przy­naj­mniej ze wzglę­du na same dzie­ła… A o cokol­wiek pro­sić będzie­cie w imię moje, to uczy­nię, aby Ojciec był oto­czo­ny chwa­łą w Synu. 

Kto Mnie nie miłu­je, ten nie zacho­wu­je słów moich. A nauka, któ­rą sły­szy­cie, nie jest moja, ale Tego, któ­ry Mnie posłał, Ojca. To wam powie­dzia­łem prze­by­wa­jąc wśród was. A Pocie­szy­ciel, Duch Świę­ty, któ­re­go Ojciec pośle w moim imie­niu, On was wszyst­kie­go nauczy i przy­po­mni wam wszyst­ko, co Ja wam powie­dzia­łem. Pokój zosta­wiam wam, pokój mój daję wam. … Już nie będę z wami wie­le mówił, nad­cho­dzi bowiem wład­ca tego świa­ta. Nie ma on jed­nak nic swe­go we Mnie. Ale niech świat się dowie, że Ja miłu­ję Ojca, i że tak czy­nię, jak Mi Ojciec naka­zał (por. J 14,10–31).

Naj­wyż­szy wymiar posłu­szeń­stwa Jezu­sa woli Ojca, obja­wia się w Ogrój­cu, przed poj­ma­niem. W Ewan­ge­lii wg św. Łuka­sza czytamy:

Potem wyszedł i udał się, według zwy­cza­ju, na Górę Oliwną…upadł na kola­na i modlił się tymi sło­wa­mi: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kie­lich! Jed­nak nie moja wola, lecz Two­ja niech się sta­nie! Wte­dy uka­zał Mu się anioł z nie­ba i umac­niał Go. Pogrą­żo­ny w udrę­ce jesz­cze usil­niej się modlił, a Jego pot był jak gęste kro­ple krwi, sączą­ce się na zie­mię (por. Łk 22,39–44).

Wkrót­ce po tej modli­twie, Jezus został zdra­dzo­ny przez Juda­sza, poj­ma­ny, nie­spra­wie­dli­wie odsą­dzo­ny, wyszy­dzo­ny, ubi­czo­wa­ny i ska­za­ny na śmierć. Poko­nał dro­gę krzy­żo­wą i dotarł na Gol­go­tę, gdzie został ukrzyżowany.

Jan Ewan­ge­li­sta pisze:

Potem Jezus świa­dom, że już wszyst­ko się doko­na­ło, aby się wypeł­ni­ło Pismo, rzekł: Pra­gnę. Sta­ło tam naczy­nie peł­ne octu. Nało­żo­no więc na hizop gąb­kę peł­ną octu i do ust Mu poda­no. A gdy Jezus skosz­to­wał octu, rzekł: Wyko­na­ło się! I skło­niw­szy gło­wę oddał ducha (J 19,28–30).

  1. Uni­wer­sal­ne ele­men­ty peł­nie­nia woli Bożej

Zapo­wiedź Pocie­szy­cie­la (J 14,15–31)

Jezus w swym naucza­niu obja­wił kon­kret­ne zasa­dy, któ­re nale­ży wpro­wa­dzać w życie codzien­ne, aby peł­nić wolę Bożą, któ­rą nie­wąt­pli­wie jest nasze uświę­ce­nie i zbawienie.

  1. Zacho­wa­nie przy­ka­zań deka­lo­gu i dwóch przy­ka­zań miło­ści Boga i bliźniego.

Mię­dzy inny­mi ewan­ge­li­sta Jan. w roz­dzia­le czter­na­stym, cytu­je sło­wa Jezu­sa: Jeże­li Mnie miłu­je­cie, będzie­cie zacho­wy­wać moje przy­ka­za­nia. Ja zaś będę pro­sił Ojca, a inne­go Pocie­szy­cie­la da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy,…

Kto ma przy­ka­za­nia moje i zacho­wu­je je, ten Mnie miłu­je. Kto zaś Mnie miłu­je, ten będzie umi­ło­wa­ny przez Ojca mego, a rów­nież Ja będę go miło­wał i obja­wię mu sie­bie (J 14,15–16.21).

