Bło­go­sła­wio­na Krew Jezusowa!

Kocha­ni,
No cóż, zno­wu przez pan­de­mię przy­cho­dzi nam trzy­mać kon­takt poprzez e‑maile i tele­fo­ny, ale dobrze, że mamy choć taką moż­li­wość przy dzi­siej­szej technice…
Wysy­łam Wam więc kon­fe­ren­cję na październik.
Ponie­waż w więk­szo­ści macie Zeszy­ty For­ma­cyj­ne, więc może­cie sobie też prze­czy­tać sami kon­fe­ren­cję ks. Andrzeja
Moja kon­fe­ren­cja niech będzie pew­nym uzu­peł­nie­niem jego konferencji.
Prze­sy­łam Wam też w oddziel­nym e‑mailu obfi­tość mate­ria­łów (odno­śnie paź­dzier­ni­ko­wej kon­fe­ren­cji) od Tere­ski Świderskiej.
Jest tego dużo, ale lepiej mieć wię­cej, niż mniej… Moż­na to będzie na pew­no wyko­rzy­stać przy róż­nych okazjach.
Pozdra­wiam w Krwi Baran­ka + i życzę wszyst­kim dużo zdro­wia i odporności…
ks. Daniel Rafał Mokwa, CPPS

Roz­wią­zy­wa­nie kon­flik­tów i pojed­na­nie we wspól­no­cie – kon­fe­ren­cja na październik

Piszę do was, Moi Dro­dzy, tę kon­fe­ren­cję, dla­te­go, że ze wzglę­du na pan­de­mię, musie­li­śmy odwo­łać nasze paź­dzier­ni­ko­we sku­pie­nie, a chciał­bym, aby­śmy cho­ciaż w ten spo­sób mogli się jakoś kon­tak­to­wać i choć tro­chę zre­kom­pen­so­wać stra­tę tego odwo­ła­ne­go sku­pie­nia… Wie­rzę jed­nak, że Pan Bóg sam „zre­kom­pen­su­je” nam ten czas i na swój spo­sób udzie­li nam owo­ców tego odwo­ła­ne­go skupienia…

Ponie­waż przy­go­to­wa­na przez ks. Andrze­ja Szy­mań­skie­go CPPS kon­fe­ren­cja na paź­dzier­nik o roz­wią­zy­wa­niu kon­flik­tów i pojed­na­niu we wspól­no­cie jest dosyć obszer­na i tre­ści­wa, sku­pię się na tych aspek­tach, któ­re mogą być pew­nym uzu­peł­nie­niem do tej konferencji.

            Pierw­szą spra­wą, któ­ra przy­szła mi do gło­wy, kie­dy czy­ta­łem tą kon­fe­ren­cję ks. Andrze­ja, to było to, aby w ogó­le sta­rać się nie dopusz­czać do żad­nych kon­flik­tów, a przy­naj­mniej sztucz­nie ich nie wywo­ły­wać. Bo pomi­mo, że, jak pisze ks. Andrzej, w więk­szo­ści mał­żeństw i grup docho­dzi do kon­flik­tów, to pew­nie zda­rza­ją się i takie gru­py, w któ­rych jed­nak nie będzie do nich docho­dzi­ło lub będą bar­dzo spo­ra­dycz­ne. Będą może i wśród nas takie gru­py, gdzie kon­flik­ty będą częst­sze, może dłuższe…

Ks. Andrzej podał nam w swo­jej kon­fe­ren­cji pew­ne wska­zów­ki, jak roz­wią­zy­wać kon­flik­ty, Tere­sa Świ­der­ska prze­sła­ła nam róż­ne pomoc­ne i prak­tycz­ne mate­ria­ły do szli­fo­wa­nia naszej umie­jęt­no­ści roz­wią­zy­wa­nia róż­nych konfliktów.

To wszyst­ko jest bar­dzo dobre i przy­dat­ne, mam jed­nak wra­że­nie, że pro­blem może leżeć jesz­cze gdzie indziej, a mia­no­wi­cie w tym, czy my w ogó­le chce­my roz­wią­zy­wać kon­flik­ty, czy jeste­śmy na to goto­wi? Bo to, że będzie­my mie­li wie­le pięk­nych mate­ria­łów, to, że będzie­my czy­ta­li pięk­ne kon­fe­ren­cje i szko­li­li się w tym tema­cie, nic nam nie da, jeże­li nie będzie­my goto­wi, aby pod­jąć się roz­wią­za­nia dane­go konfliktu.

