REFLEKSJE Z CZUWANIA NA JASNEJ GÓRZE

        Czu­wa­nie na Jasnej Górze jest dla mnie pięk­nym cza­sem spo­tka­nia z Mary­ją i Jej Synem, ale też z dru­gim czło­wie­kiem, ze Wspól­no­tą Krwi Chry­stu­sa, z Misjo­na­rza­mi, to spo­tka­nie z tymi, któ­rzy jak ja napraw­dę szu­ka­ją Pana Boga i pra­gną być bli­sko z Nim, to usły­sze­nie  świa­dec­twa nie tyl­ko w pro­gra­mie, ale też oso­bi­ste ze spo­tka­nia z dru­gą oso­bą, co dało dużo rado­ści i serdeczności.
W homi­lii ks. bp  Andrzej  Przy­byl­ski, któ­ry mię­dzy inny­mi mówił: o czu­wa­niu nad domem, bo naj­więk­szym suk­ce­sem dia­bła jest roz­wa­le­nie rodzi­ny. „Jak mamy czu­wać nad rodzin­ny­mi doma­mi?” Zacząć od domu swo­je­go ser­ca. Naszym pierw­szym domem jest ser­ce i to naj­waż­niej­sze, aby dbać o czy­stość ser­ca i bar­dzo się trosz­czyć o swo­je wnę­trze i czu­wać,  bo świat cią­gnie nas do grze­chu. „Naj­bar­dziej czu­waj nad swo­im ser­cem”- powie­dział Św. Jan od Krzy­ża. Może­my zoba­czyć ile rodzin się roz­wa­li­ło, bo nie pil­no­wa­ne było ser­ce. Ks. Bp zazna­czył też, że Mary­ja jest cia­łem dla Jezu­sa, aby moje ser­ce było dla Pana i że Kościół jest domem Boga i moim domem. W sumie mam pamię­tać, że: I dom — ser­ceII dom — rodzi­na,  III dom — Kościół. Czu­waj­my nad swo­im domem.

 Barbara

          Czu­wa­nie prze­ży­łem w atmos­fe­rze wzru­szeń, ducho­wej bli­sko­ści z Mat­ką Bożą, reflek­sją nad życiem i jego sen­sem. Super atmos­fe­ra wśród pielgrzymów

Piotr

      Dzię­ku­ję Bogu, że mogłam uczest­ni­czyć w Czu­wa­niu Wspól­no­ty Krwi Chry­stu­sa. Dla mnie zawsze waż­ne jest spo­tka­nie z ludź­mi, każ­de sło­wo, każ­de świa­dec­two mnie ubo­ga­ca. Ubo­ga­ci­ło mnie sło­wa Bisku­pa: tro­ska o dom, naj­pierw mój wła­sny, moje wnę­trze, potem rodzin­ny, a potem wspól­no­to­wy, wła­ści­wie to czu­wa­nie cią­głe nad domem. Moja tro­ska, moje czu­wa­nie nad domem powin­na być jesz­cze więk­sza, a wzo­rem jest dla mnie Mary­ja, któ­ra uczy mnie tej tro­skli­wo­ści i pro­wa­dzi do Jezu­sa, abym  sta­wa­ła się dziec­kiem Bożym.
                                                                                                                                            Grażyna 

      Ser­decz­ne Bóg zapłać za moż­li­wość prze­ży­cia adwen­to­we­go spo­tka­nia z Jasno­gór­ską Panią. Wspa­nia­ła atmos­fe­ra, modli­twy i moc ducho­wych prze­żyć. Pole­cam wszyst­kim zabie­ga­nym i zatro­ska­nym dniem codzien­nym. Każ­dy powi­nien mieć moż­li­wość takie­go zatrzy­ma­nia i wyciszenia.

Mał­go­sia z Mamą
                                                                                                                                                            

           Bar­dzo pra­gnę­łam jechać na czu­wa­nie. Spo­tka­nie z Mary­ją, Misjo­na­rza­mi i człon­ka­mi Wspól­no­ty wypeł­ni­ły rado­ścią moje ser­ce. Czu­łam, że jestem pośród bar­dzo bli­skich mi osób.