Powie­dział też Jezus:

Nie sądź­cie, że przy­sze­dłem znieść Pra­wo albo Pro­ro­ków. Nie przy­sze­dłem znieść, ale wypeł­nić. Zapraw­dę. bowiem powia­dam wam: Dopó­ki nie­bo i zie­mia nie prze­mi­ną, ani jed­na jota, ani jed­na kre­ska nie zmie­ni się w Pra­wie, aż się wszyst­ko speł­ni (Mt 5,17–18).

Potem Jezus oma­wiał poszcze­gól­ne przy­ka­za­nia (zob. Mt 5,21–37).

Oprócz tego Jezus poda­je jesz­cze bar­dziej suro­wą inter­pre­ta­cję przy­ka­za­nia miło­ści bliź­nie­go: Sły­sze­li­ście, że powie­dzia­no: Będziesz miło­wał swe­go bliź­nie­go, a nie­przy­ja­cie­la swe­go będziesz nie­na­wi­dził. A Ja wam powia­dam: Miłuj­cie waszych nie­przy­ja­ciół i módl­cie się za tych, któ­rzy was prze­śla­du­ją; tak będzie­cie syna­mi Ojca wasze­go, któ­ry jest w nie­bie; ponie­waż On spra­wia, że słoń­ce Jego wscho­dzi nad zły­mi i nad dobry­mi… Bądź­cie więc wy dosko­na­li, jak dosko­na­ły jest Ojciec wasz nie­bie­ski (por. Mt 5,43–48).

  1. Zacho­wa­nie nauki Chrystusa

Jezus powie­dział:

Jeśli Mnie kto miłu­je, będzie zacho­wy­wał moją naukę, a Ojciec mój umi­łu­je go, i przyj­dzie­my do nie­go, i będzie­my u nie­go prze­by­wać (J 14,23).

Zatem, aby miło­wać Jezu­sa i peł­nić Jego wolę, któ­ra jed­no­cze­śnie jest wolą Ojca, nale­ży zacho­wać naukę Jezu­sa, a to jest tyl­ko moż­li­we wte­dy, gdy tę naukę będzie­my pozna­wać. Naj­peł­niej nauka Jezu­sa zosta­ła obja­wio­na w Piśmie Świę­tym NT. Zatem trze­ba czy­tać i kon­tem­plo­wać NT w posta­wie ucznia. Aby jed­nak móc ją zro­zu­mieć, trze­ba mieć choć­by ele­men­tar­ną wie­dzę o warun­kach w jakich Jezus nauczał. Trze­ba poznać tło histo­rycz­ne, a potem tę naukę prze­nieść na grunt współ­cze­sno­ści. Żeby jed­nak nie musieć same­mu stu­dio­wać tego wszyst­kie­go, war­to sko­rzy­stać z Kate­chi­zmu Kościo­ła Kato­lic­kie­go, w któ­rym mamy prze­ka­za­ną wykład­nię naszej wia­ry, któ­rą opra­co­wał zespół ludzi odpo­wied­nio do tego przy­go­to­wa­nych. A więc zna­jo­mość Pisma Świę­te­go i Kate­chi­zmu, to baza, z któ­rej trze­ba korzy­stać, aby poznać naukę Jezu­sa, a potem ją zacho­wy­wać w codzien­nym życiu. War­to zauwa­żyć, że są tam też zawar­te wska­zów­ki co do prak­tyk reli­gij­nych, a w tym sakra­men­tów świętych.

Mię­dzy inny­mi, w Kaza­niu na Górze, Jezus prze­ka­zał 8 bło­go­sła­wieństw, czy­li 8 dróg pro­wa­dzą­cych do szczę­ścia wiecznego.

