Ser­wis ORRK

Biu­le­tyn lide­rów i asy­sten­tów ruchów oraz sto­wa­rzy­szeń katolickich


War­sza­wa                                maj  2020                                   Numer  119

Święty Janie Pawle II módl się za nami…

W maju mija 100 rocz­ni­ca uro­dzin Jana Paw­ła II, któ­re­mu zarów­no nasza Ojczy­zna, jak rów­nież ruchy wie­le zawdzię­cza­ją. Dzię­ku­je­my Bogu za dar nasze­go papie­ża, a zara­zem pra­gnie­my go pro­sić, aby wsta­wiał się za nami do Boga w spra­wie uwol­nie­nia nas od epi­de­mii koro­na­wi­ru­sa. Doświad­cze­nie epi­de­mii ogar­nia cały świat i potrze­bu­je­my dziś, poza naszy­mi ludz­ki­mi sta­ra­nia­mi, wie­lu wiel­kich świę­tych, aby się za nami wstawiali.

Sta­ra­my się prze­strze­gać róż­nych ogra­ni­czeń, któ­re pro­po­nu­je wła­dza, aby nas chro­nić przed epi­de­mią, poma­ga­my wszę­dzie tam, gdzie to jest moż­li­we, aby ją zmi­ni­ma­li­zo­wać, jed­no­cze­śnie ocze­ku­je­my, jak naj­szyb­sze­go znie­sie­nia tych naka­zów, któ­re ogra­ni­cza­ją dzia­łal­ność ruchów i sto­wa­rzy­szeń kato­lic­kich. Powta­rza­my za Ojcem św. Fran­cisz­kiem: «Uwa­żaj, abyś nie zwir­tu­ali­zo­wał Kościo­ła, sakra­men­tów, ludu Boże­go». Kościół, sakra­men­ty, Boży lud są bowiem czymś kon­kret­nym. To praw­da, że w obec­nym cza­sie musi­my tak żyć, ale po to, by wyjść z tune­lu, nie pozo­sta­wać tam. To jest wła­śnie zaży­łość apo­sto­łów, nie gno­stycz­na, nie wir­tu­al­na, nie samo­lub­na, ale zaży­łość kon­kret­na, w ludzie“.

Ojciec święty Franciszek prowadzi nas przez doświadczenie epidemii koronawirusa

Czas pró­by to czas prze­sta­wie­nia kur­su życia na Boga

Pośród izo­la­cji, w któ­rej cier­pi­my z powo­du bra­ku uczuć i spo­tkań, doświad­cza­jąc bra­ku wie­lu rze­czy, po raz kolej­ny posłu­chaj­my nowi­ny, któ­ra nas zba­wia: On zmar­twych­wstał i nam towa­rzy­szy” – powie­dział Papież Fran­ci­szek pod­czas wie­czor­nej homi­lii w ramach nabo­żeń­stwa Sło­wa Boże­go, poprze­dza­ją­ce­go udzie­le­nie bło­go­sła­wień­stwa Urbi et Orbi oraz odpu­stu zupeł­ne­go. Papież samot­nie modlił się na pla­cu św. Pio­tra o usta­nie zara­zy koro­na­wi­ru­sa. Poprzez media milio­ny chrze­ści­jan na całym świe­cie modli­ło się razem z Ojcem Świę­tym. Fran­ci­szek zapro­sił do odczy­ta­nia obec­ne­go trud­ne­go cza­su w świe­tle Ewan­ge­lii opo­wia­da­ją­cej o burzy na jezio­rze (Mk 4, 35–41).

Spis  tre­ści

- Ojciec świę­ty Fran­ci­szek pro­wa­dzi nas przez doświad­cze­nie epi­de­mii koronawirusa

- Czas pró­by to czas prze­sta­wie­nia kur­su życia na Boga 1

- Bądź­my bli­sko prze­ży­wa­ją­cych trud­no­ści 3

- Potrze­bu­je­my dzi­siaj kre­atyw­no­ści w miło­ści 3

- Lud Boży potrze­bu­je bli­sko­ści dusz­pa­ste­rza 4

- Spójrz­my na Krzyż i otwórz­my Ewan­ge­lię 5

- Homi­lia papie­ża Fran­cisz­ka wygło­szo­na pod­czas Wigi­lii Pas­chal­nej 6

- Papież w orę­dziu wiel­ka­noc­nym: daruj­cie dłu­gi, wpro­wa­dzaj­cie pokój 7

                           — Fran­ci­szek prze­strzegł przed groź­bą wia­ry „wir­tu­al­nej” 8

- Nota Komi­sji Nauki Wia­ry Kon­fe­ren­cji Epi­sko­pa­tu Pol­ski w związ­ku z pan­de­mią koro­na­wi­ru­sa 9

- Jak żyć w cza­sie epi­de­mii? 11

- Św. Jan Paweł II ani­ma­to­rem ruchów, o. Adam Schulz SJ 12

- War­szaw­ski KIK zre­ali­zo­wał pro­jekt pomo­cy medycz­nej dla miesz­kań­ców Ira­ku 18

- KSM — akcja modli­tew­na w inten­cji pra­wa chro­nią­ce­go życie 19

- Oazo­wi­cze z rodzi­na­mi szy­ją masecz­ki 20

- KSM i Akcja Kato­lic­ka dla Domu Pomo­cy Spo­łecz­nej w Boch­ni 20

- Płock: Sto­wa­rzy­sze­nie Rodzin Kato­lic­kich uru­cho­mi­ło tele­fon wspar­cia 21

- Radio­we Reko­lek­cje Igna­cjań­skie w życiu codzien­nym 21

- Kra­jo­wy Mode­ra­tor Żywe­go Różań­ca: róża­niec ratun­kiem dla świa­ta 22

- Cari­tas dla pol­skich szpi­ta­li: 100 respi­ra­to­rów i 10 tys. kom­bi­ne­zo­nów ochron­nych 22

- Kalen­darz naj­bliż­szych spo­tkań ORRK 23

Ojciec Świę­ty zauwa­żył, że pan­de­mia uświa­do­mi­ła ludziom, że wszy­scy znaj­du­ją się w tej samej łodzi, sła­bi i zdez­o­rien­to­wa­ni, ale jed­no­cze­śnie wszy­scy waż­ni, wezwa­ni do wio­sło­wa­nia razem, potrze­bu­ją­cy, aby pocie­szać się  nawza­jem. Pod­czas gdy Jezus śpi spo­koj­nie na rufie łodzi bez­gra­nicz­nie ufa­jąc Ojcu, ucznio­wie peł­ni nie­po­ko­ju i roz­pa­czy woła­ją: „Nauczy­cie­lu, nic cię to nie obcho­dzi, że ginie­my?” (w. 38). Myślą, że Pan się nimi nie inte­re­su­je, że się o nich nie trosz­czy, a prze­cież niko­mu nie zale­ży na nas bar­dziej, niż Jemu.

            Fran­ci­szek zauwa­żył, że obec­na burza, któ­rą prze­ży­wa­my uka­zu­je naszą bez­rad­ność oraz fał­szy­we pew­ni­ki, jakie stwo­rzy­li­śmy sobie w budo­wa­niu przy­szło­ści świa­ta. Pan­de­mia odsło­ni­ła stan uśpie­nia współ­cze­snych ludzi, zanik wraż­li­wo­ści, na to, co kar­mi, pod­trzy­mu­je oraz daje siłę życiu i wspól­no­cie. Burza ujaw­ni­ła utra­tę pamię­ci o korze­niach, z któ­rych wyra­sta­my. Zabra­kło twór­cze­go dia­lo­gu z dzie­dzic­twem prze­ka­za­nym przez star­szych, pozba­wia­jąc odpor­no­ści potrzeb­nej do sta­wie­nia czo­ła prze­ciw­no­ściom. Wraz z burzą opa­dła maska ste­reo­ty­pów, za pomo­cą któ­rych ukry­wa­li­śmy nasze praw­dzi­we „ja”, sta­jąc się zacho­wać dobre samopoczucie.

            „Panie, dziś wie­czo­rem Two­je Sło­wo ude­rza i doty­ka nas wszyst­kich – modlił się Ojciec Świę­ty.  – W naszym świe­cie, któ­ry kochasz bar­dziej niż my, ruszy­li­śmy naprzód na peł­nych obro­tach, czu­jąc się sil­ny­mi i zdol­ny­mi w każ­dej dzie­dzi­nie. Chci­wi zysku, dali­śmy się pochło­nąć rze­czom i oszo­ło­mić pośpie­chem. Nie zatrzy­ma­li­śmy się wobec Two­ich wezwań, nie obu­dzi­li­śmy się w obli­czu wojen i pla­ne­tar­nych nie­spra­wie­dli­wo­ści, nie słu­cha­li­śmy woła­nia ubo­gich i naszej poważ­nie cho­rej pla­ne­ty. Nadal byli­śmy nie­wzru­sze­ni, myśląc, że zawsze będzie­my zdro­wi w cho­rym świe­cie. Teraz, gdy jeste­śmy na wzbu­rzo­nym morzu, bła­ga­my cię: «Zbudź się Panie!”– mówił Papież.

            Zazna­czył, że Pan kie­ru­je do wszyst­kich apel o wia­rę, któ­ra jest przyj­ściem do Nie­go i zło­że­niem w Nim zaufa­nia. Trze­ba wyko­rzy­stać ten czas pró­by jako czas wybo­ru: pomię­dzy tym, co się liczy, a tym, co prze­mi­ja, oddzie­le­nia tego, co koniecz­ne od tego, co nim nie jest. Jest to czas prze­sta­wie­nia kur­su życia na Boga.

            Fran­ci­szek zwró­cił uwa­gę na świa­dec­two zwy­kłych ludzi, któ­rzy rów­nież w obli­czu stra­chu zare­ago­wa­li poświę­ce­niem wła­sne­go życia. Ich nazwi­ska czę­sto nie poja­wia­ją się w nagłów­kach gazet i maga­zy­nów, ale to oni zapi­su­ją dzi­siaj decy­du­ją­ce wyda­rze­nia naszej histo­rii. Nale­żą do nich leka­rze, pie­lę­gniar­ki i pie­lę­gnia­rze, pra­cow­ni­cy super­mar­ke­tów, sprzą­tacz­ki, opie­kun­ki, prze­woź­ni­cy, stró­że porząd­ku, księ­ża, sio­stry zakon­ne i wie­lu innych. Papież wspo­mniał tak­że ojców, mat­ki, dziad­ków, bab­cie oraz nauczy­cie­li uka­zu­ją­cych dzie­ciom za pomo­cą codzien­nych gestów, jak sta­wić czo­ła kry­zy­so­wi i przejść przez nie­go dosto­so­wu­jąc nawy­ki, wzno­sząc oczy i roz­bu­dza­jąc modli­twę. To modli­twa będą­ca cichą posłu­gą jest zwy­cię­ską bronią.

            „Począt­kiem wia­ry jest świa­do­mość, że potrze­bu­je­my zba­wie­nia. Nie jeste­śmy samo­wy­star­czal­ni, sami tonie­my; potrze­bu­je­my Pana jak sta­ro­żyt­ni żegla­rze gwiazd. Zapro­śmy Jezu­sa do łodzi nasze­go życia. Prze­każ­my Mu nasze lęki, aby On je poko­nał” – wezwał Papież. „Podob­nie jak ucznio­wie doświad­czy­my, że z Nim na pokła­dzie nie doj­dzie do kata­stro­fy. Boża moc pole­ga na skie­ro­wa­niu ku dobru wszyst­kie­go, co się nam przy­tra­fia, tak­że rze­czy złych. Wno­si On w nasze burze pokój ducha, bo z Bogiem życie nigdy nie umie­ra” – dodał.

            Fran­ci­szek zwró­cił uwa­gę, że to sam Bóg sta­wia przez nami wyzwa­nie i w cza­sie burzy zapra­sza do roz­bu­dze­nia oraz uak­tyw­nie­nia soli­dar­no­ści oraz nadziei zdol­nych nadać trwa­łość, wspar­cie i zna­cze­nie tym godzi­nom, w któ­rych wszyst­ko wyda­je się roz­trza­ski­wać. Ojciec Świę­ty zauwa­żył, że Pan wzy­wa do odkry­cia na nowo życia, któ­re nas ocze­ku­je oraz do spoj­rze­nia na tych, któ­rzy nas potrze­bu­ją. Wpa­tru­jąc się w krzyż Jezu­sa, trze­ba wziąć na ramio­na prze­ciw­no­ści obec­ne­go cza­su i pozwo­lić roz­wi­nąć się nowym for­mom gościn­no­ści, bra­ter­stwa oraz solidarności.

            „Z tego miej­sca, któ­re opo­wia­da o ska­li­stej wie­rze Pio­tra chciał­bym dziś wie­czo­rem powie­rzyć was wszyst­kich Panu, za wsta­wien­nic­twem Mat­ki Bożej, Uzdro­wie­nia Jego ludu, Gwiaz­dy wzbu­rzo­ne­go morza – mówił Papież. – Z tej kolum­na­dy, któ­ra obej­mu­je Rzym i świat niech zstą­pi na was, jak pocie­sza­ją­cy uścisk, bło­go­sła­wień­stwo Boże. Panie, pobło­go­sław świat, daj zdro­wie cia­łom i pocie­sze­nie ser­com. Chcesz, byśmy się nie lęka­li. Ale nasza wia­ra jest sła­ba i boimy się. Ale Ty, Panie, nie zosta­wiaj nas na łasce burzy. Powtórz raz jesz­cze: «Wy się nie bój­cie!» (Mt 28,5). A my, razem z Pio­trem, «wszyst­kie tro­ski prze­rzu­ca­my na Cie­bie, gdyż Tobie zale­ży na nas» (por. 1 P 5, 7)” – modlił się Papież.                                                          27 mar­ca 2020

Bądź­my bli­sko prze­ży­wa­ją­cych trudności

Bądź­my bli­sko tych, któ­rzy prze­ży­wa­ją trud­ne doświad­cze­nia i stań­my się dla nich odbla­skiem Bożej miło­ści i czu­ło­ści, któ­ra wyzwa­la ze śmier­ci i spra­wia, że zwy­cię­ża życie”. Te sło­wa zachę­ty skie­ro­wał Papież do wier­nych przed modli­twą „Anioł Pań­ski”. Punk­tem odnie­sie­nia dla niej była histo­ria wskrze­sze­nia Łaza­rza (por. J 11, 1–45). Ze wzglę­du na pan­de­mię koro­na­wi­ru­sa Fran­ci­szek odmó­wił połu­dnio­wą modli­twę maryj­ną z biblio­te­ki Pała­cu Apo­stol­skie­go łącząc się z wier­ny­mi za pośred­nic­twem mediów. Jak i w poprzed­nie nie­dzie­lę, tak i tym razem plac św. Pio­tra był pusty.

         Papież przy­po­mniał, że Bóg jest Bogiem życia i daje życie, na Sie­bie zaś bie­rze dra­mat śmier­ci. Jeże­li Jezus dopusz­cza do śmier­ci swe­go przy­ja­cie­la, to nie tyl­ko dla­te­go, że chciał uczy­nić swo­imi nasze cier­pie­nia z powo­du śmier­ci kogoś bli­skie­go, ale rów­nież by uka­zać pano­wa­nie Boga nad śmiercią.

Ja jestem zmar­twych­wsta­niem, pośród pła­czu wierzcie

W Ewan­ge­lii widzi­my, że wia­ra czło­wie­ka i wszech­moc Bożej miło­ści poszu­ku­ją się nawza­jem, i w koń­cu się spo­ty­ka­ją – zazna­czył Ojciec Świę­ty. – Widzi­my to w okrzy­ku Mar­ty i Marii oraz nas wszyst­kich wraz z nimi: «Gdy­byś tu był!…». A odpo­wie­dzią Boga nie jest prze­mó­wie­nie, lecz Jezus mówi: «Ja jestem zmar­twych­wsta­niem i życiem… Uwierz­cie! Pośród pła­czu nadal wierz­cie, nawet jeśli wyda­je się, że śmierć zwy­cię­ży­ła. Usuń­cie kamień z wasze­go ser­ca!».“ Fran­ci­szek pod­kre­ślił, że Bóg nie stwo­rzył czło­wie­ka dla gro­bu, ale dla życia, a śmierć – jak mówi Księ­ga Mądro­ści (2, 24) – weszła na świat przez zawiść dia­bła. Chry­stus przy­szedł, aby nas z niej uwolnić.

Bez Chry­stu­sa pogrą­ża­my się w śmierci

Jeste­śmy zatem wezwa­ni do usu­nię­cia naszych «kamie­ni», tego wszyst­kie­go, co ma posmak śmier­ci. Obłu­da, z jaką prze­ży­wa się wia­rę, jest śmier­cią; nisz­czą­ca kry­ty­ka innych, jest śmier­cią; znie­wa­ga, oszczer­stwo, jest śmier­cią; usu­wa­nie ubo­gie­go na mar­gi­nes, jest śmier­cią – pod­kre­ślił Ojciec Świę­ty. – Pan żąda od nas, byśmy usu­nę­li te kamie­nie z naszych serc, a wów­czas wokół nas znów roz­kwit­nie życie. Chry­stus żyje, a ten, kto Go przyj­mu­je i do Nie­go przy­le­ga, nawią­zu­je kon­takt z życiem. Bez Chry­stu­sa, czy też poza Chry­stu­sem, nie tyl­ko nie ma życia, ale pogrą­ża­my się w śmier­ci“.                                                                               29 mar­ca 2020

Potrze­bu­je­my dzi­siaj kre­atyw­no­ści w miłości

Nawet jeże­li jeste­śmy w izo­la­cji, to nasza myśl i duch może tę izo­la­cję prze­kra­czać dzię­ki miło­ści” – powie­dział Papież w spe­cjal­nym prze­sła­niu opu­bli­ko­wa­nym w związ­ku z dra­ma­tycz­ną sytu­acją w jakiej zna­la­zły się Wło­chy i cały świat na począt­ku Wiel­kie­go Tygo­dnia. Mia­ło ono cha­rak­ter bez­po­śred­nie­go, bli­skie­go spo­tka­nia z rodzi­na­mi prze­by­wa­ją­cy­mi w domach.

Ojciec Świę­ty zwró­cił się do dzie­ci, któ­re nie mogą wycho­dzić, ani uczęsz­czać do szko­ły oraz do osób samot­nych i star­szych. Wyra­ził szcze­gól­ną bli­skość w sto­sun­ku do cho­rych i tych, któ­rzy prze­ży­wa­ją żało­bę w powo­du śmier­ci bliskich.