Róża
                  

          Byłam pierw­szy raz i jestem bar­dzo udu­cho­wio­na. Jeśli docze­kam przy­szłe­go roku, to bar­dzo bym chcia­ła prze­żyć, to jesz­cze raz, tego wyci­sze­nia i pięk­nej modlitwy.
                                                                                                                                            Wandzia 

Bar­dzo jestem szczę­śli­wa, że mogłam być u naszej matecz­ki. Jestem zado­wo­lo­na, że mogłam prze­żyć tę noc przy Maryi i wybła­gać łaski dla mojej całej rodzin­ki, to może nie wszy­scy mogą tam być z róż­nych względów.
                                                                                                                                                  Danuta 

       Bar­dzo dzię­ku­ję Panu Bogu, że natchnął Wspól­no­tę Krwi Chry­stu­sa i Misjo­na­rzy za pięk­ny temat czu­wa­nia. Pięk­na maryj­ność, któ­ra jest bar­dzo bli­ska i ma zna­cze­nie dla naszej pol­sko­ści, któ­rej się nie da oddzie­lić od naszej wier­no­ści Mat­ce Bożej. Nad­to jak nigdy ogrom ludzi i auto­ka­rów. Mary­ja nas wszyst­kich przy­pro­wa­dzi­ła do sie­bie, by nas obda­ro­wy­wać i swo­je rocz­ni­ce 300 lecia Koro­na­cji, 100 lecie odzy­ska­nia nie­pod­le­gło­ści przez Pol­skę, 140 rocz­ni­cy obja­wień w Gie­trz­wałdz­kich i 100 lecie obja­wień fatimskich.
                                                                                                                                      Małgorzata 

         Dzię­ku­ję Panu Bogu i tym któ­rzy przy­czy­ni­li się do wyjaz­du na Noc­ne Czu­wa­nie Wspól­no­ty Krwi Chry­stu­sa. Dla mnie był to wyjąt­ko­wy czas. Wspie­ra­jąc się modli­twą mogłam powie­rzyć wszyst­kie moje spra­wy Maryi. Nie opu­ści­łam ani jed­ne­go punk­tu pro­gra­mu. Nie  mogłam uwie­rzyć, że nie czu­łam żad­ne­go zmę­cze­nia. W moim ser­cu było wspa­nia­łe wyci­sze­nie. Prze­ży­łam wszyst­ko prze­pięk­nie. Dziękuję!
                                                                                                                                         Mario­la Ewa 

        Po noc­nym czu­wa­niu na Jasnej Górze w gło­wie mam peł­no pozy­tyw­nych myśli. Dzię­ku­ję całej Wspól­no­cie Krwi Chry­stu­sa za cudow­ną i peł­ną uczuć modli­twę i wspól­ne czu­wa­nie. Jeśli będę mia­ła oka­zję, to następ­nym razem bez więk­szych wąt­pli­wo­ści poja­dę do Częstochowy.

Jola

        Prze­wod­nim tema­tem nasze­go modli­tew­ne­go trwa­nia była Maryja

Na noc­nym czu­wa­niu począw­szy już od nasze­go wyjaz­du z domu była bar­dzo rodzin­na i cie­pła atmosfera.
W mojej pamię­ci zapa­dły mi sło­wa z kon­fe­ren­cji ks. Andrze­ja Szy­mań­skie­go o tym jak bar­dzo i trze­ba nam bez­gra­nicz­nie zaufać Panu Bogu, jak to uczy­ni­ła Mary­ja pod­czas zwia­sto­wa­nia, bo tyl­ko wte­dy jeste­śmy goto­wi peł­nić wolę Bożą. Trze­ba mieć bar­dzo dużo poko­ry i czy­ste ser­ce by pro­mie­nio­wać na oto­cze­nie. Nie­ustan­nie musi­my roz­wa­żać w swo­im ser­cu, bo tyl­ko wte­dy może­my poko­ny­wać swo­je sła­bo­ści i trud­no­ści, któ­re nam towa­rzy­szą każ­de­go dnia.
Pod­czas homi­lii ks. Biskup Andrzej Przy­byl­ski bar­dzo moc­no pod­kre­ślił, jak ogrom­ne zna­cze­nie w życiu każ­dej rodzi­ny ma nasz dom rodzin­ny, w któ­rym two­rzy­my rodzi­nę. Pra­gnie­niem mło­dych ludzi jest, by mieć taki dom, w któ­rym panu­je zgo­da, miłość, har­mo­nia, sza­cu­nek dla sie­bie nawza­jem. Dla­te­go trze­ba nam jak Mary­ja być osto­ją dla rodzi­ny, by nie­usta­nie czu­wać nad swo­im ser­cem i cia­łem, bo jeśli cia­ło i ser­ce nie będzie domem dla Boga, to nie zbu­du­je­my domu dla rodzi­ny. Tak­że Kościół musi być dla nas domem dla nasze­go ser­ca, bo kie­dy przyj­mu­je­my Boga do ser­ca, to może­my Go zanieść naszym bliźnim.