Jezus, widząc tłu­my, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przy­stą­pi­li do Nie­go Jego ucznio­wie. Wte­dy otwo­rzył swo­je usta i nauczał ich tymi słowami: 

Osiem bło­go­sła­wieństw:

Bło­go­sła­wie­ni ubo­dzy w duchu, albo­wiem do nich nale­ży kró­le­stwo niebieskie.

Bło­go­sła­wie­ni, któ­rzy się smu­cą, albo­wiem oni będą pocieszeni.

Bło­go­sła­wie­ni cisi, albo­wiem oni na wła­sność posią­dą ziemię.

Bło­go­sła­wie­ni, któ­rzy łak­ną i pra­gną spra­wie­dli­wo­ści, albo­wiem oni będą nasyceni.

Bło­go­sła­wie­ni miło­sier­ni, albo­wiem oni miło­sier­dzia dostąpią.

Bło­go­sła­wie­ni czy­ste­go ser­ca, albo­wiem oni Boga oglą­dać będą.

Bło­go­sła­wie­ni, któ­rzy wpro­wa­dza­ją pokój, albo­wiem oni będą nazwa­ni syna­mi Bożymi.

Bło­go­sła­wie­ni, któ­rzy cier­pią prze­śla­do­wa­nie dla spra­wie­dli­wo­ści, albo­wiem do nich nale­ży kró­le­stwo niebieskie.

Bło­go­sła­wie­ni jeste­ście, gdy [ludzie] wam urą­ga­ją i prze­śla­du­ją was, i gdy z mego powo­du mówią kłam­li­wie wszyst­ko złe na was. Ciesz­cie się i raduj­cie, albo­wiem wasza nagro­da wiel­ka jest w nie­bie. Tak bowiem prze­śla­do­wa­li pro­ro­ków, któ­rzy byli przed wami (Mt 5,1–12).

Na koniec mamy nie­ja­ko pod­su­mo­wa­nie naszych rela­cji z dru­gim czło­wie­kiem, z któ­rym utoż­sa­mia się Jezus poprzez swą rela­cję miło­ści. Ten frag­ment Ewan­ge­lii wg św. Mate­usza, jest zaty­tu­ło­wa­ny: Sąd osta­tecz­ny, czytamy:

Gdy Syn Czło­wie­czy przyj­dzie w swej chwa­le i wszy­scy anio­ło­wie z Nim, wte­dy zasią­dzie na swo­im tro­nie peł­nym chwa­ły. I zgro­ma­dzą się przed Nim wszyst­kie naro­dy, a On oddzie­li jed­nych [ludzi] od dru­gich, jak pasterz oddzie­la owce od kozłów. Owce posta­wi po pra­wej, a kozły po swo­jej lewej stro­nie. Wte­dy ode­zwie się Król do tych po pra­wej stro­nie: Pójdź­cie, bło­go­sła­wie­ni Ojca moje­go, weź­cie w posia­da­nie kró­le­stwo, przy­go­to­wa­ne wam od zało­że­nia świata!

Bo byłem głod­ny, a dali­ście Mi jeść;

byłem spra­gnio­ny, a dali­ście Mi pić; 

byłem przy­by­szem, a przy­ję­li­ście Mnie;

byłem nagi, a przy­odzia­li­ście Mnie;

byłem cho­ry, a odwie­dzi­li­ście Mnie; 

byłem w wię­zie­niu, a przy­szli­ście do Mnie.

…: Zapraw­dę, powia­dam wam: Wszyst­ko, co uczy­ni­li­ście jed­ne­mu z tych bra­ci moich naj­mniej­szych, Mnie­ście uczynili.

Wte­dy ode­zwie się i do tych po lewej stro­nie: Idź­cie precz ode Mnie, przeklęci,

w ogień wiecz­ny, przy­go­to­wa­ny dia­błu i jego aniołom!