            Fran­ci­szek pod­kre­ślił wiel­ko­dusz­ność osób, któ­re nara­ża­ją się, aby leczyć pan­de­mię oraz zapew­nić spo­łe­czeń­stwu pod­sta­wo­we usłu­gi. Nie zabra­kło nawią­za­nia do osób, któ­re znaj­du­ją się w trud­nej sytu­acji finan­so­wej, mar­twią się o pra­cę i przy­szłość. Papież zwró­cił się tak­że do więź­niów, prze­ży­wa­ją­cych lęk przed epi­de­mią oraz zanie­po­ko­jo­nych losem swo­ich bli­skich. Ze szcze­gól­ną tro­ską mówił o pozba­wio­nych dachu nad gło­wą, któ­rzy nie mają gdzie się schronić.

            Ojciec Świę­ty wezwał tak­że do dobre­go wyko­rzy­sta­nia tego trud­ne­go cza­su, aby być hoj­nym oraz otwar­tym na pomoc potrze­bu­ją­cym. Zachę­cił, aby poszu­kać przez tele­fon lub sieć spo­łecz­no­ścio­wą osób naj­bar­dziej samotnych.

Wia­ra pas­chal­na żywi naszą nadzieję

Obcho­dzi­my Wiel­ki Tydzień w spo­sób napraw­dę nie­zwy­kły, któ­ry uka­zu­je i stresz­cza orę­dzie Ewan­ge­lii, czy­li bez­gra­nicz­nej miło­ści Boga. A w mil­cze­niu naszych miast roz­brzmie­wać będzie Ewan­ge­lia pas­chal­na. Apo­stoł Paweł mówi: «Za wszyst­kich umarł po to, aby ci, co żyją, już nie żyli dla sie­bie, lecz dla Tego, któ­ry za nich umarł i zmar­twych­wstał» (2 Kor 5, 15). W zmar­twych­wsta­łym Jezu­sie życie zwy­cię­ży­ło śmierć. Ta wia­ra pas­chal­na żywi naszą nadzie­ję. Dzi­siaj wie­czo­rem chciał­bym się nią z wami podzie­lić – zazna­czył Papież. Jest to nadzie­ja na lep­szy czas, w któ­rym może­my być lep­si, w koń­cu uwol­nie­ni od zła i od tej pan­de­mii. Jest to nadzie­ja: a nadzie­ja nie zawo­dzi; to nie jest ilu­zja, to nadzie­ja“.                             4 kwiet­nia 2020

Lud Boży potrze­bu­je bli­sko­ści duszpasterza

Lud Boży potrze­bu­je dziś paste­rzy bli­sko sie­bie, któ­rzy nie chro­nią się prze­sad­nie, lecz są goto­wi do poświę­ceń — powie­dział Papież w kolej­nym wywia­dzie pra­so­wym. Mówiąc o życiu w cza­sie epi­de­mii, Fran­ci­szek obszer­nie odwo­ły­wał się do euro­pej­skiej kla­sy­ki: „Ene­idy”, dzieł Dosto­jew­skie­go, a tak­że do „Narze­czo­nych” Man­zo­nie­go. Jego zda­niem jest to bowiem chwi­la, kie­dy powin­ni­śmy się­gać do korze­ni, a zara­zem myśleć już o przyszłości.

Dla Fran­cisz­ka wzo­rem dusz­pa­ster­skim są kapu­cy­ni z „Narze­czo­nych”, któ­rzy pod­czas dżu­my posłu­gi­wa­li wśród zaka­żo­nych, przy­pła­ca­jąc to wła­snym życiem. On sam, jak przy­znał, wię­cej się w tym cza­sie modli i myśli o ludziach, przy­go­to­wu­je się do przy­szło­ści, któ­ra zapo­wia­da się tra­gicz­nie. To samo powin­ni robić wszy­scy. Dbać o sie­bie, myśląc już o przyszłości.

Papież przy­znał, że nie­któ­re rzą­dy zacho­wu­ją się przy­kład­nie, mają jasne prio­ry­te­ty, chro­nią spo­łe­czeń­stwo. Zda­je­my sobie jed­nak spra­wę, że całe nasze myśle­nie, chcąc nie chcąc, kon­cen­tru­je się wokół gospo­dar­ki — przy­znał Papież, doda­jąc, że dla świa­ta finan­sów ofia­ry są czymś nor­mal­nym. Jest to poli­ty­ka kul­tu­ry odrzu­ce­nia. Tytu­łem przy­kła­du Fran­ci­szek zauwa­żył, że dziś bar­dzo trud­no jest spo­tkać na uli­cy oso­by z Zespo­łem Downa. Przy­ję­ło się bowiem, że jeśli bada­nia pre­na­tal­ne wyka­żą moż­li­wość tego upo­śle­dze­nia, to dziec­ko „odsy­ła się do reklamacji”.

Ojciec Świę­ty zwró­cił w tym kon­tek­ście uwa­gę na wiel­ki zmysł pro­fe­tycz­ny Paw­ła VI, cze­go świa­dec­twem jest ency­kli­ka Huma­nae vitae. Jego zda­niem spe­cja­li­ści od teo­lo­gii pasto­ral­nej kon­cen­tro­wa­li się wów­czas na piguł­ce anty­kon­cep­cyj­nej, a nie zda­li sobie spra­wy, że ta ency­kli­ka ostrze­ga nas przed falą ide­olo­gii neo­mal­tu­zja­ni­zmu, któ­ra roz­sze­rza­ła się na cały świat, a dziś prze­ja­wia się w selek­cji ludzi według ich siły produkcyjnej.

Fran­ci­szek zwró­cił też uwa­gę na potrze­bę nawró­ce­nia, któ­re doko­nu­je się dzię­ki pamię­ci, tak jak w pierw­szym tygo­dniu Ćwi­czeń Ducho­wych Igna­ce­go Loy­oli. Papież ostrzegł jed­nak przed wybiór­czą pamię­cią histo­rycz­ną. Tytu­łem przy­kła­du wspo­mniał o obcho­dach 70. rocz­ni­cy lądo­wa­nia alian­tów w Nor­man­dii. „Były tam naj­waż­niej­sze oso­bi­sto­ści świa­ta poli­ty­ki i kul­tu­ry. Świę­to­wa­li. Oczy­wi­ście, był to począ­tek koń­ca pew­nej dyk­ta­tu­ry, ale nikt nie pamię­tał o 10 tys. mło­dych żoł­nie­rzy, któ­rzy pole­gli na tej pla­ży” — powie­dział Papież. Po raz kolej­ny zauwa­żył, że dziś w Euro­pie nie­któ­re prze­mó­wie­nia popu­li­stów, selek­cyj­ne decy­zje poli­tycz­ne przy­po­mi­na­ją mu prze­mó­wie­nia Hitle­ra z 1933 r. „Były one w mniej­szym lub więk­szym stop­niu podob­ne do tych, któ­re dziś wygła­sza­ją nie­któ­rzy poli­ty­cy” — twier­dzi Papież. Ostrzegł on jed­nak zara­zem przed hipo­kry­zją tych poli­ty­ków, któ­rzy twier­dzą, że chcą wal­czyć z kry­zy­sem, mówią o gło­dzie na świe­cie, a zara­zem pro­du­ku­ją broń.

Fran­ci­szek wska­zał też na potrze­bę więk­szej wraż­li­wo­ści na ubo­gich. Powin­ni się oni stać przed­mio­tem naszej kon­tem­pla­cji, by przy­wró­cić im ich czło­wie­czeń­stwo. Dla­te­go nie mogą być jak bez­pań­skie zwie­rzę­ta przed­mio­tem poli­ty­ki pomo­co­wej. Odwo­łu­jąc się do Dosto­jew­skie­go, Papież zauwa­żył iż trze­ba nam pamię­tać, że każ­dy z nich miał matkę.

Ojciec Świę­ty zachę­cił też, by dostrze­gać dobroć i poświę­ce­nie tak wie­lu ludzi wokół nas, a w szcze­gól­no­ści per­so­ne­lu medycz­ne­go, kapła­nów i sióstr zakon­nych. Zda­niem Papie­ża jest to cud, któ­ry przy­wo­dzi na myśl jed­no zda­nie z „Narze­czo­nych”: „Nigdy nie widzia­łem, aby Pan Bóg roz­po­czął jakiś cud, nie dopro­wa­dziw­szy go potem do dobre­go koń­ca”. Jeśli dostrze­że­my cud tych hero­icz­nych ludzi i sami pój­dzie­my w ich śla­dy, to ten cud zakoń­czy się dobrze i będzie z pożyt­kiem dla wszyst­kich. Bóg nie zosta­wi nas w poło­wie dro­gi — zapew­nił Franciszek.

Zapy­ta­ny, czy obec­na sytu­acja nie jest też oka­zją dla Kościo­ła, aby prze­my­śleć na nowo swój spo­sób bycia, aby stać się Kościo­łem mniej przy­wią­za­nym do insty­tu­cji, Fran­ci­szek zauwa­żył, że Kościół jest insty­tu­cją i to z woli Ducha Świę­te­go. Marze­nie o Koście­le bez insty­tu­cji to poku­sa, a jego reali­za­cją jest na przy­kład gno­sty­cyzm. Z dru­giej stro­ny Kościół pod­po­rząd­ko­wa­ny insty­tu­cji, dla wła­snej obro­ny, to pela­gia­nizm. Zda­niem Papie­ża Kościół musi być wol­ny, ale nie anar­chicz­ny. Duch Świę­ty poprzez cha­ry­zma­ty pro­wo­ku­je zamie­sza­nie, ale zara­zem dba o zapro­wa­dze­nie ładu i har­mo­nii.                                            8 kwiet­nia 2020

Spójrz­my na Krzyż i otwórz­my Ewangelię

Pozwól­my, aby spo­czę­ło na nas spoj­rze­nie Jezu­sa, zro­zu­mie­my wte­dy, że nie pozo­sta­je­my sami, ale jeste­śmy miło­wa­ni, bo Pan nas nie opusz­cza i nigdy o nas nie zapo­mi­na” – to sło­wa Papie­ża z dzi­siej­szej audien­cji ogól­nej, któ­ra była trans­mi­to­wa­na z biblio­te­ki Pała­cu Apo­stol­skie­go. Fran­ci­szek zauwa­żył, że w dniach pan­de­mii, zada­ją­cej cier­pie­nie świa­tu, może poja­wić się pyta­nie o Boga: gdzie On jest?, dla­cze­go nie roz­wią­zu­je szyb­ko naszych problemów?

Ojciec Świę­ty pod­kre­ślił, że zazwy­czaj pro­jek­tu­je­my na Boga róż­ne sche­ma­ty: nasz suk­ces, nasze poczu­cie spra­wie­dli­wo­ści i rów­nież nasze obu­rze­nie. A jed­nak Ewan­ge­lia mówi nam, że Bóg jest inny niż nasze wyobra­że­nia. Róż­ni się i nie może­my poznać Go w opar­ciu o nasze siły. Dla­te­go tak­że stał się nam bli­ski, wyszedł na spo­tka­nie i wła­śnie obja­wił się cał­ko­wi­cie w wyda­rze­niu pas­chal­nym. Na krzy­żu pozna­je­my rysy obli­cza Boga.

Papież – podej­mij­my litur­gię domową

Bo krzyż jest mów­ni­cą Boga. War­to, aby­śmy sta­nę­li i spoj­rze­li w mil­cze­niu na krzyż, zoba­czy­li kim jest nasz Pan: Ten, któ­ry nie gro­zi niko­mu pal­cem, rów­nież prze­ciw­ko tym, któ­rzy go krzy­żu­ją, ale otwie­ra sze­ro­ko ramio­na dla wszyst­kich; któ­ry nie przy­tła­cza nas swo­ją chwa­łą, ale pozwa­la się dla nas ogo­ło­cić; któ­ry nie kocha nas sło­wa­mi, ale daje nam życie w mil­cze­niu; któ­ry nas nie przy­mu­sza, ale wyzwa­la; któ­ry nie trak­tu­je nas jak obcych, ale bie­rze na sie­bie nasze zło, bie­rze na sie­bie nasze grze­chy. Czy­ni to, aby uwol­nić nas od uprze­dzeń o Bogu. Spójrz­my na Ukrzy­żo­wa­ne­go. A ponad­to otwórz­my Ewan­ge­lię – zachę­cał Papież. — W tych dniach, wszy­scy na kwa­ran­tan­nie i w domach, zamknię­ci, weź­my te dwie rze­czy do rąk: Kru­cy­fiks, patrz­my na nie­go; i otwórz­my Ewan­ge­lię. To będzie dla nas, tak to powiedz­my – wiel­ka litur­gia domo­wa, ponie­waż w tych dniach nie może­my pójść do kościo­ła. Kru­cy­fiks i Ewangelia“.

Ojciec Świę­ty zazna­czył, że Jezus nie chce być źle zro­zu­mia­nym, nie chce, aby ludzie myli­li praw­dzi­we­go Boga, któ­ry jest pokor­ną miło­ścią z fał­szy­wym bogiem, z bogiem świa­to­wym, któ­ry urzą­dza pokaz i narzu­ca się na siłę. Bóg nie jest ido­lem. Jest Bogiem, któ­ry stał się czło­wie­kiem, jak każ­dy z nas i wyra­ża się jako czło­wiek, ale z siłą swo­jej bosko­ści. Toż­sa­mość Jezu­sa zosta­ła ogło­szo­na, kie­dy set­nik pod krzy­żem powie­dział: „Praw­dzi­wie, ten czło­wiek był Synem Bożym”. Wte­dy oka­za­ło się, że Bóg jest wszech­moc­ny w miło­ści, a nie w jaki­kol­wiek inny sposób.

Zmar­twych­wsta­ły przy­no­si nam zwycięstwo

Jedy­nie miłość strze­że życia, któ­re mamy, ponie­waż obej­mu­je nasze sła­bo­ści i je prze­mie­nia. Jest to miłość Boga, któ­ry w wyda­rze­niu pas­chal­nym uzdro­wił nasz grzech swo­im prze­ba­cze­niem, któ­ry uczy­nił ze śmier­ci frag­ment życia, któ­ry prze­mie­nił naszą bojaźń w ufność, nasz nie­po­kój w nadzie­ję. Pas­cha nam mówi, że Bóg może wszyst­ko obró­cić w dobro. Że z Nim może­my napraw­dę ufać, iż wszyst­ko poto­czy się dobrze – pod­kre­ślił Papież. — To nie jest ilu­zja, ponie­waż śmierć i zmar­twych­wsta­nie Jezu­sa nie są ilu­zją: to była praw­da! Dla­te­go w pora­nek wiel­ka­noc­ny sły­szy­my: «Nie lękaj­cie się!» (por. Mt 28, 5). A nie­po­ko­ją­ce pyta­nia o zło nie zni­ka­ją nagle, lecz znaj­du­ją w Zmar­twych­wsta­łym solid­ny fun­da­ment, któ­ry pozwa­la nam nie ponieść klęski“.

Ojciec Świę­ty zazna­czył, że Jezus zmie­nił histo­rię, sta­jąc się nam bli­skim i uczy­nił ją, cho­ciaż wciąż nazna­czo­ną złem, histo­rią zba­wie­nia. Ofia­ro­wu­jąc swo­je życie na krzy­żu, Jezus poko­nał śmierć. Z otwar­te­go ser­ca Ukrzy­żo­wa­ne­go, miłość Boża ogar­nia każ­de­go z nas. Może­my zmie­nić nasze histo­rie zbli­ża­jąc się do Nie­go, przyj­mu­jąc zba­wie­nie, któ­re On nam przynosi.

8 kwiet­nia 2020

Homi­lia papie­ża Fran­cisz­ka wygło­szo­na pod­czas Wigi­lii Paschalnej

Po upły­wie sza­ba­tu” (Mt 28,1) kobie­ty poszły do gro­bu. W ten spo­sób roz­po­czę­ła się Ewan­ge­lia tej świę­tej Wigi­lii, od sza­ba­tu. Jest to dzień Tri­du­um Pas­chal­ne­go, któ­ry naj­bar­dziej zanie­dbu­je­my, ogar­nię­ci gorącz­ko­wym ocze­ki­wa­niem na przej­ście od piąt­ko­we­go krzy­ża do nie­dziel­ne­go alle­lu­ja. Jed­nak w tym roku, bar­dziej niż kie­dy­kol­wiek zauwa­ża­my Wiel­ką Sobo­tę, dzień wiel­kie­go mil­cze­nia. Może­my dostrzec swo­je odbi­cie w uczu­ciach kobiet tego dnia. Podob­nie jak my, mia­ły w oczach dra­mat cier­pie­nia, nie­ocze­ki­wa­nej tra­ge­dii, któ­ra wyda­rzy­ła się nazbyt szyb­ko. Widzia­ły śmierć i mia­ły śmierć w swo­ich ser­cach. Cier­pie­niu towa­rzy­szył lęk: czy i je cze­ka taki sam koniec jak Mistrza? A ponad­to oba­wy o przy­szłość, wszyst­ko trze­ba odbu­do­wać. Zra­nio­na pamięć, przy­tłu­mio­na nadzie­ja. Dla nich, podob­nie jak dla nas, była to naj­ciem­niej­sza godzina.

Ale w tej sytu­acji kobie­ty nie dają się obez­wład­nić. Nie pod­da­ją się mrocz­nym siłom narze­kań i żalu, nie zamy­ka­ją się w pesy­mi­zmie, nie ucie­ka­ją od rze­czy­wi­sto­ści. W sza­bat czy­nią coś pro­ste­go i nie­zwy­kłe­go: w swo­ich domach przy­go­to­wu­ją won­no­ści, by nama­ścić cia­ło Jezu­sa. Nie wyrze­ka­ją się miło­ści; w mro­kach swo­ich serc roz­pa­la­ją miło­sier­dzie. Mat­ka Boża, w sobo­tę, w dniu, któ­ry będzie Jej poświę­co­ny, modli się i żywi nadzie­ję. Sta­jąc przed wyzwa­niem cier­pie­nia, pokła­da ufność w Panu. Te nie­wia­sty, nie wie­dząc o tym, przy­go­to­wa­ły w ciem­no­ściach tam­te­go sza­ba­tu „świt pierw­sze­go dnia tygo­dnia”, dnia, któ­ry zmie­ni histo­rię. Jezus, jak ziar­no zło­żo­ne w gle­bie, miał spra­wić, że na świe­cie wypu­ści pąki nowe życie; a kobie­ty, modli­twą i miło­ścią, pomo­gły by zakwi­tła nadzie­ja. Iluż osób, w prze­ży­wa­nych przez nas smut­nych dniach, czy­ni­ło to i czy­ni jak te nie­wia­sty zasie­wa­ją­ce pędy nadziei! Poprzez drob­ne gesty tro­ski, uczu­cia, modlitwy.

O świ­cie kobie­ty idą do gro­bu. Tam anioł mówi im: „Wy się nie bój­cie! … Nie ma Go tu, bo zmar­twych­wstał” (ww. 5–6). Sto­jąc przed gro­bem sły­szą sło­wa życia… A potem spo­ty­ka­ją Jezu­sa, spraw­cę nadziei, któ­ry potwier­dza wieść i mówi: „Nie bój­cie się” (w. 10). Nie lękaj­cie się, nie bój­cie się: oto obwiesz­cze­nie nadziei. Jest to wieść dla nas dzi­siaj. Są to sło­wa, któ­re Bóg powta­rza nam w nocy, któ­rej doświadczamy.