A to wca­le nie jest ani łatwe, ani miłe i trze­ba do tego dużo odwa­gi, samo­za­par­cia, miło­ści… Po pro­stu trze­ba chę­ci, aby coś zmie­nić, aby się ruszyć z miej­sca, aby pod­jąć pew­ne ryzy­ko (bo jest to zwią­za­ne z pew­nym ryzy­kiem) i spró­bo­wać roz­wią­zy­wać kon­flik­ty, któ­re napo­ty­ka­my w naszym życiu oso­bi­stym, wspólnotowym…

Piszę o tym, ponie­waż zauwa­ży­łem, że ludzie w naszych cza­sach w ogó­le boją się podej­mo­wać roz­mów na trud­ne tema­ty, boją się wyma­gać od sie­bie i od innych słu­cha­nia i mówie­nia praw­dy; praw­dy, któ­ra cza­sem boli, ale któ­ra (powie­dzia­na z miło­ścią i przy­ję­ta z poko­rą) oczysz­cza i uzdrawia.

Nato­miast dosyć łatwo przy­cho­dzi nam kłó­cić się na róż­ne waż­ne i poważ­ne tema­ty, łatwo przy­cho­dzi nam spie­rać się na róż­ne argu­men­ty, obsta­wiać nie­ugię­cie przy swo­im zda­niu, prze­ko­ny­wać gor­li­wie innych do nasze­go pomy­słu, nasze­go myśle­nia, itp. Tyl­ko, że potem, kie­dy doj­dzie do kłót­ni, kon­flik­tu, nie­po­ro­zu­mie­nia, to wte­dy zosta­wia­my to tak…, zamia­ta­my pod dywan…, nie wyja­śnia­my…, nie pró­bu­je­my się pogo­dzić…, itp. I żyje­my z tym, a to powo­li nara­sta i zara­sta w nas i pomię­dzy nami, a ten „wrzód” wewnętrz­ny jed­nak jest obec­ny i się powo­li, nie­wi­docz­nie jątrzy…

Zapy­ta ktoś może: „A co to jest praw­da?” albo: „Kto ma mono­pol na praw­dę?” lub: „Kto w ogó­le mówi praw­dę?” „Komu moż­na uwie­rzyć?” Bo dzi­siaj nawet wewnątrz wspól­no­ty Kościo­ła czu­je­my się nie­raz zagu­bie­ni, bo nie­raz nie wie­my, po czy­jej stro­nie jest praw­da… Ja w takich przy­pad­kach zawsze wra­cam do źró­deł: Pismo św., naucza­nie Ojców Kościo­ła, świę­tych i bło­go­sła­wio­nych, mądrych paste­rzy Kościo­ła, takich jak choć­by wiel­cy ostat­ni papie­że: św. Paweł VI, św. Jan XXIII, św. Jan Paweł II, Bene­dykt XVI.

Jed­nak­że w naszym niniej­szym tema­cie owa „praw­da” ma tro­chę inne zna­cze­nie. Otóż pew­nie nie jest tak, że ktoś jeden ma mono­pol na „praw­dę” o sobie samym i o innych, a przy­naj­mniej nie ma mono­po­lu na „całą praw­dę” i „tyl­ko praw­dę”. I wła­śnie dla­te­go nale­ży roz­ma­wiać z dru­gim czło­wie­kiem, aby wspól­nie dojść do „praw­dy”, aby wspól­nie dojść do pew­nych wnio­sków, któ­re pozwo­lą nam przy­naj­mniej zbli­żyć się do tej praw­dy o sobie samym i o innych.

Jed­nak­że nie oszu­kuj­my się, nikt na tym świe­cie nie zna peł­nej praw­dy o sobie samym, ani o dru­gim czło­wie­ku. Tą peł­ną praw­dę o mnie samym i o dru­gim zna tyl­ko Bóg. Dla­te­go nie­któ­re arty­ku­ły w pra­sie, czy w Inter­ne­cie lub jakieś pro­gra­my w tele­wi­zji, któ­re zaczy­na­ją się od słów: „Peł­na praw­da o …” są nie­po­waż­ne i naiw­ne, bo nikt nie ma mono­po­lu na peł­ną praw­dę. Oczy­wi­ście wyłą­cza­my tu kwe­stie nauko­we, któ­re moż­na udo­wod­nić, mówi­my tu raczej o „praw­dzie o człowieku”.