…Zapraw­dę, powia­dam wam: Wszyst­ko, cze­go nie uczy­ni­li­ście jed­ne­mu z tych naj­mniej­szych, tego­ście i Mnie nie uczy­ni­li. I pój­dą ci na mękę wiecz­ną, spra­wie­dli­wi zaś do życia wiecz­ne­go (por. Mt 25,31–46).

To tak w ogrom­nym skró­cie zosta­ła przed­sta­wio­na wspól­na dla wszyst­kich wykład­nia nauki Chry­stu­sa potrzeb­na do peł­nie­nia woli Bożej, a nie własnej.

Mimo, że w pro­stych sło­wach jest ona wyło­żo­na, to jed­nak nie zawsze jest pro­ste odnie­sie­nie tej nauki do kon­kret­nych sytu­acji życia codzien­ne­go. Szcze­gól­nie zaś trudno

  1. Rozu­mieć wolę Bożą, w trud­nych sytu­acjach życiowych. 

Cza­sem w ser­cu czło­wie­ka doświad­cza­ne­go bólem, rodzi się pyta­nie, dla­cze­go ja, co takie­go zro­bi­łem, dla­cze­go aku­rat mnie to spo­tka­ło? Cza­sem nawet rodzi się bunt, lub rozpacz.

Na te trud­ne pyta­nia może­my zna­leźć odpo­wiedź ana­li­zu­jąc ostat­nie dni Jezu­sa, od modli­twy w Ogrój­cu, do ukrzy­żo­wa­nia i zmartwychwstania.

Jezus został zdra­dzo­ny przez Juda­sza, jed­ne­go z gro­na uczniów, któ­rych nazwał przy­ja­ciół­mi. Poj­ma­ny przez wro­gów, został opusz­czo­ny przez wszyst­kich. Piotr, któ­ry tak bar­dzo zapew­niał o swej wier­no­ści, zaparł się Go. Wyso­ka Rada nie uwie­rzy­ła Jego sło­wom i praw­da sta­ła się pod­sta­wą do wyda­nia krzyw­dzą­ce­go wyro­ku. Przed sędzia­mi został fał­szy­wie oskar­żo­ny. Oplu­ty, spo­nie­wie­ra­ny, ude­rzo­ny w twarz. Potem nie­mi­ło­sier­nie biczo­wa­ny, cier­niem uko­ro­no­wa­ny, wyszy­dzo­ny. Pośród zgieł­ku i szy­derstw niósł krzyż na dro­dze krzy­żo­wej. Upa­dał pod cię­ża­rem krzy­ża, został z szat odar­ty i ukrzy­żo­wa­ny. Na krzy­żu cier­piał pora­nio­ny w spie­ko­cie dnia. Z jed­nej stro­ny łotr Go wyszy­dził, a z dru­giej dobry łotr wyka­zał współ­czu­cie, zro­zu­mie­nie. W koń­cu Jezus umarł i zmar­twych­wstał (por. Mt 26,47–28, 10; Łk 22,47–24,43).

Zatem zawsze, gdy w życiu trud­no, a nawet bar­dzo trud­no, war­to odwo­łać się do Ewan­ge­lii, w któ­rej Jezus doświad­czył tego wszyst­kie­go, co w pew­nych tyl­ko frag­men­tach i w mniej­szym wymia­rze, może doświad­czyć czło­wiek. Jed­nak po tych strasz­nych doświad­cze­niach aż po hanieb­ną śmierć na krzy­żu, Jezus zmar­twych­wstał i zba­wił świat poko­nu­jąc śmierć, grzech i sza­ta­na. Zatem i my w osta­tecz­nym roz­ra­chun­ku, może­my wyjść zwy­cię­sko po krzy­żo­wej dro­dze nasze­go życia…