Tej nocy zdo­by­wa­my pod­sta­wo­we pra­wo, któ­re nie zosta­nie nam zabra­ne: pra­wo do nadziei. Jest to nadzie­ja nowa, żywa, pocho­dzą­ca od Boga. Nie jest to zwy­kły opty­mizm, nie jest to pokle­py­wa­nie po ple­cach ani też oko­licz­no­ścio­we doda­nie otu­chy. To dar z nie­ba, któ­re­go nie mogli­śmy zapew­nić sobie sami. Będzie dobrze – mówi­my wytrwa­le w tych tygo­dniach, kur­czo­wo trzy­ma­jąc się pięk­na nasze­go czło­wie­czeń­stwa i spra­wia­jąc, że z ser­ca wypły­wa­ją sło­wa otu­chy. Ale, w mia­rę upły­wu dni i nara­sta­nia obaw, nawet naj­śmiel­sza nadzie­ja może się ulot­nić. Nadzie­ja Jezu­sa jest inna. Wno­si do naszych serc pew­ność, że Bóg potra­fi wszyst­ko obró­cić ku dobru, bo nawet z gro­bu wydo­by­wa życie.

Grób jest miej­scem, skąd ci, któ­rzy tam wcho­dzą już nie wycho­dzą. Ale Jezus wyszedł dla nas, dla nas zmar­twych­wstał, aby wnieść życie tam, gdzie była śmierć, aby roz­po­cząć nową histo­rię tam, gdzie na górze poło­żo­no kamień. On, któ­ry odsu­nął kamień leżą­cy u wej­ściu do gro­bu, może usu­nąć gła­zy, któ­re zamy­ka­ją ser­ce. Nie pod­da­waj­my się zatem rezy­gna­cji, nie kładź­my kamie­nia na nadziei. Może­my i musi­my żywić nadzie­ję, bo Bóg jest wier­ny. Nie zosta­wił nas samych, nawie­dził nas: wszedł we wszyst­kie nasze sytu­acje, w cier­pie­nie, w udrę­kę, w śmierć. Jego świa­tło oświe­tli­ło ciem­no­ści gro­bu: dziś chce dotrzeć do naj­mrocz­niej­szych zakąt­ków życia. Sio­stro, bra­cie, nawet jeśli pogrze­ba­łeś nadzie­ję w swo­im ser­cu, nie pod­da­waj się: Bóg jest więk­szy. Mrok i śmierć nie mają ostat­nie­go sło­wa. Odwa­gi, z Bogiem nic nie jest stracone!

Odwa­ga: to sło­wo w Ewan­ge­lii zawsze wypły­wa z ust Jezu­sa. Tyl­ko raz wyma­wia­ją je inni, mówiąc do kogoś potrze­bu­ją­ce­go: „Odwa­gi, wstań, [Jezus] woła cię!” (Mk 10, 49). To On, Zmar­twych­wsta­ły, pod­no­si nas potrze­bu­ją­cych. Jeśli jesteś sła­by i kru­chy w dro­dze, jeśli upad­niesz, nie lękaj się, Bóg wycią­ga do cie­bie rękę i mówi ci: „Odwa­gi!” Ale możesz powie­dzieć, jak Don Abbon­dio: „Czło­wiek nie może dać sobie odwa­gi” (Narzecz­ni, XXV). Nie możesz jej sobie dać, ale możesz ją otrzy­mać w darze. Wystar­czy otwo­rzyć ser­ce na modli­twie, wystar­czy unieść nie­co ów kamień, umiesz­czo­ny u drzwi ser­ca, aby pozwo­lić wejść świa­tłu Jezu­sa. Wystar­czy Go zapro­sić: „Przyjdź, Jezu, w moje lęki i powiedz tak­że i mnie: Odwa­gi!”. Z Tobą, Panie, będzie­my doświad­cza­ni, ale nie roz­trzę­sie­ni. I nie­za­leż­nie od tego, jak wiel­ki był­by w nas smu­tek, poczu­je­my, że musi­my mieć nadzie­ję, bo z Tobą krzyż pro­wa­dzi do zmar­twych­wsta­nia, bo jesteś z nami w mro­kach naszych nocy: jesteś pew­no­ścią w naszych nie­pew­no­ściach, Sło­wem w naszym mil­cze­niu, i nic nigdy nie może skraść nam tej miło­ści, któ­rą dla nas żywisz.

Oto orę­dzie wiel­ka­noc­ne, orę­dzie nadziei. Zawie­ra ono dru­gą część – posła­nie. „Idź­cie i oznaj­mij­cie moim bra­ciom: niech idą do Gali­lei” (Mt 28, 10) – mówi Jezus. „Uda­je się przed wami do Gali­lei” (w. 7) – mówi anioł. Pan nas uprze­dza. Wspa­nia­le, gdy wie­my, że idzie przed nami, że nawie­dził nasze życie i naszą śmierć, aby poprze­dzić nas do Galilei,

- to zna­czy do miej­sca, któ­re jemu i Jego uczniom przy­po­mi­na­ło życie codzien­ne, rodzi­nę, pra­cę. Jezus pra­gnie, aby­śmy zanie­śli nadzie­ję tam, w życie dnia powszedniego.

- Ale Gali­lea była dla uczniów tak­że miej­scem wspo­mnień, zwłasz­cza pierw­sze­go powo­ła­nia. Wró­cić do Gali­lei to pamię­tać, że zosta­li­śmy umi­ło­wa­ni i powo­ła­ni przez Boga. Musi­my pod­jąć dro­gę na nowo pamię­ta­jąc, że rodzi­my się i odra­dza­my z bez­in­te­re­sow­ne­go powo­ła­nia miło­ści. Jest to punkt, od któ­re­go zawsze musi­my wyru­szać na nowo, zwłasz­cza w sytu­acjach kry­zy­so­wych, w cza­sach próby.

- Ale jest też coś wię­cej. Gali­lea była regio­nem naj­bar­dziej odda­lo­nym od tego, w któ­rym byli, od Jero­zo­li­my. I to nie tyl­ko geo­gra­ficz­nie: Gali­lea była miej­scem naj­bar­dziej odda­lo­nym od sakral­no­ści mia­sta świę­te­go. Był to region zamiesz­ka­ny przez róż­ne ludy, któ­re prak­ty­ko­wa­ły roz­licz­ne kul­ty: „Gali­lea pogan” (Mt 4, 15). Jezus tam posy­ła, żąda, by stam­tąd wyru­szać na nowo. Co nam to mówi? Że orę­dzie nadziei nie może ogra­ni­czać się do naszych obsza­rów sakral­nych, ale powin­no być zanie­sio­ne do wszyst­kich. Ponie­waż każ­dy potrze­bu­je pod­nie­sie­nia na duchu, a jeśli nie uczy­ni­my tego my, któ­rzy dotknę­li­śmy naszy­mi ręko­ma „Sło­wa życia” (1J 1, 1), to któż to uczy­ni? Jak­że wspa­nia­le być chrze­ści­ja­na­mi, któ­rzy pocie­sza­ją, któ­rzy nio­są brze­mio­na innych, któ­rzy doda­ją otu­chy: zwia­stu­ni życia w cza­sie śmier­ci! W każ­dej Gali­lei, w każ­dym regio­nie tej ludz­ko­ści, do któ­rej nale­ży­my i któ­ra nale­ży do nas, bo wszy­scy jeste­śmy brać­mi i sio­stra­mi, nie­śmy pieśń życia! Ucisz­my krzy­ki śmier­ci, dość wojen! Niech usta­nie pro­duk­cja i han­del bro­nią, bo potrze­bu­je­my chle­ba, a nie kara­bi­nów. Niech usta­ną abor­cje, któ­re zabi­ja­ją nie­win­ne życie. Niech otwo­rzą się ser­ca tych, któ­rzy mają, aby napeł­nić puste ręce tych, któ­rzy są pozba­wie­ni tego, co niezbędne.

W koń­cu kobie­ty „obję­ły Jezu­sa za nogi” (Mt 28, 9), te nogi, któ­re prze­szły dłu­gą dro­gę, aby wyjść nam na spo­tka­nie, aż po wej­ście i wyj­ście z gro­bu. Obję­ły nogi, któ­re pode­pta­ły śmierć i otwo­rzy­ły dro­gę nadziei. My, piel­grzy­mi poszu­ku­ją­cy nadziei, gro­ma­dzi­my się dziś przy Tobie, Jezu Zmar­twych­wsta­ły. Odwra­ca­my się od śmier­ci i otwie­ra­my ser­ca dla Cie­bie, któ­ry jesteś Życiem.                                                                                                   11 kwiet­nia 2020

Papież w orę­dziu wiel­ka­noc­nym: daruj­cie dłu­gi, wpro­wa­dzaj­cie pokój

Wiel­ka­noc to nie czas obo­jęt­no­ści, ego­izmów, podzia­łów, zapo­mnie­nia. Pozwól­my, aby Jezus zwy­cię­żył w naszych ser­cach, roz­pro­szył ciem­no­ści naszej bied­nej ludz­ko­ści i wpro­wa­dził nas do swe­go chwa­leb­ne­go dnia, któ­ry nie zna zmierz­chu” – mówił Papież w orę­dziu wiel­ka­noc­nym. Wyra­ził swą bli­skość z oso­ba­mi dotknię­ty­mi w jaki­kol­wiek spo­sób pan­de­mią koro­na­wi­ru­sa oraz zaape­lo­wał o zawie­sze­nie bro­ni i daro­wa­nie dłu­gów kra­jom najbiedniejszym.

Fran­ci­szek pod­kre­ślił, że zmar­twych­wsta­nie Chry­stu­sa nie jest magicz­nym zaklę­ciem, dzię­ki któ­re­mu zni­ka­ją pro­ble­my. To zwy­cię­stwo miło­ści nad złem, ale nie niwe­lu­ją­ce cier­pie­nia i śmier­ci. Nie zapo­mi­naj­my więc, że Zmar­twych­wsta­ły jest Ukrzy­żo­wa­ny, na Swo­im cie­le cią­gle nosi nie­usu­wal­ne rany.

Odno­sząc się do dra­ma­tycz­nej sytu­acji spo­wo­do­wa­nej pan­de­mią koro­na­wi­ru­sa wyra­ził swą bli­skość ze wszyst­ki­mi, któ­rzy zosta­li nim w jaki­kol­wiek spo­sób dotknię­ci. Życzył, aby Zmar­twych­wsta­ły dał siłę i nadzie­ję leka­rzom i pie­lę­gniar­kom, któ­rzy dają świa­dec­two tro­ski i miło­ści bliź­nie­go. Wska­zał, że wraz z nimi na pierw­szej linii tro­ski o czło­wie­ka są tak­że wszy­scy, któ­rzy zapew­nia­ją pod­sta­wo­we usłu­gi nie­zbęd­ne do współ­ży­cia społecznego.

Papież wyra­ził swą tro­skę o wszyst­kich tych, któ­rzy już dziś boją się o swo­ją przy­szłość. Zachę­cił, aby rzą­dzą­cy jesz­cze bar­dziej zaan­ga­żo­wa­li się na rzecz dobra wspól­ne­go i zapew­ni­li nie­zbęd­ne środ­ki do pro­wa­dze­nia god­ne­go życia.

Fran­ci­szek pod­kre­ślił, że Wiel­ka­noc nie jest cza­sem na obo­jęt­ność. Dla­te­go szcze­gól­ną tro­ską nale­ży objąć ubo­gich, uchodź­ców, bez­dom­nych. Niech nie czu­ją się sami.

Papież: roz­luź­nij­cie sank­cje, daruj­cie dłu­gi: „Bio­rąc pod uwa­gę te oko­licz­no­ści, niech zosta­ną roz­luź­nio­ne rów­nież sank­cje mię­dzy­na­ro­do­we, unie­moż­li­wia­ją­ce kra­jom, do któ­rych są adre­so­wa­ne, udzie­le­nie odpo­wied­nie­go wspar­cia swo­im oby­wa­te­lom – stwier­dził Ojciec Świę­ty. – Postaw­my wszyst­kie pań­stwa w sytu­acji umoż­li­wia­ją­cej zaspo­ko­je­nie naj­więk­szych potrzeb chwi­li obec­nej, zmniej­sza­jąc, a nawet uma­rza­jąc dług cią­żą­cy na budże­tach kra­jów najbiedniejszych“.

Papież wska­zał, że czas zmar­twych­wsta­nia Jezu­sa nie jest tak­że oka­zją do hoł­do­wa­nia ego­izmom. W tym duchu wezwał Euro­pę do soli­dar­no­ści, tej, któ­ra pozwo­li­ła jej się odro­dzić po tra­ge­dii II woj­ny świa­to­wej, „Nie oży­wiaj­cie ducha rywa­li­za­cji, ale niech wszy­scy uzna­ją się za część tej samej rodzi­ny i wza­jem­nie się wspie­ra­ją” – ape­lo­wał Fran­ci­szek. Wezwał rów­nież do rezy­gna­cji z wszel­kich podziałów.

Papież: prze­stań­cie han­dlo­wać bro­nią, zakończ­cie woj­ny: „Niech Chry­stus będą­cy naszym poko­jem oświe­ci wszyst­kich, któ­rzy pono­szą odpo­wie­dzial­ność za kon­flik­ty, aby mie­li odwa­gę przy­łą­czyć się do ape­lu o glo­bal­ne i natych­mia­sto­we zawie­sze­nie bro­ni we wszyst­kich zakąt­kach świa­ta. Nie jest to czas na dal­sze wytwa­rza­nie i han­del bro­nią, wyda­wa­nie ogrom­nych kapi­ta­łów, któ­re powin­ny być wyko­rzy­sty­wa­ne na lecze­nie ludzi i rato­wa­nie życia – prze­strze­gał Ojciec Świę­ty. – Niech to będzie nato­miast czas, by wresz­cie zakoń­czyć dłu­gą woj­nę, któ­ra zbro­czy­ła krwią Syrię, kon­flikt w Jeme­nie i napię­cia w Ira­ku, a tak­że w Liba­nie. Niech będzie to czas, kie­dy naresz­cie Izra­el­czy­cy i Pale­styń­czy­cy wzno­wią dia­log, by zna­leźć sta­bil­ne i trwa­łe roz­wią­za­nie, któ­re pozwo­li obu stro­nom żyć w poko­ju. Niech usta­ną cier­pie­nia miesz­kań­ców wschod­nich regio­nów Ukra­iny. Niech zosta­nie poło­żo­ny kres ata­kom ter­ro­ry­stycz­nym, któ­re doty­ka­ją wie­le nie­win­nych osób w róż­nych kra­jach Afryki“.

W swo­im orę­dziu wiel­ka­noc­nym Papież nie zapo­mniał tak­że o tych, któ­rzy prze­ży­wa­ją poważ­ne kry­zy­sy huma­ni­tar­ne. Papież: niech Pan ogrze­je ser­ca uchodź­ców i przesiedleńców:

    „Niech Pan życia oka­że się bli­ski miesz­kań­com Azji i Afry­ki prze­ży­wa­ją­cym poważ­ne kry­zy­sy huma­ni­tar­ne, jak w pro­win­cji Cabo Del­ga­do w pół­noc­nym Mozam­bi­ku. Niech ogrze­je ser­ca wie­lu osób będą­cych uchodź­ca­mi i prze­sie­dlo­ny­mi z powo­du woj­ny, suszy i gło­du. Nich zapew­ni ochro­nę wie­lu migran­tom i uchodź­com, z któ­rych wie­lu to dzie­ci żyją­ce w nie­zno­śnych warun­kach, zwłasz­cza w Libii i na gra­ni­cy grec­ko-turec­kiej. Niech pozwo­li w Wene­zu­eli na osią­gnię­cie kon­kret­nych i bez­zwłocz­nych roz­wią­zań, mają­cych na celu umoż­li­wie­nie mię­dzy­na­ro­do­wej pomo­cy dla lud­no­ści cier­pią­cej z powo­du poważ­nej sytu­acji poli­tycz­nej, spo­łecz­no-gospo­dar­czej i zdrowotnej“.

Po wygło­sze­niu orę­dzia wiel­ka­noc­ne­go Ojciec Świę­ty udzie­lił mia­stu i świa­tu bło­go­sła­wień­stwa Urbi et Orbi. Ze wzglę­du na pan­de­mię uczy­nił to nie z log­gi bazy­li­ki waty­kań­skiej, ale wewnątrz tej monu­men­tal­nej świą­ty­ni.                                     12 kwiet­nia 2020

Fran­ci­szek prze­strzegł przed groź­bą wia­ry „wir­tu­al­nej”

Do modli­twy w inten­cji kobiet w sta­nie bło­go­sła­wio­nym, któ­re mar­twią się o przy­szłość swo­ich dzie­ci zachę­cał Papież na poran­nej Eucha­ry­stii w Domu św. Mar­ty. W homi­lii prze­strzegł, aby prak­tyk reli­gij­nych nie ogra­ni­czać tyl­ko do wymia­ru wirtualnego.

Choć świat będzie inny, to jed­nak tak samo kocha­ny przez Boga

            „Dziś bar­dzo was pro­szę, aby­śmy się modli­li za kobie­ty ocze­ku­ją­ce dziec­ka, kobie­ty w sta­nie bło­go­sła­wio­nym, któ­re będą mat­ka­mi i są nie­spo­koj­ne, mar­twią się. Rodzi się bowiem pyta­nie: «W jakim świe­cie będzie żyło moje dziec­ko?» — pytał Ojciec Świę­ty. — Módl­my się za nie, aby Pan obda­rzył je odwa­gą, by przy­ję­ły swo­je dzie­ci z ufno­ści, że choć na pew­no będzie to inny świat, to jed­nak zawsze świat, któ­ry Pan bar­dzo kocha“.

            W homi­lii Fran­ci­szek odniósł się do frag­men­tu Ewan­ge­lii św. Jana (21, 1–14) opi­su­ją­ce­go spo­tka­nie Jezu­sa zmar­twych­wsta­łe­go z ucznia­mi nad jezio­rem Tybe­riadz­kim. Ucznio­wie, mimo cało­noc­ne­go tru­du nic nie zło­wi­li. Jezus pro­sił, aby jesz­cze raz zarzu­ci­li sie­ci i wte­dy napeł­ni­ły się one ryba­mi. Papież porów­nał ten połów z innym, opi­sa­nym przez św. Łuka­sza, ale tam zacho­wa­nie uczniów było inne. Nie chcie­li rzu­cać sie­ci, a gdy to zro­bi­li i napeł­ni­ły się ryba­mi to chcie­li odejść, bo się prze­lę­kli. Po zmar­twych­wsta­niu Jezu­sa spo­ty­ka­my uczniów już dużo doj­rzal­szych, zacho­wu­ją­cych się natu­ral­nie, w pew­nej zaży­ło­ści z Panem.