Tere­ska

             Poniż­sze świa­dec­two zmie­rza do noc­ne­go czuwania
Bóle krę­go­słu­pa z prze­miesz­cze­niem na łyd­kę nogi trwa­ły ponad pół roku. Nie pomo­gły żad­ne leki prze­ciw­bó­lo­we ani ste­ry­dy. Żad­na noc nie prze­spa­na. Trud­no­ści z dosta­niem się do leka­rza. Wizy­ta u leka­rza chi­rur­ga pry­wat­na i skie­ro­wa­nie na rezo­nans. Dia­gno­za — tyl­ko ope­ra­cja. Nadzie­ja by wyeli­mi­no­wać ból. Ter­min ope­ra­cji ponad rok. Jak wytrzy­mać z bólu? Gdzie szu­kać pomo­cy? Jedy­nie u Pana Boga przez Mat­kę Bożą, któ­ra jest nam Mat­ką dana pod krzy­żem Jezu­sa. Roz­po­czę­łam nowen­nę pom­pe­jań­ską odma­wia­jąc codzien­nie trzy czę­ści różań­ca, dwa razy przez 27 dni. Odpo­wiedź przy­szła szyb­ko. Ope­ra­cja za pół­to­ra mie­sią­ca. Z modli­twą nie­ustan­ną zna­la­złam się osa­mot­nio­na w szpi­ta­lu, bo mąż bar­dzo cięż­ko cho­ry. Powie­rzy­łam wszyst­ko Bogu. Na moją samot­ność w szpi­ta­lu przy­szła na pomoc Wspól­no­ta Krwi Chry­stu­sa, któ­rą repre­zen­to­wa­ła moja sio­stra Basia. W cza­sie ope­ra­cji nie byłam samot­na, bo wie­dzia­łam, że ona w mojej inten­cji modli się w kapli­cy szpi­tal­nej. Po ope­ra­cji lekarz oznaj­mił, że ope­ra­cja się uda­ła, bóle ustą­pi­ły, było to 10 paź­dzier­ni­ka 2017 roku. Rodzi się myśl w jaki spo­sób podzię­ko­wać Bogu za tę łaskę. Posta­na­wiam, poja­dę  w grud­niu na noc­ne czu­wa­nie Wspól­no­ty Krwi Chry­stu­sa do Czę­sto­cho­wy tj. za dwa mie­sią­ce. Orga­nizm po ope­ra­cji reagu­je nega­tyw­nie. Nie­ustan­nie wzno­szę modli­twy do Boga przez  Naj­święt­szą Mat­kę Bożą. Moje ogrom­ne pra­gnie­nie i posta­no­wie­nie było poje­chać w dzięk­czy­nie­niu na piel­grzym­kę noc­ne­go czu­wa­nia. Bóle po paru dniach ustały.
Jecha­łam więc na czu­wa­nie, aby podzię­ko­wać Panu Bogu za szczę­śli­wą ope­ra­cję i pro­sić usil­nie o zdro­wie dla moje­go cho­re­go i wciąż kocha­ne­go męża, z któ­rym prze­ży­łam 61 lat poży­cia małżeńskiego.
Jestem wdzięcz­na za temat czu­wa­nia: „Mary­ja wzo­rem życia w histo­rii Pol­ski i świa­ta”, to jest to, co mnie całe życie inte­re­so­wa­ło. Histo­ria Pol­ski przed­sta­wio­na była od zara­nia pań­stwa pol­skie­go, z udzia­łem opie­ki Pana Boga nad Pol­ską, poprzez cuda Mat­ki Bożej. Zro­zu­mia­łam, że nie było­by pań­stwa pol­skie­go bez chrztu Pol­ski w 966 roku, boha­ter­stwa i patrio­ty­zmu Pola­ków wier­nych Bogu i Ojczyź­nie. Kró­lem Pol­ski jest Bóg, a Kró­lo­wą Mat­ka Boża. I niech tak zostanie.