  1. Zakończenie

Wie­le na temat rozu­mie­nia woli Bożej w tru­dach dnia codzien­ne­go, zosta­ło już powie­dzia­ne w poszcze­gól­nych punk­tach naszych roz­wa­żań. Nikt jed­nak nie wąt­pi, że temat ten jest bar­dzo obszer­nym, gdyż bar­dzo róż­no­rod­ne jest nasze życie, jako ludzi i jako każ­de­go z nas z osob­na. Zatem wie­le jesz­cze moż­na mówić, wie­le roz­wa­żać, wie­le szu­kać na stro­ni­cach Pisma Świę­te­go, aby zna­leźć w Nim wska­zów­ki potrzeb­ne do zro­zu­mie­nia woli Bożej wzgl. nas, wzgl. mnie w kon­kret­nej sytu­acji życiowej.

War­to więc potru­dzić się o poda­nie kilu uni­wer­sal­nych wska­zó­wek mogą­cych pomóc nam w rozu­mie­niu woli Bożej.

Przede wszyst­kim w spoj­rze­niu na nasze życie, na nasze doświad­cze­nia musi nam przy­świe­cać myśl, że wszyst­ko, cokol­wiek się dzie­je, dzie­je się dla nasze­go dobra. Tym, któ­ry dopusz­cza na nas wszel­kie doświad­cze­nia życio­we jest Bóg, któ­ry nas zna, któ­ry nas kocha i wszyst­ko robi dla nasze­go dobra. W pew­nym przy­bli­że­niu moż­na by powie­dzieć, że Bóg, jako dosko­na­ły Ojciec, jako dosko­na­ły Nauczy­ciel i Wycho­waw­ca, stwa­rza nam sytu­acje, któ­re mogą nam pomóc wzra­stać w dobrym na dro­dze reali­za­cji nasze­go powo­ła­nia do świę­to­ści, na dro­dze do przy­bli­ża­nia się do nie­do­ści­gnio­ne­go ide­ału, jakim jest Jezus Chry­stus i Jego Naj­święt­sza, Nie­po­ka­la­na Mary­ja zawsze Dzie­wi­ca. – Dzie­wi­ca nie tyl­ko cia­łem, ale przede wszyst­kim ser­cem czy­stym, wol­nym od grzechu.

Cza­sem przez doświad­cze­nia życio­we, Bóg nas chce cze­goś nauczyć, pomóc coś zro­zu­mieć, cze­go nie rozu­mie­li­śmy, lub zwró­cić uwa­gę na pro­blem któ­re­go dotąd nie zauwa­ży­li­śmy. Cza­sem jed­nak przez doświad­cze­nia życio­we, Bóg nas upo­mi­na, aby­śmy zada­li sobie pyta­nie, co takie­go zro­bi­łem lub robię źle, że spo­ty­ka­ją mnie aż tak trud­ne doświadczenia.

Kry­te­rium roz­róż­nie­nia, czy peł­ni­my wolą Bożą, czy jeste­śmy pod­da­wa­ni pró­bie wier­no­ści Bogu, jest wła­śnie Ewangelia.

Cier­pie­nie bowiem może być zarów­no łaską współ­uczest­ni­cze­nia w odku­pień­czym dzie­le Chry­stu­sa, jak i upo­mnie­niem lub po pro­stu tajem­ni­cą. Zawsze jed­nak wszyst­ko co nas spo­ty­ka nie dzie­je się bez przy­zwo­le­nia Boga, bez Jego woli. Do nas zaś nale­ży odpo­wiedź Bogu TAK, jako zgo­dę nawet na trud­ną dro­gę pro­wa­dzą­cą do zba­wie­nia wła­sne­go lub innych ludzi i NIE, jeśli doświad­cza­my poku­sy łatwe­go życia wbrew nauce Chry­stu­sa, wbrew nauce Kościo­ła. Bóg nigdy nie może żądać od nas cze­goś, co jest sprzecz­ne z Nim samym i nikt nie może tłu­ma­czyć swe­go leni­stwa, bra­ku odpo­wie­dzial­no­ści, kon­for­mi­zmu, czy hedo­ni­zmu, tym, że Bóg tego chciał, lub że w ten spo­sób wypeł­nia się na nim wola Boża.