Zaży­łość z Panem oso­bi­sta, ale i wspólnotowa

Tak­że my chrze­ści­ja­nie na naszej dro­dze życia kro­czy­my, aby wzra­stać w zaży­ło­ści z Panem. Pan, moż­na by powie­dzieć, jest jak gdy­by, «na wycią­gnię­cie ręki», gdyż kro­czy razem z nami, wie­my, że to On. Nikt Go nie pytał: «kim jesteś?», bo wie­dzie­li, że to Pan. Zaży­łość z Panem w codzien­no­ści, taka, jak i nas chrze­ści­jan. A oni na pew­no razem zje­dli śnia­da­nie, rybę i chleb, roz­ma­wia­li o wie­lu rze­czach bar­dzo natu­ral­nie. Ta zaży­łość z Panem, nas chrze­ści­jan, jest zawsze wspól­no­to­wa. Tak, jest bar­dzo oso­bi­sta, ale tak­że wspól­no­to­wa – pod­kre­ślił Ojciec Świę­ty. - Zaży­łość bez wspól­no­ty, bez chle­ba, bez Kościo­ła, bez ludu i sakra­men­tów jest nie­bez­piecz­na. Może stać się zaży­ło­ścią – powiedz­my – gno­stycz­ną, rela­cją tyl­ko dla mnie, ode­rwa­ną od ludu Boże­go. Zaży­łość apo­sto­łów z Panem zawsze była wspól­no­to­wa, zawsze przy sto­le, zna­ku wspól­no­to­wo­ści. Zawsze była powią­za­na z sakra­men­tem, z chlebem”.

            Papież zwró­cił uwa­gę na nie­bez­pie­czeń­stwo wyni­ka­ją­ce z fak­tu, że pan­de­mia zmu­si­ła nas do życia poprzez media, gdzie razem jeste­śmy tyl­ko wir­tu­al­nie. Pan pozwa­la na to, ale ide­ałem Kościo­ła jest zawsze lud, któ­ry może przy­stę­po­wać do sakramentów.

Kościół i sakra­men­ty to coś kon­kret­ne­go, a nie rze­czy­wi­stość wirtualna

Przed Wiel­ka­no­cą, kie­dy poja­wi­ła się infor­ma­cja, że będę ją cele­bro­wał w pustej bazy­li­ce św. Pio­tra, pewien bar­dzo dobry biskup uczy­nił mi zarzut: «Dla­cze­go, w tak wiel­kiej bazy­li­ce, nie może być choć­by przy­naj­mniej 30 osób, aby moż­na było widzieć wier­nych? Prze­cież to nie będzie nie­bez­piecz­ne». Zasta­na­wia­łem się nad tym i pomy­śla­łem, że on powie­dział mi: «Uwa­żaj, abyś nie zwir­tu­ali­zo­wał Kościo­ła, sakra­men­tów, ludu Boże­go». Kościół, sakra­men­ty, Boży lud są bowiem czymś kon­kret­nym – zazna­czył Ojciec Świę­ty. — To praw­da, że w obec­nym cza­sie musi­my tak żyć, ale po to, by wyjść z tune­lu, nie pozo­sta­wać tam. To jest wła­śnie zaży­łość apo­sto­łów, nie gno­stycz­na, nie wir­tu­al­na, nie samo­lub­na, ale zaży­łość kon­kret­na, w ludzie”.                                                                                                              17 kwiet­nia 2020

*  *  *  *  *  *  *  *

Jezus żyje i chce, abyś żył

Nota Komi­sji Nauki Wia­ry Kon­fe­ren­cji Epi­sko­pa­tu Pol­ski w związ­ku z pan­de­mią koronawirusa

Wyzna­nie wia­ry w Boga i Jego Opatrz­ność nad świa­tem ma wiel­kie zna­cze­nie dla ludz­kie­go życia. Przy­po­mi­na, że dla Boga nie ma nic nie­moż­li­we­go, że jest On Wład­cą wszech­świa­ta i Panem ludz­kie­go losu. Bóg nie pozo­sta­wia dzie­ła stwo­rze­nia same­mu sobie, ale trosz­czy się o dobro ducho­we każ­de­go czło­wie­ka. Wia­ra w Opatrz­ność Bożą może być jed­nak wysta­wio­na na pró­bę w obli­czu zła i cier­pie­nia, zwłasz­cza o wymia­rze tak glo­bal­nym, jak pan­de­mia spo­wo­do­wa­na przez koro­na­wi­ru­sa SARS-CoV‑2.

  1. Obli­cza lęku

            „Na naszych pla­cach, uli­cach i mia­stach zebra­ły się gęste ciem­no­ści – mówił papież Fran­ci­szek w swo­jej przej­mu­ją­cej homi­lii na pustym Pla­cu Świę­te­go Pio­tra – ogar­nę­ły nasze życie, wypeł­nia­jąc wszyst­ko ogłu­sza­ją­cą ciszą i posęp­ną pust­ką, któ­ra para­li­żu­je wszyst­ko na swej dro­dze. Czu­je się je w powie­trzu, dostrze­ga w gestach, mówią o tym spoj­rze­nia. Prze­stra­szy­li­śmy się i zagu­bi­li­śmy” (27.03.2020 r.).

            W cza­sie pan­de­mii ludzie doświad­cza­ją lęku, któ­ry przy­bie­ra róż­ne kształ­ty. Naj­czę­ściej jest to lęk przed śmier­cią, będą­cy przy­czy­ną wie­lu innych ludz­kich obaw. Z tego pod­sta­wo­we­go lęku wyra­sta­ją inne: lęk przed zara­że­niem, cho­ro­bą, odej­ściem bli­skich osób, bez­ro­bo­ciem, ban­kruc­twem, blo­ka­dą szans roz­wo­ju, dłu­go­trwa­łą izo­la­cją. Nie moż­na też zapo­mnieć o dotkli­wym lęku przed samot­no­ścią, utra­tą sen­su życia, przed zwąt­pie­niem w Bożą Opatrz­ność i zwią­za­ną z tym wszyst­kim oba­wą o przy­szłość świata.

            Oprócz roz­ma­itych prze­ja­wów stra­chu, będą­ce­go spon­ta­nicz­ną reak­cją ludzi na dostrze­ga­ne nie­bez­pie­czeń­stwa, poja­wia się tak­że nega­tyw­ne zja­wi­sko sztucz­ne­go wywo­ły­wa­nia lęku gene­ro­wa­ne przez współ­cze­snych pro­ro­ków pesy­mi­zmu, apo­ka­lip­tycz­ne­go koń­ca świa­ta i rze­ko­mej „godzi­ny dzia­ła­nia karzą­ce­go Boga”. Głów­nym błę­dem owych samo­zwań­czych pro­ro­ków jest nie­pra­wo­moc­ne i zara­zem suge­styw­ne wypo­wia­da­nie się w imie­niu Boga, pro­mo­wa­nie pro­stych i naiw­nych „recept” na zmia­nę sytu­acji, błęd­ne poj­mo­wa­nie Opatrz­no­ści Bożej jako mecha­nicz­nej i natych­mia­sto­wej inter­wen­cji Bożej na zawo­ła­nie czło­wie­ka. Rodzi się tu nie­bez­pie­czeń­stwo mani­pu­lo­wa­nia Bogiem, wysta­wia­nia Go na pró­bę, a w kon­se­kwen­cji nie­do­pusz­czal­ne­go roz­li­cza­nia Boga. Czło­wiek nie może stać się zuchwa­łym sędzią oskar­ża­ją­cym Boga. Na tej złud­nej dro­dze nigdy nie znaj­dzie satys­fak­cjo­nu­ją­cej odpo­wie­dzi na pyta­nie o sens cierpienia.

  1. Kościół jako „sakra­ment nadziei”

            W sytu­acji nara­sta­ją­ce­go lęku, któ­re­go licz­ne for­my doty­czą real­nych i kon­kret­nych zagro­żeń, poja­wia się rów­nież nie­bez­pie­czeń­stwo roz­pa­czy. Jest ona szcze­gól­nie destruk­cyj­na. Roz­pacz – w odróż­nie­niu od innych form lęku – nie jest spon­ta­nicz­ną reak­cją czło­wie­ka na jakieś kon­kret­nie roz­po­zna­ne zagro­że­nie, lecz subiek­tyw­nym sta­nem poczu­cia bez­na­dziej­no­ści, cał­ko­wi­cie para­li­żu­ją­cym oso­bę ludz­ką. Roz­pacz jest wyra­zem skraj­ne­go bra­ku wia­ry w moż­li­wość poko­na­nia nie­bez­pie­czeń­stwa, cał­ko­wi­te­go zwąt­pie­nia w moż­li­wość pozy­tyw­nej zmiany.

            W obec­nym cza­sie pan­de­mii, nazna­czo­nym ludz­ką skłon­no­ścią do roz­pa­czy, Kościół na nowo odkry­wa swo­ją misję, któ­rą jest gło­sze­nie Chry­stu­sa jako źró­dła nadziei, pocie­chy i umoc­nie­nia. Będąc sakra­men­tem nadziei w świe­cie dotknię­tym cier­pie­niem i zwąt­pie­niem, Kościół roz­po­zna­je swo­ją odpo­wie­dzial­ność za stan nadziei w ludz­kich ser­cach i za wia­rę w prze­zwy­cię­że­nie groź­by destruk­cyj­nej roz­pa­czy. Wspól­no­ta Kościo­ła jest wezwa­na, aby szcze­gól­nie w sytu­acji zagro­że­nia oka­zy­wać swo­je macie­rzyń­skie i miło­sier­ne obli­cze, zatro­ska­ne o umoc­nie­nie nadziei w ser­cach ludzi zma­ga­ją­cych się ze świa­to­wą pandemią.

            Naj­peł­niej­szą odpo­wie­dzią na pyta­nie o sens zła i cier­pie­nia jest Ewan­ge­lia, Dobra Nowi­na o Bogu, któ­ry obja­wił się w Jezu­sie Chry­stu­sie jako Pan życia i śmier­ci, Zwy­cięz­ca pie­kła i sza­ta­na, Odku­pi­ciel czło­wie­ka i wszel­kie­go stwo­rze­nia. On zwy­cię­żył zło i daje nam udział w tym zwy­cię­stwie. „On jest naszą nadzie­ją, jest naj­pięk­niej­szą mło­do­ścią tego świa­ta. Wszyst­ko, cze­go dotknie, sta­je się mło­de, sta­je się nowe, napeł­nia się życiem. […] On żyje i chce, abyś żył” (Fran­ci­szek, Chri­stus vivit, nr 1).

            Kate­chizm Kościo­ła Kato­lic­kie­go uczy, że dopusz­cze­nie przez dobre­go i wszech­moc­ne­go Boga zła fizycz­ne­go i moral­ne­go jest tajem­ni­cą, na któ­rą świa­tło rzu­ca Chry­stus. Pod­kre­śla też, iż – choć zło nie sta­je się dobrem – Bóg ze zła może wypro­wa­dzić dobro: „Z naj­więk­sze­go zła moral­ne­go, jakie kie­dy­kol­wiek mogło być popeł­nio­ne, z odrzu­ce­nia i zabi­cia Syna Boże­go, spo­wo­do­wa­ne­go przez grze­chy wszyst­kich ludzi, Bóg, w nad­mia­rze swej łaski, wypro­wa­dził naj­więk­sze dobro: uwiel­bie­nie Chry­stu­sa i nasze Odku­pie­nie” (KKK 312).

  1. Bez­dro­ża pseu­do­re­li­gij­nych propozycji

            W obli­czu real­ne­go nie­bez­pie­czeń­stwa pły­ną­ce­go z fak­tu pan­de­mii rodzą się ze stro­ny pseu­do­re­li­gij­nych inter­pre­ta­to­rów szko­dli­we postu­la­ty. Nie­zgod­ne z biblij­nym obra­zem Boga jest uka­zy­wa­nie Go jako nie­mi­ło­sier­ne­go sędzie­go, bez­dusz­ne­go kon­tro­le­ra ludz­kich dzia­łań, mści­we­go tyra­na lub prze­ciw­nie – obo­jęt­ne­go wład­cy świa­ta, zdy­stan­so­wa­ne­go obser­wa­to­ra ludz­kie­go teatru dzie­jów. Nie­bez­piecz­ne jest obse­syj­ne szu­ka­nie kozła ofiar­ne­go jed­no­znacz­nie odpo­wie­dzial­ne­go za pan­de­mię, a tak­że prak­ty­ka potę­pia­nia, styg­ma­ty­zo­wa­nia, obwi­nia­nia całych grup ludz­kich za zło pandemii.

            Szko­dli­we jest pro­pa­go­wa­nie fał­szy­wej histo­rio­zo­fii, powo­ły­wa­nie się na pry­wat­ne pseu­do­obja­wie­nia i sny, non­sza­lanc­ka, wyrwa­na z kon­tek­stu egze­ge­za biblij­na, igno­ro­wa­nie, mar­gi­na­li­zo­wa­nie lub nawet otwar­te kwe­stio­no­wa­nie współ­cze­sne­go naucza­nia Kościo­ła. Ze słusz­ną kry­ty­ką spo­ty­ka się nie­roz­róż­nia­nie porząd­ku natu­ry i łaski, wymia­ru ducho­we­go i mate­rial­ne­go, pro­wa­dzą­ce do lek­ce­wa­że­nia zasad bez­pie­czeń­stwa pod­czas liturgii.

            Nie­do­pusz­czal­ne jest magicz­ne trak­to­wa­nie sakra­men­tów i sakra­men­ta­liów, pro­mo­wa­nie wizji Kościo­ła jako bez­piecz­nej arki, prze­zna­czo­nej wyłącz­nie dla świę­tych i spra­wie­dli­wych. Poja­wia się nie­kie­dy ukry­ta pochwa­ła indy­wi­du­ali­zmu i ego­izmu, wyra­ża­ją­ca się w poszu­ki­wa­niu ratun­ku wyłącz­nie dla sie­bie i swo­ich bli­skich, czy współ­wy­znaw­ców, któ­rzy dzię­ki reali­za­cji pro­po­no­wa­nych akcji zosta­ną zacho­wa­ni od nieszczęścia.

            Doj­rza­ła reli­gij­ność wyra­ża się zarów­no w odrzu­ce­niu kwie­ty­zmu, posta­wy pole­ga­ją­cej na bra­ku jakich­kol­wiek dzia­łań w ocze­ki­wa­niu na pomoc Bożej łaski, jak i pela­gia­ni­zmu, pole­ga­ją­ce­go na prze­ko­na­niu, że czło­wiek sam z sie­bie jest w sta­nie osią­gnąć zba­wie­nie i roz­wią­zać wszyst­kie pro­ble­my. Nale­ży nato­miast dowar­to­ścio­wać posta­wę syner­gii, czy­li współ­pra­cy czło­wie­ka z Bogiem, połą­cze­nia ludz­kich dzia­łań z otwar­ciem na dar Bożej łaski, rze­tel­nej wie­dzy z głę­bo­ką wia­rą, codzien­nej aktyw­no­ści z gorą­cą modlitwą.

  1. Czas pró­by i wyboru

            Odrzu­ca­jąc pesy­mi­stycz­ne i fata­li­stycz­ne rozu­mie­nie histo­rii, Kościół uka­zu­je Chry­stu­sa jako sens dzie­jów świa­ta, a Boga jako naszą abso­lut­ną przy­szłość. Na począt­ku nowe­go tysiąc­le­cia św. Jan Paweł II wyra­ził życze­nie, aby Kościół sta­wał się domem i szko­łą komu­nii. „Ducho­wość komu­nii – pisał w Novo mil­len­nio ineun­te to przede wszyst­kim spoj­rze­nie utkwio­ne w tajem­ni­cy Trój­cy Świę­tej, któ­ra zamiesz­ku­je w nas i któ­rej blask nale­ży dostrze­gać tak­że w obli­czach sióstr i bra­ci żyją­cych wokół nas. Ducho­wość komu­nii to tak­że zdol­ność odczu­wa­nia wię­zi z bra­tem w wie­rze dzię­ki głę­bo­kiej jed­no­ści mistycz­ne­go Cia­ła, a zatem postrze­ga­nia go jako «kogoś bli­skie­go», co pozwa­la dzie­lić jego rado­ści i cier­pie­nia, odga­dy­wać jego pra­gnie­nia i zaspo­ka­jać jego potrze­by, ofia­ro­wać mu praw­dzi­wą i głę­bo­ką przy­jaźń” (nr 43).

            Pan­de­mia ogar­nia­ją­ca wszyst­kie kra­je świa­ta odsła­nia naszą kru­chość egzy­sten­cjal­ną i złud­ne poczu­cie samo­wy­star­czal­no­ści. Jed­no­cze­śnie mobi­li­zu­je do odkry­cia bra­ter­stwa i przy­na­leż­no­ści do jed­nej rodzi­ny ludz­kiej. Może­my ją odczy­tać jako glo­bal­ny „znak cza­su” będą­cy wezwa­niem do jed­no­ści, współ­pra­cy, soli­dar­no­ści i odpo­wie­dzial­no­ści ludzi wie­rzą­cych i nie­wie­rzą­cych, chrze­ści­jan i wyznaw­ców innych reli­gii. Szcze­gól­na wdzięcz­ność nale­ży się pra­cow­ni­kom służ­by zdro­wia: leka­rzom, pie­lę­gniar­kom, dia­gno­stom, wolon­ta­riu­szom za ich ofiar­ną, wręcz boha­ter­ską służ­bę dla rato­wa­nia życia i zdro­wia ludzkiego.

            Koniecz­ne dla wal­ki z epi­de­mią ogra­ni­cze­nia swo­bo­dy prze­miesz­cza­nia się i gro­ma­dze­nia są szcze­gól­nie bole­sne dla wier­nych, pozba­wio­nych bez­po­śred­nie­go dostę­pu do Eucha­ry­stii i sakra­men­tów Kościo­ła. Może­my jed­nak łączyć się ducho­wo z Chry­stu­sem Eucha­ry­stycz­nym za pośred­nic­twem trans­mi­sji tele­wi­zyj­nych, radio­wych oraz inter­ne­to­wych. Może­my ten trud­ny czas wyko­rzy­stać do odno­wie­nia prak­ty­ki modli­twy domo­wej i rodzin­nej, do kon­kret­nych uczyn­ków miło­sier­dzia, zwłasz­cza wobec osób star­szych i samot­nych, szcze­gól­nie zagro­żo­nych epi­de­mią. Codzien­na modli­twa różań­co­wa może stać się dla nas szko­łą głę­bo­kiej wia­ry połą­czo­nej z ofiar­ną służ­bą bliź­nie­mu na wzór Maryi, Wspo­mo­ży­ciel­ki Wiernych.