Tak więc otwar­ta, szcze­ra, wyni­ka­ją­ca i czy­nio­na z miło­ści roz­mo­wa będzie tym, co może nam pomóc zoba­czyć pew­ną praw­dę o sobie samym, jak i o dru­gim. I jest to bar­dzo potrzeb­ne, aby­śmy umie­li ze sobą otwar­cie i szcze­rze roz­ma­wiać. Oczy­wi­ście miłość zakła­da też wol­ność daną dru­gie­mu czło­wie­ko­wi do tego, aby miał pra­wo odmó­wić takiej roz­mo­wy. Bo być może taki czło­wiek chciał­by, ale nie jest jesz­cze goto­wy na taką szcze­rą roz­mo­wę, jed­nak­że nale­ży do tego dążyć, bo w doj­rza­łość jest też wpi­sa­na ta umie­jęt­ność szcze­re­go i otwar­te­go roz­ma­wia­nia o sobie i o dru­gim, zarów­no o tych dobrych, jak i o sła­bych stro­nach nasze­go „ja”.

Cza­sa­mi do uczy­nie­nia takie­go kro­ku jest potrzeb­na jakaś moty­wa­cja z zewnątrz, od jakiejś oso­by trze­ciej. Na naszych ostat­nich reko­lek­cjach dla misjo­na­rzy CPPS, któ­re mie­li­śmy we wrze­śniu b.r., któ­re pro­wa­dził dla nas ks. Prof. Romu­ald Jawor­ski, zna­ny i doświad­czo­ny psy­cho­log i tera­peu­ta, mie­li­śmy pew­ne ćwi­cze­nia prak­tycz­ne do wyko­na­nia. I wła­śnie nie­któ­re z nich pro­wa­dzi­ły nas do otwar­te­go i szcze­re­go powie­dze­nia sobie w małych gru­pach tego, co w każ­dym z nas jest dobre, ale i tego, co nale­ża­ło­by popra­wić. Wszy­scy stwier­dzi­li, że było to dobre i potrzeb­ne doświad­cze­nie, ale być może, gdy­by ktoś nie zmo­ty­wo­wał­by nas do tego z zewnątrz (tym razem był to reko­lek­cjo­ni­sta), to być może sami nigdy nie zro­bi­li­by­śmy takich ćwiczeń.

Wra­ca­jąc do meri­tum spra­wy, uwa­żam, że głów­ny pro­blem tkwi w tym, aby, mówiąc tro­chę żar­to­bli­wie: „chcia­ło nam się chcieć”, aby chcia­ło nam się roz­ma­wiać poważ­nie o waż­nych spra­wach, może trud­nych i wyma­ga­ją­cych dla nas samych i dla dru­gie­go, ale czę­sto bar­dzo potrzeb­nych. Roz­ma­wiać po to, aby roz­wią­zy­wać kon­flik­ty, gdzie czę­sto jest tak, że „wina leży po obu stro­nach”, roz­ma­wiać po to, aby coraz lepiej pozna­wać sie­bie i dru­gie­go, roz­ma­wiać, aby coraz bar­dziej docho­dzić do peł­nej praw­dy o sobie samym i o dru­gim, roz­ma­wiać po to, aby żyć pojed­na­niem, któ­re w naszej chrze­ści­jań­skiej wie­rze jest jed­ną z klu­czo­wych spraw.

Kwe­stia pojed­na­nia, któ­ra jest zawar­ta w tytu­le niniej­sze­go tema­tu, jest nie­wąt­pli­wie kolej­ną waż­na spra­wą, na temat któ­rej moż­na pisać wie­le kon­fe­ren­cji. Dużo zresz­tą już o pojed­na­niu było powie­dzia­ne przy róż­nych innych oka­zjach i tema­tach, jed­nak­że to, co napi­sał ks. Andrzej w swo­jej kon­fe­ren­cji, to, co nam prze­sła­ła Tere­ska w swo­ich mate­ria­łach i co ja sta­ra­łem się choć tro­chę od sie­bie tutaj dodać, to wszyst­ko nie­wąt­pli­wie może przy­czy­nić się do więk­sze­go pojed­na­nia mię­dzy nami. Bo doj­rza­łe roz­wią­zy­wa­nie kon­flik­tów pro­wa­dzi rów­nież do pojednania.

Ks. Daniel Rafał Mokwa, CPPS Czę­sto­cho­wa, 23.10.2020