Dro­ga Jezu­sa peł­nie­nia woli Ojca, powin­na też być naszą dro­gą. Jezus zaś przy­szedł wypeł­nić tę wolę z Miło­ści do Ojca i z Miło­ści do ludzi; do każ­de­go z nas.

Bóg bowiem nie po to zesłał Syna Swe­go na świat, aby świat potę­pić, ale po to, aby świat został przez Nie­go zba­wio­ny. A jak trud­ną dro­gę musiał przejść Jezus, aby świat został przez Nie­go zba­wio­ny, mamy poka­za­ne w Ewan­ge­lii. Wystar­czy ją czy­tać i pro­sić Ducha Świę­te­go o świa­tło, aby móc ją zrozumieć.

Dalej Bóg ze swej wiel­kiej Miło­ści dał nam Kościół świę­ty, aby­śmy w nim zna­leź­li wszyst­ko, co nam do zba­wie­nia jest potrzeb­ne, aby­śmy też zna­leź­li odpo­wiedź na nur­tu­ją­ce nas pro­ble­my w świe­cie, w któ­rym aktu­al­nie żyje­my. Spo­śród wszel­kich łask, wszel­kich dóbr jakie mamy w Koście­le, na szcze­gól­ną uwa­gę zasłu­gu­ją sakra­men­ty świę­te, jako widzial­ne zna­ki dzia­ła­nia nie­wi­dzial­nej łaski Bożej. Korzy­sta­jąc z nich mamy pra­wo rozu­mieć, że w ten spo­sób peł­ni­my wolę Bożą, gdyż korzy­sta­my z owo­ców Bożej Miło­ści, korzy­sta­my z łask potrzeb­nych nam do zbawienia.

Na mocy sakra­men­tów świę­tych poczy­na­jąc od chrztu świę­te­go, poprzez bierz­mo­wa­nie, Bóg uczy­nił nas swy­mi pro­ro­ka­mi. Pro­roc­two zaś, któ­re win­ni­śmy prze­ka­zy­wać, to dobra nowi­na o naszym zba­wie­niu przez Jezu­sa Chry­stu­sa, o dzie­cięc­twie Bożym, o miło­sier­dziu; o Koście­le. To pro­roc­two może­my gło­sić sło­wem, przy­kła­dem wła­sne­go życia i świa­dec­twem uczest­ni­cze­nia w życiu Kościo­ła, w prak­ty­kach reli­gij­nych, a w tym też w uczest­ni­cze­niu w sto­wa­rzy­sze­niach i ruchach kato­lic­kich. Bóg chce nas zba­wiać nie w poje­dyn­kę, ale we wspólnocie.

Już na począt­ku Bóg stwo­rzył Ada­ma i Ewę, męż­czy­znę i nie­wia­stę, bo jak powie­dział, nie­do­brze jest, aby czło­wiek był sam. Potem Jezus na Swej ziem­skiej dro­dze życia nie był sam. Miał swą gru­pę Apo­sto­łów, ale miał też swych przy­ja­ciół i przy­ja­ciół­ki. Nauczał tłu­my, wysy­łał uczniów po dwóch. Zatem i my może­my rozu­mieć, że wola Boża dla nas reali­zu­je się w rela­cji miło­ści z dru­gim czło­wie­kiem. Pod­sta­wo­wą zaś koleb­ką wycho­wa­nia i reali­za­cji Boże­go zamia­ru pod­trzy­my­wa­nia życia na zie­mi jest rodzi­na. – Sam bowiem Jezus wycho­wy­wał się i wzra­stał w rodzi­nie; Świę­tej Rodzinie.