            War­to postrze­gać okres trwa­nia pan­de­mii jako czas pró­by i wybo­ru, zgod­nie ze sło­wa­mi papie­ża Fran­cisz­ka: „Nie jest to czas Boże­go sądu, ale nasze­go osą­dze­nia: czas wybo­ru tego, co się liczy, a co prze­mi­ja, oddzie­le­nia tego, co koniecz­ne od tego, co nim nie jest. Jest to czas prze­sta­wie­nia kur­su życia ku Tobie, Panie, i ku innym” (27.03.2020 r.).

Abp Sta­ni­sław Budzik, Arcy­bi­skup Metro­po­li­ta Lubelski

Prze­wod­ni­czą­cy Komi­sji Nauki Wia­ry Kon­fe­ren­cji Epi­sko­pa­tu Polski

Lublin, 31 mar­ca 2020 r.

*  *  *  *  *  *  *  *

Jak żyć w cza­sie epidemii?

Frag­men­ty wywia­du z Mag­da­le­ną Fuda­ła-Janc, psychiatrą 

Jako ludzie prze­ży­wa­my czas żało­by nad świa­tem, któ­ry zna­li­śmy. Ten świat już nie wró­ci. W mojej oce­nie czas, któ­ry nadej­dzie, będzie inny, wol­niej­szy, spo­koj­niej­szy, lep­szy. Żało­ba ma to do sie­bie, że trze­ba ją prze­żyć, przejść poszcze­gól­ne jej etapy.

Pierw­szy z nich to nie­do­wie­rza­nie – i ten etap mamy chy­ba już za sobą. Dru­gim eta­pem jest złość, roz­draż­nie­nie, pre­ten­sje do świa­ta za zaist­nia­łą sytu­ację. Kolej­nym eta­pem będzie lęk, potem epi­zod depre­sji, by w koń­cu nad­szedł czas, by zaak­cep­to­wać i odna­leźć się w nowej rze­czy­wi­sto­ści. Dobrze mieć świa­do­mość i wie­dzę, jakie eta­py są przed nami. Pozwo­li to tro­chę zro­zu­mieć i może zra­cjo­na­li­zo­wać, co się z nami dzieje.

            To cze­go, ja się oba­wiam, to nie same­go koro­na­wi­ru­sa, co pani­ki, któ­ra może wybuch­nąć. Dla­te­go tak waż­ne jest by zacho­wać spokój. …

Naj­waż­niej­sze, żeby spra­wa koro­na­wi­ru­sa nie sta­ła się myślą natręt­ną, nie­po­zwa­la­ją­cą zająć się czymś innym…

Dla czło­wie­ka XXI wie­ku sie­dze­nie w domu przez trzy tygo­dnie, to już jest męka. W porów­na­niu z naszy­mi przod­ka­mi jeste­śmy poko­le­niem „prze­bodź­co­wa­nym”: wzro­ko­wo, słu­cho­wo, doty­ko­wo, sma­ko­wo i węcho­wo. Nie zno­si­my nudy. W wol­nym cza­sie potra­fi­li­śmy pobu­dzać nasz ośro­dek nagro­dy cią­gły­mi bodź­ca­mi, a to „wyj­ściem do kina”, „pój­ściem do restau­ra­cji”. Cią­gle coś musia­ło się dziać. A teraz nic – nuda. Porząd­ki zro­bio­ne, książ­ki prze­czy­ta­ne, zdję­cia pose­gre­go­wa­ne i nadal mamy czas. Jak żyć – chcia­ło­by się zapytać…

            Jed­nak jestem o nas spo­koj­na – jako gatu­nek ludz­ki nie byli­śmy przy­sto­so­wa­ni do takie­go pędu życia, zmian jakie sobie zafun­do­wa­li­śmy w XXI wie­ku. Dla naszych przod­ków – to co się zmie­nia­ło, to głów­nie pory roku, tem­po życia było zde­cy­do­wa­nie wol­niej­sze. Nasz mate­riał gene­tycz­ny zna to. Za chwi­lę się zaadop­tu­je­my i nie jestem pew­na, czy po tym wszyst­kim będzie­my chcie­li wró­cić do tem­pa, w któ­rym żyli­śmy wcześniej…

Jak wytrzy­mać tu i teraz? Na przy­kład pacjen­ci sami mi opo­wia­da­ją, jak sobie radzą. Waż­ne jest, by narzu­cić sobie pew­ną dys­cy­pli­nę i plan dnia. Dale­ka jestem od tego, by usta­wiać sobie jakieś wyso­kie poprzecz­ki – cho­dzi o wej­ście w rytm. Mieć poczu­cie decy­zyj­no­ści i spraw­czo­ści. Plan dnia i dys­cy­pli­na — to chy­ba najważniejsze…

Mam poczu­cie, patrząc na ostat­nie 300 lat, że jeste­śmy szcze­gól­nie uod­por­nie­ni na eks­tre­mal­ne sytu­acje. Nasza kre­atyw­ność, pomy­sło­wość, wraż­li­wość i empa­tia spo­wo­du­ją, że damy sobie radę. Pro­szę zoba­czyć w jak krót­kim cza­sie potra­fi­li­śmy się zor­ga­ni­zo­wać, jak dzia­ła­my, poma­ga­my senio­rom, naj­słab­szym. Oprócz tego, że jestem psy­chia­trą, jestem rów­nież instruk­tor­ką har­cer­ską – dzia­łam w Pogo­to­wiu Har­ce­rek, przed pra­cą roz­wo­żę zupę senio­rom. Pacjen­ci opo­wia­da­ją mi jak skrzy­ku­ją się w mediach spo­łecz­no­ścio­wych – dzie­lą się pomo­cą. Podob­no uma­wia­ją się już po kwa­ran­tan­nie na gril­la. Wolon­ta­riat i drob­na pomoc dają nam poczu­cie tej spraw­czo­ści. Czu­je­my się lepiej, że jeste­śmy komuś potrzeb­ni. Z całe­go ser­ca zachę­ca­ła­bym do tej aktyw­no­ści. Na tyle ile może­my dać, podzie­lić się sobą. Musi­my to prze­trwać. Zda­je­my teraz kolej­ny raz egza­min z nasze­go czło­wie­czeń­stwa, doj­rze­wa­my – i dobrze. Zno­wu zaczy­na­my zauwa­żać inne­go czło­wie­ka. To jest bar­dzo opty­mi­stycz­ne i zdro­we. Myślę, że po tym wszyst­kim, jak już okrzep­nie­my – psy­chia­tria nie będzie już tak potrzeb­na, jak to było w erze przed koro­na­wi­ru­sem. (wPolityce.pl, 13.04.20)

*  *  *  *  *  *  *  *

  1. Adam Schulz SJ

Prze­wod­ni­czą­cy ORRK

Św. Jan Paweł II ani­ma­to­rem ruchów

            Jed­nym z dzia­łań apo­stol­skich Jana Paw­ła II było wpro­wa­dze­nie w życie sobo­ro­wej wizji roli świec­kich w Koście­le i świe­cie. Głów­nym doku­men­tem, któ­ry to opi­su­je jest Adhor­ta­cja apo­stol­ska „Chri­sti­fi­de­les laici” o powo­ła­niu i misji świec­kich w Koście­le i świe­cie. Adhor­ta­cja ta zosta­ła nazwa­na przez nie­któ­rych „kar­tą kon­sty­tu­cyj­ną laika­tu katolickiego”.

  1. Odkryć pięk­no i bogac­two powo­ła­nia świec­kim oraz ich misję w Koście­le i świecie

            Jan Paweł II tak pisał w ChL o powo­ła­niu czło­wie­ka świec­kie­go: „W swo­jej odpo­wie­dzi na pyta­nie „kim są wier­ni świec­cy”, Sobór odbiegł od poprzed­nich defi­ni­cji, w więk­szo­ści nega­tyw­nych, i przyj­mu­jąc zde­cy­do­wa­nie pozy­tyw­ny punkt widze­nia, stwier­dził z całym prze­ko­na­niem, że są oni peł­no­praw­ny­mi człon­ka­mi Kościo­ła obję­ty­mi jego tajem­ni­cą i obda­rzo­ny­mi spe­cy­ficz­nym powo­ła­niem, któ­re­go celem w spo­sób szcze­gól­ny jest „szu­ka­nie Kró­le­stwa Boże­go zaj­mu­jąc się spra­wa­mi świec­ki­mi i kie­ru­jąc nimi po myśli Bożej” (ChL 9).

W rze­czy­wi­sto­ści Sobór przed­sta­wia świec­ki stan wier­nych przede wszyst­kim jako miej­sce, w któ­rym docie­ra do nich wezwa­nie Boga: „Tam ich Bóg powo­łu­je”. Jest to miej­sce odzna­cza­ją­ce się pew­nym dyna­mi­zmem: świec­cy „żyją (…) w świe­cie, to zna­czy pośród wszyst­kich razem i poszcze­gól­nych spraw i obo­wiąz­ków świa­ta, i w zwy­czaj­nych warun­kach życia rodzin­ne­go i spo­łecz­ne­go, z któ­rych nie­ja­ko utka­na jest ich egzy­sten­cja”…. Sobór trak­tu­je ich stan nie jako zwy­kły fakt, zewnętrz­ny i śro­do­wi­sko­wy, ale jako rze­czy­wi­stość, któ­ra osią­ga swój peł­ny sens w Jezu­sie Chry­stu­sie” (ChL 15).

            Pod­kre­ślał on rolę zaan­ga­żo­wa­nia świec­kich w świe­cie, jako miej­scu roz­wo­ju i reali­za­cji ich ekle­zjal­ne­go powo­ła­nia. Jest to o tyle waż­ne, gdyż część duchow­nych oraz świec­kich upa­tru­je misję laika­tu głów­nie wewnątrz wspól­no­ty Kościo­ła, a nie w świe­cie. Moż­na powie­dzieć, że świec­cy two­rzą wspól­no­tę Kościo­ła w świe­cie, pośród tego świa­ta, poprzez świa­dec­two życia oraz swo­je apostolstwo.

            „Chrzest bowiem nie odry­wa świec­kich od świa­ta, lecz powie­rza im powo­ła­nie, któ­re wła­śnie w świe­cie, wewnątrz świa­ta win­no się urze­czy­wist­niać, gdyż „tam ich Bóg powo­łu­je, aby wyko­nu­jąc wła­ści­we sobie zada­nia, kie­ro­wa­ni duchem ewan­ge­licz­nym przy­czy­nia­li się do uświę­ce­nia świa­ta na kształt zaczy­nu, od wewnątrz nie­ja­ko, i w ten spo­sób przy­kła­dem zwłasz­cza swe­go życia pro­mie­niu­jąc wia­rą, nadzie­ją i miło­ścią, uka­zy­wa­li innym Chry­stu­sa” (ChL 15).

            Moc­no pod­kre­ślał, że nale­ży cenić świec­ki cha­rak­ter laika­tu: „Świec­ki cha­rak­ter laika­tu jest poję­ciem o zna­cze­niu nie tyl­ko socjo­lo­gicz­nym, ale przede wszyst­kim teo­lo­gicz­nym. Moż­na go zro­zu­mieć tyl­ko w świe­tle stwór­cze­go i odku­pień­cze­go aktu Boga, któ­ry powie­rzył świat ludziom, aby uczest­ni­czy­li w dzie­le stwo­rze­nia, wyzwa­la­li je spod dzia­ła­nia grze­chu i by sami dąży­li do świę­to­ści poprzez mał­żeń­stwo, wybór celi­ba­tu, życie rodzin­ne, zawo­do­we, a tak­że wie­lo­ra­kie for­my dzia­łal­no­ści spo­łecz­nej” (ChL 15).

  1. Papież poma­gał świec­kim otwo­rzyć się na współ­cze­sny świat i jego wezwania

            Zro­zu­mie­nie roli świec­kich było moż­li­we dzię­ki temu, że Jan Paweł II otwo­rzył chrze­ści­jan sze­rzej na świat – a świat otwie­rał na Chry­stu­sa (nie lękaj­cie się!). Teo­lo­gia „Gau­dium et spes” zosta­ła przez nie­go prak­tycz­nie roz­wi­nię­ta i pogłę­bio­na we wszyst­kich jego wypo­wie­dziach i doku­men­tach. Już pod­czas Sobo­ru dał wyraz temu, jak waż­ne są te spra­wy dla nie­go. Jego wystą­pie­nia w trak­cie prac nad rolą Kościo­ła w świe­cie współ­cze­snym były na tyle istot­ne, że w listo­pa­dzie 1964 r. popro­szo­no go do komi­sji, któ­ra przy­go­to­wy­wa­ła osta­tecz­ną wer­sję dokumentu.

            Ani­mo­wał świec­kich ku coraz odważ­niej­szej aktyw­no­ści w świe­cie, ale zara­zem prze­strze­gał przed wszel­ki­mi pato­lo­gia­mi nie­wła­ści­we­go otwar­cia się na świat np. przed zbyt­nim otwar­ciem się na ide­olo­gię mark­si­stow­ską, czy ide­olo­gię libe­ra­li­zmu. Takie nasta­wie­nie Papie­ża wią­za­ło się z poszu­ki­wa­niem spo­so­bów pora­dze­nia sobie Kościo­ła z postę­pu­ją­cą seku­la­ry­za­cją, laicy­za­cją, roz­pa­dem dotych­cza­so­wych wzor­ców spo­łecz­nych, plu­ra­li­zmem kul­tur i reli­gii itd.

            Otwar­cie i dia­log to były posta­wy, któ­re roz­wi­jał, ale zawsze w opar­ciu o praw­dę i posza­no­wa­nie wła­snej toż­sa­mo­ści ducho­wej, moral­nej i intelektualnej.

  1. Powo­ła­nie świec­kich oraz miej­sce nowych ruchów moż­na głę­biej zro­zu­mieć, jeśli Kościół rozu­mie się jako Komunię

            Wizja Kościo­ła jako Komu­nii stwo­rzy­ła peł­niej­szą pod­sta­wę teo­lo­gicz­ną do odczy­ta­nia roli świec­kich oraz roli ruchów w Koście­le. War­te pod­kre­śle­nia jest to, że wła­śnie w adhor­ta­cji ChL poświę­co­nej świec­kim Jan Paweł II przed­sta­wił naj­peł­niej wizję Kościo­ła jako Komunii.

Sta­je­my tutaj wobec głów­ne­go punk­tu nauki Kościo­ła o nim samym, uka­za­nej przez Sobór Waty­kań­ski II, co przy­po­mniał nam Synod nad­zwy­czaj­ny z 1985 roku, odby­ty dwa­dzie­ścia lat po Sobo­rze: „Ekle­zjo­lo­gia «komu­nii» (com­mu­nio) jest ideą cen­tral­ną i pod­sta­wo­wą w doku­men­tach Sobo­ru. Poję­cie Koino­nia — com­mu­nio, opar­te na Piśmie Świę­tym, cie­szy­ło się w Koście­le sta­ro­żyt­nym i cie­szy do dziś w Kościo­łach Wscho­du wiel­ką czcią. Stąd Sobór Waty­kań­ski II uczy­nił wie­le, aby Kościół był wyraź­niej rozu­mia­ny jako «komu­nia» i bar­dziej kon­kret­nie jako «komu­nia» urze­czy­wist­nia­ny ” (ChL 19).

            „Tak więc kościel­na komu­nia jest darem, wiel­kim darem Ducha Świę­te­go. Świec­cy win­ni przyj­mo­wać ten dar z wdzięcz­no­ścią i przez całe życie pod­cho­dzić do nie­go z głę­bo­kim poczu­ciem odpo­wie­dzial­no­ści. Kon­kret­nym wyra­zem tej posta­wy jest ich udział w życiu i posłan­nic­twie Kościo­ła, któ­re­mu słu­żą, poprzez róż­ne i kom­ple­men­tar­ne posłu­gi oraz cha­ry­zma­ty” (ChL 20).

  1. Jan Paweł II otwo­rzył sze­rzej Kościół na cha­ry­zma­ty świec­kich oraz ruchów katolickich

            Zwró­cił uwa­gę na cha­ry­zma­ty jako dary dla Kościo­ła, prze­ka­zy­wa­ne poszcze­gól­nym jego człon­kom, w tym świec­ki­mi oraz wspól­no­tom, czy­li ruchom.

            W „Chri­sti­fi­de­les laici” Jan Paweł II zwró­cił uwa­gę na roz­kwit cha­ry­zma­tów wśród świec­kich: „Duch Świę­ty, któ­ry powie­rza Kościo­ło­wi-Komu­nii róż­ne posłu­gi rów­no­cze­śnie ubo­ga­ca go w szcze­gól­ne dary i zdol­no­ści, któ­re nazy­wa­my cha­ry­zma­ta­mi… Cha­ry­zma­ty, czy to nad­zwy­czaj­ne, czy też pro­ste i pokor­ne, dzię­ki Ducho­wi Świę­te­mu, któ­ry w nich jest, dzia­ła­ją zawsze, pośred­nio lub bez­po­śred­nio, dla dobra Kościo­ła, wno­sząc — zgod­nie ze swym prze­zna­cze­niem — wkład w budo­wa­nie, w powięk­sza­nie ludz­kie­go dobra i w zaspo­ka­ja­nie potrzeb świata.

            Tak­że w naszych cza­sach oglą­da­my roz­kwit róż­nych cha­ry­zma­tów wśród świec­kich męż­czyzn i kobiet… Cha­ry­zma­ty win­ny być przyj­mo­wa­ne z wdzięcz­no­ścią zarów­no przez tych, któ­rzy je otrzy­mu­ją, jak i przez wszyst­kich człon­ków Kościo­ła. W nich bowiem szcze­gól­nie obfi­cie obja­wia się łaska zapew­nia­ją­ca apo­stol­ską żywot­ność i świę­tość całe­mu Cia­łu Chry­stu­sa, pod warun­kiem, że pocho­dzą one napraw­dę od Ducha i są uży­wa­ne rze­czy­wi­ście zgod­nie z Jego natchnie­niem. Dla­te­go zawsze nale­ży się sta­rać o wła­ści­we roz­po­zna­nie cha­ry­zma­tu” (ChL 24).

            Nato­miast ruchy widział Papież jako cha­ry­zma­ty dane zało­ży­cie­lom ruchów przez Ducha Świę­te­go, któ­re pro­mie­niu­ją na innych two­rząc ruch. Tak mówił na ten temat pod­czas Spo­tka­nia z rucha­mi w Rzy­mie w 1998 r.: „Dzi­siaj chcę wołać do was wszyst­kich, zgro­ma­dzo­nych tutaj na pla­cu św. Pio­tra, i do wszyst­kich chrze­ści­jan: otwórz­cie się z poko­rą na dary Ducha! Przyj­mij­cie z wdzięcz­no­ścią i ule­gło­ścią cha­ry­zma­ty, któ­re Duch Świę­ty nie­ustan­nie roz­dzie­la! Nie zapo­mi­naj­cie, że każ­dy cha­ry­zmat jest dany dla wspól­ne­go dobra, to zna­czy dla pożyt­ku całe­go Kościoła!