Sabi­na    

         Moi kocha­ni, miesz­kam w Mało­mi­cach, w die­ce­zji zie­lo­no-gorzow­skiej. Dziś wła­śnie wró­ci­łam z moje­go jubi­le­uszo­we­go, bo 15 czu­wa­nia noc­ne­go z Jasnej Góry. Przez te wszyst­kie lata, nie wyobra­żam sobie Świąt Boże­go Naro­dze­nia bez „nała­do­wa­nia moich aku­mu­la­to­rów” u Mateńki.
Wcze­śniej całą naszą gru­pą piel­grzym­ko­wą byli­śmy u Misjo­na­rzy w Sank­tu­arium Krwi Chry­stu­sa gdzie otrzy­ma­li­śmy bło­go­sła­wień­stwo Reli­kwią Krwi Chry­stu­sa, następ­nie zor­ga­ni­zo­wa­li­śmy sobie opła­tek i poczęstunek.
Jak­by ktoś chciał wie­dzieć, to w każ­dą trze­cią nie­dzie­lę mie­sią­ca jest tam spe­cjal­na Msza św. o uzdro­wie­nie na duszy i cie­le. Są też faj­ne noc­le­gi w Domu św. Waw­rzyń­ca w pięk­nej sce­ne­rii leśnej i urze­ka­ją­cej ciszy.
Było wie­le tru­du, ale ja to wszyst­ko ofia­ro­wa­łam Panu Bogu we wszyst­kich powie­rzo­nych mi inten­cjach. Przez całą noc ze łza­mi w oczach dzię­ko­wa­łam Mateń­ce za łaskę ura­to­wa­nia życia moje­go syna, któ­ry 12 listo­pa­da miał zatrzy­ma­nie pra­cy ser­ca i udar mózgu; za całą moją wiel­ką rodzi­nę wspól­no­to­wą, któ­ra natych­miast pod­ję­ła Nowen­nę do Krwi Chry­stu­sa w inten­cji Micha­ła i słu­ży­ła mi każ­de­go dnia przez dwa tygo­dnie poby­tu w Zie­lo­nej Górze, gdzie syn leżał w szpi­ta­lu. I wiem, ze zawsze mogę liczyć na moją Wspól­no­tę; nie zamie­ni­ła­bym jej nigdy na żad­ną inną.
Będąc w szpi­ta­lu nie mia­łam nawet kie­dy pomy­śleć gdzie danej nocy będę noco­wać; ale wystar­czył mój sms wie­czo­rem i spo­koj­nie uda­wa­łam się na noc­leg; gdzie otwie­ra­no mi całe swo­je ser­ce, gosz­cząc jak kogoś wyjątkowego.
Leka­rze na  OIOM-ie nie dawa­li wiel­kich nadziei na reak­cje orga­ni­zmu po prze­bu­dze­niu; ale ja w każ­dej chwi­li zanu­rza­łam syna w Krwi Chry­stu­sa i ponad wszyst­ko UFAŁAM.
Mia­łam ogrom­ne zaufa­nie; ani nawet naj­mniej­szej myśli, że coś może być nie tak po prze­bu­dze­niu; dziś wiem, ze to wiel­ka łaska.
W tym trud­nym dniu 15 listo­pa­da ks. pro­boszcz u Mat­ki Bożej Czę­sto­chow­skiej w Zie­lo­nej Górze powie­dział w homi­lii:  spró­buj­cie raz tak moc­no zaufać Panu Bogu; dzie­je się póź­niej cała lawi­na cudów. Dodał też byśmy nie byli, jak tych 10 trę­do­wa­tych, z któ­rych tyl­ko jeden wró­cił podziękować.
           Tak więc kocha­ni ja każ­de­go dnia dzię­ku­ję Panu Bogu, moim sio­strom, mamie, wszyst­kim oso­bom kon­se­kro­wa­nym i całej kocha­nej, roz­mo­dlo­nej wspól­no­to­wej rodzi­nie z całe­go świa­ta za tak wiel­kie zro­zu­mie­nie i szturm do nieba.