Pozo­sta­łe powo­ła­nia do życia w samot­no­ści lub życia kon­se­kro­wa­ne­go, są mniej uni­wer­sal­ne, choć tym nie mniej bar­dzo waż­ne i potrzeb­ne. Zatem owe powo­ła­nia wyma­ga­ją szcze­gól­ne­go roz­po­zna­nia woli Bożej, ale o tym teraz nie będzie­my mówić, bo to nie jest tema­tem naszych roz­wa­żań dla tak sze­ro­kie­go gro­na odbior­ców niniej­sze­go przekazu.

Na poszcze­gól­ne cza­sy Bóg zsy­łał i nadal zsy­ła swych pro­ro­ków, aby oni zwra­ca­li szcze­gól­ną uwa­gę na pro­ble­my i potrze­by aktu­al­nych cza­sów. Np. nasz świę­ty papież Jan Paweł II, zwró­cił szcze­gól­ną uwa­gę na potrze­bę wol­no­ści czło­wie­ka, na mło­dzież, i rodzi­nę. Moż­na rzec, że mię­dzy inny­mi dzię­ki nie­mu, runął potęż­ny sys­tem komunistyczny.

Przez sio­strę Fau­sty­nę Kowal­ską, prze­ka­zał Jezus swe orę­dzie o Miło­sier­dziu Bożym, jako nie­mal­że ostat­nią deskę ratun­ku we współ­cze­snym świe­cie zala­nym falą zła ukry­wa­ją­ce­go się pod płasz­czy­kiem postę­pu, nauko­wo­ści, źle rozu­mia­nej wol­no­ści itp.

Kolej­ny pro­rok naszych cza­sów, to aktu­al­ny Papież Fran­ci­szek, któ­ry sta­ra się chrze­ści­jań­stwu przy­wró­cić jego pier­wot­ny obraz. Zwra­ca uwa­gę na to, na co zwra­cał uwa­gę sam Jezus, któ­ry szu­kał tych, któ­ry­mi inni gar­dzi­li, a tak­że tych, któ­rzy zagu­bi­li się na swej dro­dze życia.

Papież przy­po­mi­na, że Jezus stał się ubo­gim, aby stać się jed­nym z nas, aby przy­wró­cić god­ność czło­wie­ka przy­na­leż­ną mu z racji dzie­cięc­twa Boże­go, a nie dla­te­go, co posia­da. Przy­wró­cić war­tość ubó­stwa, któ­re nie prze­sła­nia Boga, lecz kie­ru­je czło­wie­ka ku Bogu, któ­ry trosz­czy się o wszystkich.

Dalej papież kie­ru­je nas ku Miło­sier­dziu Boże­mu poprzez Nad­zwy­czaj­ny Jubi­le­usz Miło­sier­dzia, aby­śmy mak­sy­mal­nie z nie­go czer­pa­li a tak­że oka­zy­wa­li miło­sier­dzie wszyst­kim ludziom napo­ty­ka­nym na naszej dro­dze życia.

Przy­po­mi­na też o war­to­ści modli­twy i poko­rze, pro­sząc tak­że o modli­twę za sie­bie. Zatem bar­dzo waż­nym ele­men­tem życia chrze­ści­jań­skie­go, rozu­mie­nia i peł­nie­nia woli Bożej jest modli­twa. Módl­my się więc zawsze i w każ­dym cza­sie, wiel­biąc Boga, dzię­ku­jąc Bogu, prze­pra­sza­jąc za zło i pro­sząc o wszyst­ko, co jest aktu­al­nie potrzeb­ne, waż­ne, a przede wszyst­kim o pokój, radość, cier­pli­wość, miłość i Bożą mądrość; o peł­nie­nie woli Bożej w naszym życiu, jako wyraz nasze­go cał­ko­wi­te­go odda­nia i zaufa­nia Jemu…