            Cha­ry­zma­ty ze swej natu­ry udzie­la­ją się innym i w ten spo­sób dają począ­tek „ducho­we­mu pokre­wień­stwu” oraz przy­jaź­ni w Chry­stu­sie, z któ­rej rodzą się „ruchy”. Przej­ście od pier­wot­ne­go cha­ry­zma­tu do ruchu doko­nu­je się dzię­ki tajem­ni­czej sile przy­cią­ga­nia, z jaką zało­ży­ciel oddzia­łu­je na tych, któ­rzy pra­gną mieć udział w jego doświad­cze­niu ducho­wym. Tak więc ruchy uzna­ne ofi­cjal­nie przez wła­dze kościel­ne jawią się jako odbla­ski jedy­ne­go Kościo­ła i róż­ne for­my jego samorealizacji”.

  1. Jan Paweł II zaini­cjo­wał wiel­ki pro­gram ewan­ge­li­za­cyj­ny nazwa­ny „nową ewan­ge­li­za­cją”, w któ­rym świec­cy, człon­ko­wie ruchów, odna­leź­li prze­strzeń dla swo­jej posłu­gi i zaan­ga­żo­wa­nia. Dla wie­lu ruchów stał się on naj­waż­niej­szą misją apostolską.

            Po raz pierw­szy sło­wo Nowa Ewan­ge­li­za­cja zosta­ło uży­te przez Jana Paw­ła II w 1979 r. w Pol­sce w Nowej Hucie – jest to dla nas waż­ny znak i zobo­wią­za­nie!. Mówiąc o tajem­ni­cy Krzy­ża Pań­skie­go powie­dział: „roz­po­czę­ła się Nowa Ewan­ge­li­za­cja, jak gdy­by dru­ga, a prze­cież ta sama co pierw­sza. Krzyż trwa, choć zmie­nia się świat. Dzię­ku­je­my dziś przy Krzy­żu nowo­huc­kim, za ten nowy począ­tek ewangelizacji”.

            Nie tyl­ko więc zachę­cał do ewan­ge­li­za­cji, ale poka­zy­wał swo­ją posłu­gą jak to robić, pod­jął bowiem olbrzy­mi wysi­łek ewan­ge­li­za­cyj­ny, jakim sta­ły się piel­grzym­ki do poszcze­gól­nych kra­jów. Wspie­rał rów­nież wszel­kie nowe for­my ewan­ge­li­za­cji, któ­re były podej­mo­wa­ne przez ruchy.

W posłu­dze ewan­ge­li­za­cji JP II nawią­zy­wał do histo­rii, spe­cy­fi­ki Kościo­łów lokal­nych, do dobrych tra­dy­cji ducho­wych, ale jed­no­cze­śnie otwie­rał na nowe wyzwa­nia, przed jaki­mi sta­je Kościół w poszcze­gól­nych Kościo­łach lokalnych.

            „Kościół, odczu­wa­jąc i prze­ży­wa­jąc naglą­cą dziś potrze­bę nowej ewan­ge­li­za­cji, nie może uchy­lać się od sta­łej misji nie­sie­nia Ewan­ge­lii Iudziom, milio­nom męż­czyzn i kobiet, któ­rzy do tej pory nie zna­ją Chry­stu­sa, Odku­pi­cie­la czło­wie­ka. Wła­śnie to jest zada­niem spe­cy­ficz­nie misyj­nym, któ­re Jezus powie­rzył i codzien­nie na nowo powie­rza swo­je­mu Kościołowi.

            Wkład świec­kich, któ­rzy zresz­tą nie zawie­dli na tym polu, jawi się dziś coraz wyraź­niej jako nie­odzow­ny i cen­ny. Wezwa­nie Pana Jezu­sa: „Idź­cie na cały świat” sta­le znaj­du­je oddźwięk we wspa­nia­ło­myśl­nej posta­wie wie­lu osób świec­kich, goto­wych porzu­cić dotych­cza­so­we życie, wyko­ny­wa­ną pra­cę, wła­sny region czy ojczy­znę, by udać się — przy­naj­mniej na jakiś czas — na tere­ny misyj­ne” (ChL 35).

  1. Jan Paweł II sze­ro­ko uka­zy­wał obsza­ry apo­stol­stwa świeckich

            6.1. Apo­stol­skie zaan­ga­żo­wa­nie w para­fii i we wspól­no­cie Kościo­ła lokalnego

            Ape­lo­wał o to, aby świec­cy mogli uczest­ni­czyć w Radach Dusz­pa­ster­skich Die­ce­zji, w Para­fial­nych Radach Dusz­pa­ster­skich oraz w innych gre­miach reflek­sji nad Kościo­łem i jego roz­wo­jem. Jan Paweł II nie tyl­ko uka­zy­wał jaka jest rola świec­kich w życiu para­fii oraz Kościo­ła lokal­ne­go, ale sam zapra­szał świec­kich na róż­ne spo­tka­nia kon­sul­tu­jąc z nimi, w spo­sób nie­for­mal­ny i for­mal­ny, róż­ne pro­ble­my życia Kościoła.

            „We wspól­no­tach kościel­nych dzia­łal­ność ich [świec­kich] jest do tego stop­nia koniecz­na, że bez niej apo­stol­stwo samych paste­rzy nie może zwy­kle być w peł­ni sku­tecz­ne. Oczy­wi­ście to rady­kal­ne stwier­dze­nie odczy­ty­wać nale­ży w świe­tle „ekle­zjo­lo­gii komu­nii”, według któ­rej wszyst­kie posłu­gi i cha­ry­zma­ty, róż­ne a zara­zem kom­ple­men­tar­ne, są koniecz­ne dla roz­wo­ju Kościo­ła, każ­dy na swój wła­sny spo­sób…. Niech świec­cy przy­zwy­cza­ja­ją się dzia­łać w para­fii w ści­słej jed­no­ści ze swo­imi kapła­na­mi, przed­sta­wiać wspól­no­cie Kościo­ła pro­ble­my wła­sne i świa­ta oraz spra­wy doty­czą­ce zba­wie­nia celem wspól­ne­go ich omó­wie­nia i roz­wią­zy­wa­nia; współ­pra­co­wać w mia­rę sił we wszyst­kich poczy­na­niach apo­stol­skich i misyj­nych swo­jej kościel­nej rodzi­ny” (ChL 27).

            Prze­strze­gał przed destruk­cyj­nym oddzia­ły­wa­niem kle­ry­ka­li­zmu zarów­no wśród duchow­nych, jak i wśród świec­kich, nie­ustan­nie zachę­ca­jąc do dia­lo­gu i współ­pra­cy duchow­nych ze świec­ki­mi oraz świec­kich z duchow­ny­mi, nawet jeśli ten dia­log cza­sa­mi jest trudny.

            6.2. Roz­wi­nął teo­lo­gię rodzi­ny i mał­żeń­stwa oraz uczył jak waż­ny jest sza­cu­nek dla życia, od momen­tu poczę­cia aż do natu­ral­nej śmier­ci, i był w tym bar­dzo zde­cy­do­wa­ny wywo­łu­jąc nie­raz poważ­ne nie­za­do­wo­le­nie w śro­do­wi­skach liberalnych.

            „Rodzi­na jest koleb­ką życia i miło­ści, gdzie czło­wiek „rodzi” się i „wzra­sta”, jest pod­sta­wo­wą komór­ką spo­łe­czeń­stwa. Tę wspól­no­tę nale­ży ota­czać spe­cjal­ną opie­ką, zwłasz­cza wte­dy, gdy ludz­ki ego­izm, kam­pa­nie anty­pro­kre­acyj­ne, poli­ty­ka tota­li­tar­na, a tak­że nędza i ubó­stwo mate­rial­ne, kul­tu­ral­ne i moral­ne, jak rów­nież men­tal­ność hedo­ni­stycz­na i kon­sump­cyj­na, nisz­czą źró­dło życia, ide­olo­gie zaś i roz­ma­ite sys­te­my, z któ­ry­mi łączą się róż­ne for­my obo­jęt­no­ści i nie­chę­ci, ata­ku­ją wła­ści­wą rodzi­nie funk­cję wychowawczą.

            Apo­stol­skim zada­niem świec­kich jest przede wszyst­kim tro­ska o to, by rodzi­na była świa­do­ma wła­snej toż­sa­mo­ści, tego, że jest pierw­szą i pod­sta­wo­wą komór­ką spo­łecz­ną, oraz swej ory­gi­nal­nej roli w spo­łe­czeń­stwie, a tak­że aby ona sama sta­wa­ła się wciąż bar­dziej aktyw­nym i odpo­wie­dzial­nym pro­mo­to­rem swo­je­go roz­wo­ju i uczest­nic­twa w życiu spo­łecz­nym” (ChL 40).

            W „Fami­lia­ris Con­sor­tio” uka­zał bogac­two życia i ducho­wo­ści rodzi­ny oraz jej misję w Koście­le i świecie.

            6.3. Wska­zy­wał świec­kim, w spo­sób zde­cy­do­wa­ny, koniecz­ność zaan­ga­żo­wa­nia się w życie spo­łecz­ne, poli­tycz­ne, nawet w sytu­acji kie­dy gro­żą im oskar­że­nia o karie­ro­wi­czo­stwo, nad­mier­ne pra­gnie­nie wła­dzy itp.

            „Aby oży­wiać duchem chrze­ści­jań­skim docze­sną rze­czy­wi­stość słu­żąc — jak zosta­ło powie­dzia­ne — oso­bie i spo­łe­czeń­stwu, świec­cy nie mogą rezy­gno­wać z udzia­łu w „poli­ty­ce”, czy­li w róż­ne­go rodza­ju dzia­łal­no­ści gospo­dar­czej, spo­łecz­nej i pra­wo­daw­czej, któ­ra w spo­sób orga­nicz­ny słu­ży wzra­sta­niu wspól­ne­go dobra; Ojco­wie syno­dal­ni stwier­dza­li wie­lo­krot­nie, że pra­wo i obo­wią­zek uczest­ni­cze­nia w poli­ty­ce doty­czy wszyst­kich i każ­de­go; for­my tego udzia­łu, płasz­czy­zny, na jakich on się doko­nu­je, zada­nia i odpo­wie­dzial­ność mogą być bar­dzo róż­ne i wza­jem­nie się uzu­peł­niać. Ani oskar­że­nia o karie­ro­wi­czo­stwo, o kult wła­dzy, o ego­izm i korup­cję, któ­re nie­rzad­ko są kie­ro­wa­ne pod adre­sem ludzi wcho­dzą­cych w skład rzą­du, par­la­men­tu, kla­sy panu­ją­cej czy par­tii poli­tycz­nej, ani dość roz­po­wszech­nio­ny pogląd, że poli­ty­ka musi być tere­nem moral­ne­go zagro­że­nia, bynaj­mniej nie uspra­wie­dli­wia­ją scep­ty­cy­zmu i nie­obec­no­ści chrze­ści­jan w spra­wach publicz­nych” (ChL 42).

            6.4. Pod­kre­ślał aktyw­ność świec­kich w życiu gospo­dar­czym, w pra­cy zawo­do­wej. Uczył sza­cun­ku do pra­cy i do tego, aby sta­wa­ła się ona miej­scem spo­tka­nia z Bogiem, kon­ty­nu­acją Jego dzie­ła stwo­rze­nia i zba­wie­nia i zawarł to w ency­kli­ce „Labo­rem Exercens”.

            „W kon­tek­ście rady­kal­nych prze­mian zacho­dzą­cych w świe­cie gospo­dar­ki i pra­cy świec­cy muszą przede wszyst­kim anga­żo­wać się w roz­wią­zy­wa­nie bar­dzo poważ­nych pro­ble­mów rosną­ce­go bez­ro­bo­cia, wal­czyć o jak naj­szyb­sze poło­że­nie kre­su licz­nym nie­spra­wie­dli­wo­ściom wyni­ka­ją­cym z nie­wła­ści­wej orga­ni­za­cji pra­cy, zabie­gać o to, by miej­sce pra­cy sta­ło się miej­scem wspól­no­ty osób cie­szą­cych się posza­no­wa­niem ich pod­mio­to­wo­ści i pra­wa do uczest­nic­twa, wal­czyć o roz­wój nowej soli­dar­no­ści pomię­dzy tymi, któ­rzy uczest­ni­czą we wspól­nej pra­cy oraz o stwo­rze­nie nowe­go typu przed­się­biorstw, o zre­wi­do­wa­nie sys­te­mów han­dlo­wych i finan­so­wych, a tak­że o zmia­nę sys­te­mu wymia­ny tech­no­lo­gicz­nej. W tym celu świec­cy muszą wyko­ny­wać swo­ją pra­cę z zawo­do­wą kom­pe­ten­cją, uczci­wo­ścią i w duchu chrze­ści­jań­skim, trak­tu­jąc ją jako dro­gę do oso­bi­ste­go uświę­ce­nia” (ChL 43).

  1. Zaan­ga­żo­wał się w roz­wi­ja­nie nauki spo­łecz­nej Kościo­ła i trosz­czył się o to, aby była ona reali­zo­wa­na przez chrze­ści­jan świec­kich zaan­ga­żo­wa­nych w życie społeczne.

            Wydał trzy bar­dzo waż­ne ency­kli­ki poświę­co­ne naucza­niu spo­łecz­ne­mu Kościo­ła: „Labo­rem Exer­cens” (1981), „Sol­li­ci­tu­do Rei Socia­lis” (1987), „Cen­te­si­mus Annus” (1991) oraz zain­spi­ro­wał wyda­nie „Kom­pen­dium Nauki Spo­łecz­nej Kościo­ła” opra­co­wa­ne przez Papie­ską Radę „Iusti­tia et Pax”. „Kom­pen­dium” powsta­ło na życze­nie Ojca Świę­te­go Jana Paw­ła II i jemu jako „nauczy­cie­lo­wi nauki spo­łecz­nej, ewan­ge­licz­ne­mu świad­ko­wi spra­wie­dli­wo­ści i poko­ju” jest dedy­ko­wa­ne. Papież bar­dzo pra­gnął, aby się ono uka­za­ło na Jubi­le­usz roku 2000, nie­ste­ty uda­ło się je opra­co­wać dopie­ro w 2004 r., a w Pol­sce wyda­no je w grud­niu 2005 r., tro­chę w cie­niu bole­sne­go doświad­cze­nia śmier­ci JP II – stąd nie zosta­ło u nas w nale­ży­ty spo­sób przy­ję­te. „Kom­pen­dium” jest kate­chi­zmem życia spo­łecz­ne­go, kate­chi­zmem ludzi zaan­ga­żo­wa­nych w świat, któ­ry — poza Biblią, Kate­chi­zmem Kościo­ła Kato­lic­kie­go — powi­nien być pod­sta­wo­wą lek­tu­rą dla świec­kich. Pra­gnie­niem Ojca św. było, aby to „Kom­pen­dium” sta­ło się narzę­dziem w ewan­ge­li­za­cji życia społecznego.

            Przy tej oka­zji war­to przy­po­mnieć wie­le wypo­wie­dzi JP II pod­czas spo­tkań z repre­zen­tan­ta­mi róż­nych orga­ni­za­cji mię­dzy­na­ro­do­wych, poli­ty­ka­mi, ludź­mi biz­ne­su i kul­tu­ry.    Spo­ty­ka­jąc się z przed­sta­wi­cie­la­mi róż­nych zawo­dów uka­zy­wał im etycz­ne zasa­dy ich pra­cy oraz kie­run­ki roz­wią­zy­wa­nia naj­waż­niej­szych pro­ble­mów, z jaki­mi te gru­py bory­ka­ły się, przed­sta­wia­jąc w prak­tycz­ny spo­sób dro­gi reali­za­cji nauki spo­łecz­nej Kościoła.

  1. Popro­wa­dził „wio­snę Kościo­ła”, jaką sta­ły się nowe ruchy, ku doj­rza­ło­ści eklezjalnej

            Rze­czy­wi­stość ruchów kato­lic­kich za pon­ty­fi­ka­tu Jana Paw­ła II doszła do wiel­kie­go roz­kwi­tu – był to owoc Sobo­ru, ale przed wszyst­kim owoc dzia­ła­nia Ducha Świę­te­go, któ­ry zasko­czył Kościół. Nowość, dyna­mizm ruchów, burzył „świę­ty spo­kój” życia Kościo­ła lokal­ne­go, czy para­fial­ne­go. Zaczę­ło to budzić nie­po­kój wśród paste­rzy, część poczu­ła się nawet zagro­żo­na tym zjawiskiem.

            Miej­scem, gdzie te róż­ne oba­wy, ale i nadzie­je, jakie budził nowy dyna­mizm ruchów doszły do gło­su był Synod Bisku­pów w 1987 roku zaty­tu­ło­wa­ny: „Powo­ła­nie i misja osób świec­kich”. Synod ten pod­jął w spo­sób pogłę­bio­ny dwa zagad­nie­nia: rolę świec­kich oraz ruchów kato­lic­kich w Koście­le i świe­cie. Dys­ku­sja pod­czas Syno­du uka­za­ła, że nie ma jed­no­myśl­no­ści wśród paste­rzy szcze­gól­nie, jeśli cho­dzi o widze­nie ruchów w Koście­le. Rodzi­ło się pyta­nie: czy są tyl­ko pomo­cą dusz­pa­ster­ską, dodat­ko­wym dusz­pa­ster­stwem, czy też zna­kiem Ducha Świę­te­go w misji Kościo­ła współ­cze­sne­go, nową rze­czy­wi­sto­ścią w Koście­le. Część paste­rzy chcia­ła cał­ko­wi­cie pod­po­rząd­ko­wać ruchy die­ce­zji i celom dusz­pa­ster­skim, jakie ona wyzna­cza. Nie doce­nia­li oni tego, że ruchy są rze­czy­wi­sto­ścią ekle­zjal­ną, któ­ra obok zako­nów jest bar­dzo waż­nym ele­men­tem oży­wia­nia Kościo­łów lokal­nych oraz Kościo­ła powszechnego.

            Jan Paweł II moc­no wsparł ruchy uka­zu­jąc im jed­nak ich wła­ści­we miej­sce w Koście­le oraz potrze­bę doj­rze­wa­nia do wła­ści­wej współ­pra­cy z paste­rza­mi. W Liście apo­stol­skim «Novo mil­len­nio ineun­te», ogło­szo­nym na zakoń­cze­nie Jubi­le­uszu Roku 2000, napi­sał, że dla komu­nii kościel­nej bar­dzo waż­ne jest „popie­ra­nie róż­nych form zrze­sza­nia się, zarów­no tra­dy­cyj­nych, jak i now­szych ruchów kościel­nych, ponie­waż nada­ją one Kościo­ło­wi żywot­ność, któ­ra jest darem Bożym i prze­ja­wem praw­dzi­wej ‘wio­sny Ducha’. Jest oczy­wi­ście koniecz­ne, aby sto­wa­rzy­sze­nia i ruchy, zarów­no w Koście­le powszech­nym, jak w Kościo­łach par­ty­ku­lar­nych, dzia­ła­ły w peł­nej har­mo­nii ze wspól­no­tą kościel­ną i oka­zy­wa­ły posłu­szeń­stwo mia­ro­daj­nym wska­za­niom paste­rzy” (n. 46).