Mał­go­rza­ta

        Cały pro­gram  Czu­wa­nia Noc­ne­go przed cudow­nym obra­zem Jasno­gór­skiej Pani, był  Jej poświę­co­ny. Mary­ja zawsze w peł­nej poko­rze udo­wad­nia nam jed­nak waż­ność swo­je­go Syna. Sie­bie sta­wia zawsze w Jego cieniu.
Jadąc na tego­rocz­ne czu­wa­nie pra­gnę­łam dzię­ko­wać Bogu za Mary­ję, jako naj­pięk­niej­szy dar ofia­ro­wa­ny nam przez Boga. Bóg wie, że świa­tu potrzeb­na jest mat­ka, któ­ra kocha, pro­wa­dzi, upo­mi­na i taką Mat­ką jest Maryja.
Z przy­go­to­wa­nych wspo­mnień o Jej obja­wie­niach wyni­ka­ło wiel­kie zatro­ska­nie o Pol­skę i świat. I to nie tyl­ko z prze­szło­ści, to Jej zatro­ska­nie jest nam potrzeb­ne dzi­siaj. Żyje­my peł­ni peł­ni lęku i nie­po­ko­ju o losy naszej Ojczy­zny. Przed Jej obli­czem mój lęk i nie­po­kój ustą­pił, a to było mi tak bar­dzo potrzebne.

Bło­go­sła­wio­na Krew Jezusowa!
Na wie­ki błogosławiona!

Maria

          Posta­no­wi­łam, że koniecz­nie przed Bożym Naro­dze­niem  muszę być w Czę­sto­cho­wie. Takie było moje moc­ne pra­gnie­nie wypły­wa­ją­ce z głę­bi duszy, ale nie wie­dzia­łam jesz­cze jak to zro­bić. I tu nagle usły­sza­łam o orga­ni­zo­wa­nym Noc­nym Czu­wa­niu na Jasnej Górze przez Wspól­no­tę Krwi Chry­stu­sa. Po chwi­li rado­ści ogar­nę­ła mnie zaraz wąt­pli­wość. Całą noc czu­wa­nie- jak ja to wytrzy­mam?  Ale pomy­śla­łam tak: Boże cóż ja zna­czę,? Kim jestem? Jestem niczym, małym pył­kiem. Obo­jęt­nie gdzie ja prze­cież  będę, gdzie „zasnę” nie wol­no mi się bać, a trze­ba być na wszyst­ko przy­go­to­wa­nym. Jadę i koniec, bo tego z całe­go ser­ca pragnę.

Na noc­nym czu­wa­niu zna­la­złam miej­sce pod krzy­żem Pana Jezu­sa (wcze­śniej będąc na Jasnej Górze nawet nie zwra­ca­łam na nie­go uwa­gi i nawet nie pamię­ta­łam, że on tam jest). Teraz wiem, dla­cze­go mia­łam takie pra­gnie­nie bycia u Maryi. To ona wła­śnie spro­wa­dzi­ła mnie do swo­je­go syna. Ten tłum ludzi nie pozwo­lił mi się ruszyć z miej­sca do któ­re­go się dosta­łam. Nie widzia­łam  obra­zu Mat­ki Bożej (ona zosta­ła dla mnie w ukry­ciu), a cały czas spo­glą­da­łam na figu­rę Jezu­sa na krzy­żu. Wyda­wał się on dla mnie taki pięk­ny, cho­ciaż cały zakrwa­wio­ny i w ostrej cier­nio­wej koro­nie. Cóż moje cier­pie­nia sta­ły się niczym w porów­na­niu do jego cier­pień i zda­łam sobie tej nocy spra­wę z wiel­kiej łaski jaka mnie spo­tka­ła, bo mogłam poprzez Mary­ję tej nocy zanu­rzyć swo­je cier­pie­nie we Krwi Jezu­sa. Nie wiem nawet jak szyb­ko ta noc prze­mi­nę­ła. Nie czu­łam żad­ne­go zmę­cze­nia. Byłam ocza­ro­wa­na modli­twa­mi, śpie­wem, a do tego usły­sza­łam świa­dec­twa zwy­czaj­nych ludzi takich jak ja, któ­re umoc­ni­ły mnie w wie­rze. Było tak pięk­nie, wró­ci­łam taka szczę­śli­wa jak nigdy.

