Nad­uży­wa­nie alko­ho­lu przez moje­go męża było pro­ble­mem moje­go życia.

Kie­dy wstą­pi­łam do Wspól­no­ty Krwi Chry­stu­sa, zaczę­łam żyć Sło­wem Życia i ja sama zaczę­łam się zmie­niać przez dzia­ła­nie Sło­wa Bożego.

Po kil­ku latach mąż zacho­ro­wał na nowo­twór. W ty cza­sie modli­łam się gorą­co o jego nawró­ce­nie, żyłam na co dzień, wytrwa­le Sło­wem Życia. Dzię­ki łasce Bożej, wytrwa­łym modli­twom moim i wspól­no­ty, mój mąż się nawrócił.

Cho­ro­ba postę­po­wa­ła a ja oprócz męża opie­ko­wa­łam się jesz­cze 95-let­nią mamą i pra­co­wa­łam zawo­do­wo. Kie­dy cho­ro­ba męża wyma­ga­ła sta­łej cało­dzien­nej opie­ki, zwol­ni­łam się z pra­cy, a opie­kę nad mamą prze­ka­za­łam swo­je­mu bratu.

Mąż sta­rał się wyna­gro­dzić mi za wszyst­kie lata mojej ponie­wier­ki, kie­dy on wiódł pija­cie życie, prze dobre sło­wo uśmiech i inne gesty. Dzię­ki Boże­mu Sło­wu wyba­czy­łam mu wszyst­ko. Kie­dy nade­szła ostat­nia godzi­na życia męża prze­ka­zał mi taki testa­ment i proś­bę: „Idź do moich kole­gów, nie wstydź się i powiedz im żeby prze­strze­ga­li i trzy­ma­li się Bożych przy­ka­zań, prze­sta­li pić i nie zmar­no­wa­li życia, tak jak ja zmarnowałem”.

Zapy­ta­łam go czy boi się śmier­ci a on odpo­wie­dział z rado­ścią – „Prze­cież idę do Pana!” I tam odszedł.

Bło­go­sła­wio­na Krew Jezusowa!

Maria