            Dzia­łal­ność Jana Paw­ła II szła w dwóch zasad­ni­czych kie­run­kach: z jed­nej stro­ny pomoc w otwar­ciu się duchow­nych na nowo powsta­ją­ce ruchy – bo ich nie­uf­ność wobec tej rze­czy­wi­sto­ści była nie­raz bar­dzo duża, a z dru­giej pomoc ruchom, ich lide­rom, aby ten nowy powiew Ducha Świę­te­go zna­lazł wła­ści­we miej­sce we wspól­no­cie Kościo­ła. Jan Paweł II przez swo­ją tro­skę o ruchy stał się fak­tycz­nym ich Przy­ja­cie­lem. Lide­rzy ruchów lgnę­li do Nie­go, mogli na nie­go zawsze liczyć, chęt­nie się z nimi spo­ty­kał i ich wysłu­chi­wał. Ale uka­zy­wał im też błę­dy i nie­doj­rza­łe posta­wy w ich dzia­łal­no­ści. Z tych spo­tkań zro­dzi­ło się wie­le pięk­nych ini­cja­tyw w Kościele.

            Dla nas w Pol­sce bar­dzo waż­ne było prze­sła­nie JP II na I Kon­gres Ruchów i Sto­wa­rzy­szeń Kato­lic­kich w roku 1994. Z jed­nej stro­ny wsparł nasze dzia­ła­nia na rzecz roz­wo­ju ruchów w pol­skim Koście­le, a z dru­giej wyraź­nie wska­zał paste­rzom nasze­go Kościo­ła, że ruchy win­ny być przy­ję­te z miło­ścią, bo są szan­są na jego odnowę.

            „Kon­gres Wasz ma szcze­gól­ną wymo­wę. Po latach, kie­dy ludzie wie­rzą­cy w Pol­sce byli pozba­wie­ni pra­wa do posia­da­nia wła­snych orga­ni­za­cji, kie­dy trze­ba było dzia­łać w ukry­ciu, nara­ża­jąc się nie­rzad­ko na szy­ka­ny i repre­sje ze stro­ny pań­stwa ate­istycz­ne­go, nad­szedł tak dłu­go ocze­ki­wa­ny czas wol­no­ści sto­wa­rzy­szeń. Otwar­ło się dla Kościo­ła bar­dzo waż­ne i nowe ponie­kąd pole dzia­ła­nia. Trze­ba w tej dzie­dzi­nie nad­ra­biać wie­le zale­gło­ści, trze­ba się wie­le uczyć i zdo­by­wać nowe doświad­cze­nia, a doty­czy to nie tyl­ko świec­kich, ale tak­że duszpasterzy.

Dla­te­go napa­wa mnie rado­ścią roz­kwit ruchów i sto­wa­rzy­szeń kato­lic­kich w mojej Ojczyź­nie, i to zarów­no tych o cha­rak­te­rze mię­dzy­na­ro­do­wym, ogól­no­ko­ściel­nym, jak i tych rodzi­mych, wyro­słych na grun­cie naszych pol­skich doświad­czeń i jak­że boga­tych tra­dy­cji reli­gij­nych” (JP II, Prze­sła­nie na I Ogól­no­pol­ski Kon­gres Ruchów 1994 r.).

            A do Paste­rzy tak mówił w tym orę­dziu: „Cie­szy mnie udział w tym Kon­gre­sie tak­że Księ­ży Bisku­pów. Zada­niem Paste­rzy Kościo­ła jest życz­li­we zain­te­re­so­wa­nie, zachę­ta, pobu­dza­nie ini­cja­ty­wy, a tak­że stwa­rza­nie dogod­nych warun­ków, aby ruchy i sto­wa­rzy­sze­nia kato­li­ków świec­kich mogły się pomyśl­nie roz­wi­jać. Ale nie mniej waż­nym zada­niem Bisku­pów jest tak­że roz­trop­ne czu­wa­nie, kie­ro­wa­nie ich roz­wo­jem, obiek­tyw­na oce­na i wery­fi­ka­cja ich pro­gra­mów oraz dzia­ła­nia, według słów św. Paw­ła: „Ducha nie gaście (…) Wszyst­ko badaj­cie, a co szla­chet­ne — zacho­wuj­cie!” (1 Tes 5, 19–21)”.

            Pod­czas Kon­gre­su, po wysłu­cha­niu tego Orę­dzia pod­szedł do mnie jeden z bisku­pów i powie­dział mi, że po takich sło­wach i takim widze­niu roli ruchów przez Ojca św. wie­le się zmie­ni w nasta­wie­niu bisku­pów pol­skich do ruchów.

            Zwień­cze­niem dro­gi doj­rze­wa­nia ruchów stał się I Świa­to­wy Kon­gres Ruchów Kościel­nych i Nowych Wspól­not w Rzy­mie w 1998 roku. Jan Paweł II tak wte­dy mówił o ruchach: „Nowe ruchy powsta­wa­ły i roz­wi­ja­ły się w życiu Kościo­ła jako ele­ment nowy i nie­spo­dzie­wa­ny, a cza­sem nawet naru­sza­ją­cy dotych­cza­so­wą rów­no­wa­gę. Rodzi­ło to wąt­pli­wo­ści, nie­po­ko­je i napię­cia; cza­sem wią­za­ło się z prze­ja­wa­mi zaro­zu­mia­ło­ści i nie­umiar­ko­wa­nia z jed­nej stro­ny oraz licz­ny­mi uprze­dze­nia­mi i zastrze­że­nia­mi z dru­giej. Ten okres pod­dał ruchy pró­bie wier­no­ści i pozwo­lił oce­nić auten­tycz­ność ich cha­ry­zma­tów. Dzi­siaj otwie­ra się przed wami nowy etap: etap kościel­nej doj­rza­ło­ści. Nie zna­czy to, że wszyst­kie pro­ble­my zosta­ły roz­wią­za­ne. Jest to raczej pew­ne wyzwa­nie. Dro­ga, któ­rą trze­ba przejść. Kościół ocze­ku­je od was „doj­rza­łych” owo­ców jed­no­ści i działania”.

            Trze­ba też powie­dzieć, że waż­nym wkła­dem w dys­ku­sję na temat miej­sca ruchów w Koście­le był głos kard. Rat­zin­ge­ra, któ­ry na I Świa­to­wym Kon­gre­sie tak mówił: „Oby­dwie stro­ny win­ny uczyć się wza­jem­nie od sie­bie podat­no­ści na oczysz­cze­nie, nawza­jem się zno­sić oraz szu­kać dro­gi do takich zacho­wań, jakie zale­ca Paweł w Hym­nie o miło­ści (por. 1 Kor 13,4–7).

            Do ruchów trze­ba więc skie­ro­wać wezwa­nie: nawet jeśli na swej dro­dze zna­la­zły peł­nię wia­ry i dzie­lą się nią z inny­mi, są darem danym całe­mu Kościo­ło­wi oraz win­ny się pod­da­wać wymo­gom wyni­ka­ją­cym ze wspól­ne­go dobra, aby docho­wa­ły wier­no­ści temu, co dla nich jest istotne.

            Trze­ba jed­nak rów­nież powie­dzieć jasno Kościo­łom lokal­nym oraz bisku­pom, że nie wol­no im rościć sobie pra­wa do jakie­goś abso­lut­ne­go uni­for­mi­zmu w orga­ni­za­cji i pro­gra­mo­wa­niu dusz­pa­ster­skim. Ich pla­ny dusz­pa­ster­skie nie mogą ura­stać do ran­gi dzieł, któ­rych tyl­ko Duch Świę­ty może doko­ny­wać: czy­sto ludz­kie pro­gra­my mogą bowiem spo­wo­do­wać, że Kościo­ły sta­ną się nie­prze­ni­kal­ne dla Ducha Boże­go, któ­re­go mocą żyją.

            Nie wol­no utrzy­my­wać, że wszyst­ko win­no być włą­czo­ne w jakąś ujed­no­li­co­ną orga­ni­za­cję: lepiej uszczu­plać orga­ni­za­cję, a zosta­wiać wię­cej miej­sca Ducho­wi Świę­te­mu! Nade wszyst­ko nie wol­no gło­sić takie­go poję­cia komu­nii, w któ­rej naj­wyż­szą war­to­ścią dusz­pa­ster­ską mia­ło­by być uni­ka­nie kon­flik­tów. Wia­ra jest zawsze rów­nież mie­czem i może wyma­gać kon­flik­tu z racji uko­cha­nia praw­dy i miło­ści (por. Mt 10,34). Taka wizja jed­no­ści kościel­nej, w któ­rej kon­flik­ty zosta­ły­by a prio­ri zli­kwi­do­wa­ne jako pola­ry­za­cja, a wewnętrz­ny pokój był­by osią­ga­ny za cenę rezy­gna­cji z inte­gral­no­ści świa­dec­twa, bar­dzo szyb­ko oka­za­ła­by się ilu­zo­rycz­na” (Kard. J. Rat­zin­ger, I Świa­to­wy Kon­gres Ruchów i Nowych Wspól­not, 1998 r.).

  1. Zakończenie

            Jan Paweł II został ogło­szo­ny świę­tym w 2014 roku mamy więc w nie­bie wiel­kie­go orę­dow­ni­ka roz­wo­ju laika­tu oraz roz­wo­ju ruchów kato­lic­kich w Koście­le w Polsce.

Jed­nak jego prze­sła­nie nadal nie zosta­ło jesz­cze przez nas nale­ży­cie odczy­ta­ne, szcze­gól­nie to doty­czą­ce rozu­mie­nia spe­cy­fi­ki powo­ła­nia czło­wie­ka świec­kie­go oraz jego misji w świe­cie i Koście­le. To jest wiel­kie zada­nie, jakie nas cze­ka w naj­bliż­szych latach: odkryć na nowo pięk­no i bogac­two powo­ła­nia czło­wie­ka świec­kie­go, a zara­zem pomóc świec­kim nie­zrze­szo­nym w ruchach okryć ten wspa­nia­ły dar.

            Waż­ne jest rów­nież i to, aby­śmy od Jana Paw­ła II uczy­li się wraż­li­wo­ści na dzia­ła­nie Ducha Świę­te­go w świe­cie oraz w Kościele.

            Wie­rzę, że orę­dow­nic­two świę­te­go Jana Paweł II będzie nas w tym wspierało.

            Zakoń­czę sło­wa­mi, któ­re do nas skie­ro­wał Jan Paweł II w 2000 roku na II Ogól­no­pol­ski Kon­gres Ruchów i Sto­wa­rzy­szeń Kato­lic­kich: „Zawsze była we mnie żywa świa­do­mość nie­za­stą­pio­nej roli świec­kich w dzie­le ewan­ge­li­za­cji we współ­cze­snym świe­cie. Utwier­dza­łem się w tym prze­ko­na­niu, gdy w cią­gu wie­lu już lat posłu­gi paster­skiej jako kapłan, biskup i papież mia­łem oka­zję dzię­ko­wać Bogu za owo­ce ich zaan­ga­żo­wa­nia w róż­no­ra­kich dzie­dzi­nach życia, prze­waż­nie im tyl­ko dostęp­nych…. Pro­szę Boga, aby wciąż na nowo roz­pa­lał w ser­cach wier­nych świec­kich pra­gnie­nie służ­by Ewan­ge­lii, aby zgod­nie ze swym powo­ła­niem i posła­niem owoc­nie współ­dzia­ła­li z oso­ba­mi duchow­ny­mi w wypeł­nia­niu pro­roc­kiej, kapłań­skiej i paster­skiej misji Kościoła”.

*  *  *  *  *  *  *

Infor­ma­cje

War­szaw­ski KIK zre­ali­zo­wał pro­jekt pomo­cy medycz­nej dla miesz­kań­ców Iraku

Klub Inte­li­gen­cji Kato­lic­kiej w War­sza­wie z powo­dze­niem zakoń­czył imple­men­ta­cję pro­jek­tu “Pro­vi­ding Quali­ty Heal­th­ca­re to Displa­ced Ira­qis” finan­so­wa­ne­go przez Agen­cję Roz­wo­ju Mię­dzy­na­ro­do­we­go Sta­nów Zjed­no­czo­nych (USAID). Pro­jekt był reali­zo­wa­ny od 13 wrze­śnia 2019 we współ­pra­cy z orga­ni­za­cja­mi part­ner­ski­mi STEP–IN oraz Fun­da­cją Soli­dar­no­ści Mię­dzy­na­ro­do­wej. „Zapew­nie­nie opie­ki medycz­nej czy zakup sprzę­tu uła­twia­ją­ce­go codzien­ne funk­cjo­no­wa­nie to głów­ne cele tego pro­jek­tu, ale według mnie rów­nie waż­na jest po pro­stu nasza obec­ność, uśmiech, poda­nie ręki” — mówi KAI Moni­ka Grze­lak, koor­dy­na­tor­ka pro­jek­tów KIK.

Głów­nym celem pro­jek­tu było zapew­nie­nie dostę­pu do pod­sta­wo­wej opie­ki zdro­wot­nej prze­sie­dlo­nym Ira­kij­czy­kom oraz spo­łecz­no­ściom przyj­mu­ją­cym zamiesz­ku­ją­cym w guber­na­tor­stwach Ira­ku w Erbi­lu i Dohu­ku. Dzia­ła­nia były reali­zo­wa­ne w obo­zie dla wewnętrz­nie prze­sie­dlo­nych w Dawo­odia, w któ­rym part­ner lokal­ny pro­jek­tu — orga­ni­za­cja STEP IN — jest głów­nym odpo­wie­dzial­nym za dostar­cza­nie opie­ki medycz­nej, a tak­że w kil­ku loka­li­za­cjach w pro­win­cji Dohuk, do któ­rych codzien­nie docie­rał mobil­ny zespół medycz­ny oraz w Ozal City na przed­mie­ściach Erbi­lu, gdzie STEP IN pro­wa­dzi gabi­net fizjo­te­ra­peu­tycz­ny. — Zapew­nie­nie opie­ki medycz­nej czy zakup sprzę­tu uła­twia­ją­ce­go codzien­ne funk­cjo­no­wa­nie to rze­czy­wi­ście głów­ne cele tego pro­jek­tu, ale według mnie rów­nie waż­na jest po pro­stu nasza obec­ność, uśmiech, poda­nie ręki. Myślę, że te małe gesty dają nadzie­ję, przy­wra­ca­ją wia­rę w ludzi, poka­zu­ją im, że nie są nam obo­jęt­ni, że są dla kogoś waż­ni. Cza­sa­mi, kie­dy jestem już napraw­dę zmę­czo­na kolej­nym rapor­tem czy doku­men­tem do stwo­rze­nia (koor­dy­na­cja takich pro­jek­tów wyma­ga napraw­dę wie­le pra­cy), oglą­dam zdję­cia i przy­po­mi­nam sobie czło­wie­ka, któ­ry otrzy­mał nową pro­te­zę i może teraz cho­dzić, albo panią, któ­ra po regu­lar­nym cho­dze­niu na zaję­cia z fizjo­te­ra­peut­ką pozby­ła się bólu ple­ców, i wte­dy wiem, że to wszyst­ko po pro­stu ma sens. Nie może­my pomóc wszyst­kim, ale może­my wysłać Munę na ope­ra­cję, a Mura­do­wi kupić wózek, dzię­ki któ­re­mu będzie w koń­cu mógł wyjść z domu — opo­wia­da KAI Moni­ka Grze­lak, koor­dy­na­tor­ka pro­jek­tów KIK. Pod­kre­śla, że z pomo­cą medycz­ną do małych miej­sco­wo­ści czę­sto docie­ra­ją jako jedy­ni. “Nasza obec­ność to nie tyl­ko wspar­cie medycz­ne ale też kon­kret­ny wyraz tro­ski i zain­te­re­so­wa­nia, zauwa­że­nia ich potrzeb” — dodaje.

Kon­sul­ta­cjom medycz­nym towa­rzy­szy­ło zapew­nie­nie dostę­pu do badań labo­ra­to­ryj­nych, testów bio­che­micz­nych oraz anty­bio­ty­ko­wych tek­stów odpor­no­ścio­wych. Ponad­to pacjen­ci mogli sko­rzy­stać z kon­sul­ta­cji spe­cja­li­stycz­nych w tym gine­ko­lo­gicz­nych, fizjo­te­ra­peu­tycz­nych, psy­chia­trycz­nych oraz psy­cho­te­ra­peu­tycz­nych. Dodat­ko­wo, w obo­zie Dawo­odia, pra­cow­ni­cy socjal­ni pro­wa­dzi­li edu­ka­cję zdro­wot­ną odwie­dza­jąc gospo­dar­stwa domo­we oraz spraw­dza­jąc sto­pień odży­wie­nia dzie­ci poni­żej 5 roku życia. W ramach pro­jek­tu ofe­ro­wa­no rów­nież indy­wi­du­al­ne wspar­cie dla pacjen­tów wyma­ga­ją­cych dal­sze­go, nie­jed­no­krot­nie skom­pli­ko­wa­ne­go i kosz­tow­ne­go lecze­nia, wysy­ła­jąc ich na spe­cja­li­stycz­ne ope­ra­cje, zaopa­tru­jąc w pro­te­zy czy apa­ra­ty słu­cho­we. Przez 7 mie­się­cy w kli­ni­kach wspie­ra­nych w ramach pro­jek­tu odby­ło się 7880 kon­sul­ta­cji z leka­rza­mi pod­sta­wo­wej opie­ki zdro­wot­nej, 620 kon­sul­ta­cji psy­chia­trycz­nych i sesji psy­cho­te­ra­peu­tycz­nych, 1670 pacjen­tów sko­rzy­sta­ło z kon­sul­ta­cji fizjo­te­ra­peu­tycz­nych, 46 pacjen­tów otrzy­ma­ło szan­sę na kon­ty­nu­ację lecze­nia oraz zakup spe­cja­li­stycz­ne­go sprzę­tu. — Mając dostęp do sze­ro­kiej gamy środ­ków dia­gno­stycz­nych i tera­peu­tycz­nych byli­śmy w sta­nie ziden­ty­fi­ko­wać potrze­by poszcze­gól­nych pacjen­tów i sku­tecz­nie na nie odpo­wie­dzieć, zapew­nia­jąc trwa­łe efek­ty zdro­wot­ne dla poszcze­gól­nych osób, a w dal­szej kolej­no­ści dla ich rodzin oraz całych spo­łecz­no­ści — stwier­dza Moni­ka Grze­lak. KIK wyra­ża wdzięcz­ność za owoc­ną współ­pra­cę part­ne­rom: STEP IN oraz Fun­da­cji Soli­dar­no­ści Mię­dzy­na­ro­do­wej. Od kwiet­nia dzia­ła­nia medycz­ne w Ira­ku w kolej­nym pro­jek­cie współ­fi­nan­so­wa­nym w ramach pro­gra­mu pol­skiej współ­pra­cy roz­wo­jo­wej Mini­ster­stwa Spraw Zagra­nicz­nych RP są kontynuowane.