Bogu niech będą dzię­ki za tą noc !                                                                                                                      Jadwi­ga

        W noc­nych czu­wa­niach na jasnej Górze bra­łam udział już wie­le razy (nawet nie pamię­tam ile). Zawsze prze­ży­wa­łam je z entu­zja­zmem już od same­go wyjaz­du. Tym razem było zupeł­nie ina­czej. Naj­pierw zaczę­ło się od tego, że weszłam do Kapli­cy i zoba­czy­łam duży tłum ludzi. Chcia­łam być bli­sko obra­zu Mat­ki Bożej. Owszem byłam, ale zupeł­nie z boku i tak przy­ci­śnię­ta do barier­ki, że nie mogłam się ruszyć, ści­śnię­te, ścierp­nię­te kola­na, a tu jesz­cze popsu­ły mi się oku­la­ry i potem pasek od zegar­ka. Roz­glą­dam się po ludziach i widzę ich zachwyt, a gdzie się podzia­ła moja eufo­ria. Czu­łam jakieś wewnętrz­ne napię­cie. Nie mogłam się sku­pić. Coś cały czas mi prze­szka­dza­ło w modli­twie. Pomy­śla­łam nie wytrzy­mam i chy­ba wyj­dę. Było mi cięż­ko, ale w duchu pro­si­łam Mary­ję o pomoc. I tak dotrwa­łam w tych zma­ga­niach aż do Eucha­ry­stii. Potem mogłam już wyjść, bo zro­bi­ło się tro­chę luź­niej i poma­łu wszyst­ko wró­ci­ło do nor­my. Kie­dy przy­je­cha­łam do domu podzię­ko­wa­łam Bogu za to, że wytrzy­ma­łam. Pomy­śla­łam sobie, że to była taka dla mnie praw­dzi­wa poku­ta przez zma­ga­nie się ze zły­mi pod­szep­ta­mi oraz moim nie­za­do­wo­le­niem. Widocz­nie mia­ło tak być. W duchu potem bar­dzo się cie­szy­łam, że mimo wszyst­ko wytrwa­łam do koń­ca czu­wa­nia i to dało mi naj­więk­szą radość z noc­ne­go czu­wa­nia.  Było cał­kiem ina­czej niż inne lata, ale teraz wiem, że też pięknie.

Bło­go­sła­wio­na Krew Jezu­so­wa  !                                                                                                                            Czesia

         Na czu­wa­nia na Jasną Górę jeź­dzi­łam już wcze­śniej ze Wspól­no­tą zanim jesz­cze byłam przy­ję­ta do WKC.  Wie­dzia­łam, że jest zawsze u Matuch­ny bar­dzo pięk­nie. Ale  tym roku moja cho­ro­ba bar­dzo się roz­wi­nę­ła i wie­dzia­łam, że nie będę chy­ba mogła poje­chać. Prze­pła­ka­łam kil­ka nocy w domu, bo tak bar­dzo chcia­łam podzię­ko­wać Maryi za jej dobroć, że mnie zawsze wspie­ra w moim cier­pie­niu , ale codzien­nie modli­łam się, żebym jakimś cudem mogła poje­chać. I sta­ło się.

W ostat­niej chwi­li wzię­łam co mia­łam pod  ręką  na dro­gę i uda­łam się do auto­bu­su odda­jąc wszyst­ko w ręce Maryi. I tym razem mnie nie zawio­dła. Cały czas czu­łam jej opie­kę. Spra­wi­ła nawet, że mogłam modlić się przed samym jej obra­zem, cze­go nawet się nie spo­dzie­wa­łam, patrząc jej pro­sto w oczy. Niko­go wte­dy nie widzia­łam, tyl­ko jej dobro­tli­we oczy. Dla mnie to nie­za­po­mnia­na  noc. Tyle łask na mnie spły­nę­ło. Naj­pierw bło­go­sła­wień­stwo reli­kwia­mi Krwi Chry­stu­sa, potem nie­ocze­ki­wa­ne indy­wi­du­al­ne bło­go­sła­wień­stwo same­go bisku­pa w zakry­stii, kie­dy cze­ka­łam na wej­ście na modli­twę do kapli­cy. Odczu­łam tam też wiel­kie cie­pło spo­tka­nych osób ze Wspól­no­ty, tak jak­bym już ich dobrze zna­ła wcze­śniej. Pry­snął cały mój strach, że mogą się zacząć jak każ­dej nocy bóle, któ­re nie wytrzy­mam. Znów nabra­łam nowej ener­gii i odwa­gi do dal­sze­go życia. A bóle w nocy ? Były- ale po wzię­ciu tablet­ki jakoś je wytrzy­ma­łam i wytrwa­łam do koń­ca czuwania.

Mary­jo dzię­ku­je Ci za tą szczę­śli­wą, nie­za­po­mnia­ną noc  !                                                                                    Kazia