KSM — akcja modli­tew­na w inten­cji pra­wa chro­nią­ce­go życie

#Sto­ję­Za­Ży­ciem — pod tym hasz­ta­giem Kato­lic­kie Sto­wa­rzy­sze­nie Mło­dzie­ży orga­ni­zu­je inter­ne­to­wą akcję modli­tew­ną przed pierw­szym czy­ta­niem w Sej­mie oby­wa­tel­skie­go pro­jek­tu „Zatrzy­maj abor­cję”. — Pokaż­my tak­że świa­tu, że jest nas wie­le, że ochro­na życia to spra­wa prio­ry­te­to­wa dla dzi­siej­szych mło­dych — wzy­wa­ją człon­ko­wie KSM.

W śro­dę (15 kwiet­nia) w Sej­mie odbę­dzie się pierw­sze czy­ta­nie oby­wa­tel­skie­go pro­jek­tu nowe­li­za­cji usta­wy o pla­no­wa­niu rodzi­ny, ochro­nie pło­du ludz­kie­go i warun­kach dopusz­czal­no­ści prze­ry­wa­nia cią­ży w celu wykre­śle­nia tzw. prze­słan­ki euge­nicz­nej. Wnio­sko­daw­cą pro­jek­tu był Komi­tet Ini­cja­ty­wy Usta­wo­daw­czej „Zatrzy­maj abor­cję”, któ­ry zebrał pod swo­im postu­la­tem ponad 830 tys. pod­pi­sów. Kato­lic­kie Sto­wa­rzy­sze­nie Mło­dzie­ży chce wes­przeć tę ini­cja­ty­wę i zachę­ca do modli­twy w inten­cji usta­no­wie­nia pra­wa chro­nią­ce­go życie nie­na­ro­dzo­nych. „Nie pozo­stań­my bier­ni i jako mło­dzi daj­my świa­dec­two tego, że jeste­śmy za życiem. Ape­lu­je­my do oddzia­łów o szturm modli­tew­ny w inten­cji pod­ję­cia pra­wa, któ­re będzie chro­nić nie­na­ro­dzo­ne dzie­ci. O godzi­nie 15:00 chwyć­my za różań­ce i złącz­my się w modli­twie Koron­ką do Boże­go Miło­sier­dzia” — pro­szą człon­ko­wie KSM.

Pokaż­my tak­że świa­tu, że jest nas wie­le, że ochro­na życia to spra­wa prio­ry­te­to­wa dla dzi­siej­szych mło­dych” — doda­ją i pro­po­nu­ją, aby zjed­no­czyć się w akcji zala­nia inter­ne­tu zdję­cia­mi, na któ­rych uczest­ni­cy będą trzy­mać kart­kę z hasz­ta­giem #Sto­ję­Za­Ży­ciem oraz różań­cem – sym­bo­lem modli­twy. „W opi­sie ota­guj­my zdję­cia tym hasz­ta­giem, tak by było widocz­ne, jak wie­lu nas jest i umie­ść­my na mediach spo­łecz­no­ścio­wych, któ­re posia­da­my. Do akcji war­to zapro­sić tak­że naszych zna­jo­mych z innych śro­do­wisk” — wyja­śnia­ją człon­ko­wie Kato­lic­kie­go Sto­wa­rzy­sze­nia Mło­dzie­ży. (Kato­lic­kie Sto­wa­rzy­sze­nie Młodzieży)

Oazo­wi­cze z rodzi­na­mi szy­ją maseczki

Już ponad 1500 mase­czek wyko­na­li człon­ko­wie Ruchu Świa­tło-Życie z archi­die­ce­zji kra­kow­skiej wspól­nie z rodzi­na­mi. Tra­fia­ją one tak do per­so­ne­lu medycz­ne­go, jak i rodzin, przy­ja­ciół, sąsia­dów oraz księży.

            Ini­cja­ty­wa zosta­ła zaini­cjo­wa­na przez ks. Ryszar­da Gac­ka, mode­ra­to­ra kra­kow­skiej oazy. — Zapro­po­no­wa­łem, żeby­śmy zro­bi­li coś, co może być real­ną pomo­cą dla osób będą­cych na pierw­szej linii fron­tu wal­ki z koro­na­wi­ru­sem. I tak powsta­ła idea szy­cia dla nich mase­czek wie­lo­ra­zo­we­go użyt­ku z fli­ze­li­ną w środ­ku — wyja­śnia. Masecz­ki zosta­ły już prze­ka­za­ne na przy­kład do Szpi­ta­la Uni­wer­sy­tec­kie­go w Kra­ko­wie. Póź­niej dzia­łal­ność zosta­ła roz­sze­rzo­na i masecz­ki obec­nie tra­fia­ją też do rodzin, przy­ja­ciół i sąsia­dów szy­ją­cych, a tak­że księ­ży. Chęt­ni nale­żą do face­bo­oko­wej gru­py „Masecz­ki dla kra­kow­skich medyków”.

            — Mło­dzi zare­ago­wa­li bar­dzo pozy­tyw­nie. Choć wie­lu z nich nie potra­fi szyć samo­dziel­nie, to jed­nak zosta­li wspar­ci pomo­cą rodzi­ców. I tak powstał podział pra­cy. Część osób przy­go­to­wu­je rze­czy do uszy­cia, a inni szy­ją. Tym samym powsta­ła rodzin­na akcja, któ­ra z jed­nej stro­ny sca­la, a z dru­giej sta­no­wi pozy­tyw­ne zaję­cie na czas, kie­dy trze­ba prze­by­wać w domach — opi­su­je kapłan.

            Potwier­dza to tak­że ani­ma­tor­ka Alek­san­dra Anioł. — Ini­cja­ty­wa wyjąt­ko­wo jed­no­czy i jest to po pro­stu Ewan­ge­lia w prak­ty­ce. Sama nie umiem szyć, ale oka­za­ło się, że moż­na pociąć mate­riał czy też przy­go­to­wać dru­ci­ki. Do tego zaan­ga­żo­wa­li się rów­nież moi rodzi­ce. Widzę, że akcja uczy bez­in­te­re­sow­nej pomo­cy dru­gie­mu czło­wie­ko­wi, co nie­wąt­pli­wie wpły­wa na roz­wój mło­de­go czło­wie­ka — przyznaje.

            W ostat­nich dniach do ini­cja­ty­wy szy­cia mase­czek ochron­nych przez Ruch Świa­tło-Życie z archi­die­ce­zji kra­kow­skiej dołą­czy­ły sio­stry ser­can­ki, któ­re opie­ku­ją się Oazo­wym Domem Reko­lek­cyj­nym w Bystrej Pod­ha­lań­skiej, wraz z pra­cu­ją­cy­mi tam kuchar­ka­mi. Z kolei nad­zwy­czaj­ni sza­fa­rze Komu­nii św. z archi­die­ce­zji wspar­li akcję finansowo.

KSM i Akcja Kato­lic­ka dla Domu Pomo­cy Spo­łecz­nej w Bochni

Kato­lic­kie Sto­wa­rzy­sze­nie Mło­dzie­ży Die­ce­zji Tar­now­skiej pro­wa­dzi zbiór­kę m.in. poście­li i ręcz­ni­ków dla pod­opiecz­nych DPS‑u w Boch­ni. Pla­ców­ce, w któ­rej wykry­to COVID-19, poma­ga tak­że Akcja Katolicka.

Za zebra­ne pie­nią­dze wśród człon­ków i sym­pa­ty­ków Akcji Kato­lic­kiej zosta­ną zaku­pio­ne masecz­ki, ręka­wicz­ki, far­tu­chy czy środ­ki do dezyn­fek­cji, zgod­nie z zapo­trze­bo­wa­niem Domu Pomo­cy Spo­łecz­nej w Boch­ni ul. Karo­li­na 14G, któ­ry bory­ka się z epi­de­mią” — mówi Robert Rybak, pre­zes Akcji Kato­lic­kiej. U czę­ści per­so­ne­lu i pen­sjo­na­riu­szy stwier­dzo­no koro­na­wi­ru­sa. Ponie­waż bra­ko­wa­ło rąk do pra­cy w pla­ców­ce poma­ga­ją sio­stry domi­ni­kan­ki i tar­now­ski misjo­narz ks. Piotr Dydo-Roż­niec­ki. „Dyrek­to­rem tego domu jest Bar­ba­ra Hałas, któ­ra czyn­nie dzia­ła z zarzą­dzie die­ce­zjal­nym i kra­jo­wym AK” — doda­je Robert Rybak. „To czas trud­ny dla nas wszyst­kich, ale szcze­gól­nie dla tych naj­słab­szych, cho­rych i star­szych. Pro­szę Was, aby­ście wycią­gnę­li pomoc­ną dłoń i prze­ka­za­li dar ser­ca. Udo­wod­nij­my, że jeste­śmy wiel­ką rodzi­ną akcyj­ną. Liczę na Waszą wypró­bo­wa­ną już wie­lo­krot­nie wraż­li­wość i hoj­ność i już dziś za nią dzię­ku­ję” — pod­kre­śla pre­zes AK. Zebra­ne dat­ki moż­na wpła­cać na kon­to Akcji Kato­lic­kiej Die­ce­zji Tar­now­skiej (numer kon­ta 22 1240 5194 1111 0010 5042 0460) naj­le­piej do 20 kwiet­nia z dopi­skiem „Na DPS w Boch­ni”. Tym­cza­sem mło­dzi z KSM‑u zachę­ca­ją do wspar­cia DPS‑u, prze­ka­zu­jąc ubra­nia (pod­ko­szul­ki, getry, blu­zy), a tak­że ręcz­ni­ki, prze­ście­ra­dła i pościel. „Jeże­li macie w swo­ich domach jakieś rze­czy, któ­rych już nie uży­wa­cie, a są w dobrym sta­nie, wypra­ne i wypra­so­wa­ne, pro­szę podziel­cie się nimi” — czy­ta­my na face­bo­oku KSM. Kolej­ne para­fial­ne oddzia­ły KSM dołą­cza­ją do akcji.

Orga­ni­za­cja tej pomo­cy jest pro­wa­dzo­na przy zacho­wa­niu zasad bez­pie­czeń­stwa. Jeden z oddzia­łów pro­wa­dzi zbiór­kę w taki spo­sób, że jed­na oso­ba, odbie­ra sprzed zgło­szo­nych domów (nie widu­jąc się z domow­ni­ka­mi) przy­go­to­wa­ne pacz­ki z rze­cza­mi, któ­re następ­nie ona prze­ka­że. Moż­na tak­że goto­wą pacz­kę nadać kurie­rem lub poprzez pacz­ko­mat bez­do­ty­ko­wo. Ponad­to moż­na kupić nowe rze­czy przez Inter­net i wska­zać doce­lo­wy adres DPS‑u w Boch­ni. Kolej­nym spo­so­bem jest pomoc finan­so­wa — pie­nią­dze moż­na wpła­cać na zrzutkę

https:// zrzutka.pl/ryd7ah/wplac

Płock: Sto­wa­rzy­sze­nie Rodzin Kato­lic­kich uru­cho­mi­ło tele­fon wsparcia

Tele­fon wspar­cia w cza­sie kwa­ran­tan­ny oraz pogo­to­wie zaku­po­we dla senio­rów zaini­cjo­wa­ły Sto­wa­rzy­sze­nie Rodzin Kato­lic­kich Die­ce­zji Płoc­kiej wraz z wydzia­łem ds. rodzin Kurii Die­ce­zjal­nej, w związ­ku z ist­nie­ją­cym sta­nem pan­de­mii. Pomoc jest bez­płat­na, skie­ro­wa­na do miesz­kań­ców Płocka.

Sto­wa­rzy­sze­nie Rodzin Kato­lic­kich die­ce­zji płoc­kiej uru­cho­mi­ło tele­fon wspar­cia w cza­sie kwa­ran­tan­ny. Zapra­sza do korzy­sta­nia z tele­fo­nu do duchow­ne­go i psy­cho­lo­ga. Oso­by potrze­bu­ją­ce pomoc psy­cho­lo­gicz­nej mogą dzwo­nić codzien­nie w godz. 19:00 – 21:00, tel. 502–513-764. Z kolei oso­by, któ­re chcia­ły­by poroz­ma­wiać z księ­dzem, mogą to uczy­nić w tych samych godzi­nach — tel. 502–513-894. — Pomoc jest bez­płat­na i świad­czo­na tele­fo­nicz­nie przez oso­by wykwa­li­fi­ko­wa­ne. Może z niej sko­rzy­stać każ­da oso­ba, któ­ra tego potrze­bu­je. Oso­ba korzy­sta­ją­ca z pomo­cy nie prze­ka­zu­je pod­czas roz­mo­wy tele­fo­nicz­nej żad­nych danych oso­bo­wych, a spe­cja­li­ści świad­czą­cy pomoc są zobo­wią­za­ni do zacho­wa­nia tajem­ni­cy zawo­do­wej – pod­kre­śla Witold Wybult, pre­zes Sto­wa­rzy­sze­nia Rodzin Kato­lic­kich die­ce­zji płockiej.

Osob­ny tele­fon został uru­cho­mio­ny dla samot­nych senio­rów, potrze­bu­ją­cych pomo­cy w zaku­pach — tel. 505–272-535, czyn­ny codzien­nie w godz. 10:00 – 14:00. Ten rodzaj pomo­cy rów­nież jest bez­płat­ny. Z pomo­cy wolon­ta­riu­szy może sko­rzy­stać oso­ba samot­na z krę­gu osób z tzw. pod­wyż­szo­nej gru­py ryzy­ka w cza­sie trwa­nia pan­de­mii (np. oso­by w pode­szłym wie­ku czy o obni­żo­nej odpor­no­ści). Pomoc obej­mu­je nie­zbęd­ne zaku­py (głów­nie spo­żyw­cze oraz lekar­stwa). Wolon­ta­riu­sza­mi są oso­by ze Sto­wa­rzy­sze­nia Rodzin Kato­lic­kich die­ce­zji płoc­kiej, Fun­da­cji „Cokol­wiek uczy­ni­li­ście” oraz 64. Bata­lio­nu Lek­kiej Pie­cho­ty w Płoc­ku (Woj­ska Obro­ny Tery­to­rial­nej), zacho­wu­ją­cy wszel­kie zasa­dy bez­pie­czeń­stwa (bez­piecz­na odle­głość od senio­ra, zasa­dy poda­ne przez Mini­ster­stwo Zdro­wia). Szcze­gó­ło­we infor­ma­cje znaj­du­ją się na stro­nie: www.srkplock.pl

Radio­we Reko­lek­cje Igna­cjań­skie w życiu codziennym

Ponad 160 osób zakoń­czy­ło Radio­we Reko­lek­cje Igna­cjań­skie w Życiu Codzien­nym pro­wa­dzo­ne przez Wspól­no­tę Życia Chrze­ści­jań­skie­go. W tym roku prze­bie­ga­ły one pod hasłem „Panie przy­mnóż nam wia­ry” ( Łk. 17, 5). Przez czte­ry tygo­dnie ich uczest­ni­cy słu­cha­li kon­fe­ren­cji i wpro­wa­dzeń do medy­ta­cji, któ­re trzy razy dzien­nie emi­to­wa­no na ante­nie Radia War­sza­wa. Reko­lek­cje zwień­czy­ła uro­czy­sta Msza św. 29 mar­ca w kon­ka­te­drze Mat­ki Bożej Zwy­cię­skiej na sto­łecz­nym Kamion­ku. Litur­gii prze­wod­ni­czył dyrek­tor roz­gło­śni ks. Mariusz Wedziuk, zaś homi­lię wygło­sił asy­stent kościel­ny Wspól­no­ty Życia Chrze­ści­jań­skie­go, o. Leszek Mądrzyk SJ.

Jezu­ita pod­kre­ślił w niej, że Jezus Chry­stus jest nie tyl­ko przy­ja­cie­lem czło­wie­ka, ale tak­że Panem wszel­kie­go życia. Nawią­zu­jąc do biblij­nej sce­ny wskrze­sze­nia Łaza­rza zakon­nik zwró­cił uwa­gę, że Jezus nie reagu­je od razu na ludz­ki dra­mat. — Przy­cho­dzi tro­chę póź­niej, ale czy za póź­no – pytał duchow­ny. — Jezus w inny spo­sób patrzy na sytu­ację przy­ja­cie­la. On dopusz­cza czas cho­ro­by, doświad­cze­nie śmier­ci Łaza­rza i cier­pie­nia naj­bliż­szych. Nie stoi jed­nak obo­jęt­nie, ale wcho­dząc w sytu­ację ludz­kie­go bólu, sam doświad­cza dra­ma­tu – zwró­cił uwa­gę zakon­nik. Prze­ko­ny­wał, że wszę­dzie tam, gdzie po ludz­ku wszyst­ko wyda­je się skoń­czo­ne, spoj­rze­nie Boga jest zupeł­nie inne. – „Oto otwie­ram wasze gro­by i wydo­by­wam was z gro­bów — Ludu mój” – czy­ta­my w księ­dze Eze­chie­la. To sło­wo Jezus kie­ru­je dziś do każ­de­go z nas. On jest Panem życia i pra­gnie doko­nać tego cudu tak­że w naszym życiu – pod­kre­ślił o. Mądrzyk SJ.

Zachę­cał do reflek­sji nad oso­bi­stym życiem pyta­jąc – Co jest dziś naszym gro­bem –– tym zna­kiem śmier­ci, gdzie bra­ku­je życia? Może coś, co jest prze­ja­wem grze­chu, sła­bo­ści, zamknię­cia się na Boga i ludzi, może naszej obo­jęt­no­ści, czy sku­pie­nia się na sobie. — Jezus sta­je dziś przy gro­bach całej ludz­ko­ści. Czy ten trud­ny czas pan­de­mii przy­nie­sie prze­mia­nę we mnie, w mojej codzien­no­ści, w moim życiu, w tym, co waż­ne i mniej waż­ne – mówił jezu­ita prze­ko­nu­jąc, że Chry­stus z tego wszyst­kie­go chce wypro­wa­dzić nowe życie. Zmar­twych­wsta­nie, na któ­re ocze­ku­je­my prze­cież, Jego zwy­cię­stwo i Jego dar Nowe­go Życia – przy­po­mniał o. Mądrzyk SJ.

Kra­jo­wy Mode­ra­tor Żywe­go Różań­ca: róża­niec ratun­kiem dla świata

Ks. Jacek Gan­ca­rek, Kra­jo­wy Mode­ra­tor Żywe­go Różań­ca, skie­ro­wał wezwa­nie do człon­ków tej wspól­no­ty, a tak­że wszyst­kich odma­wia­ją­cych róża­niec, o gor­li­we trwa­nie na tej modli­twie. W dobie pan­de­mii koro­no­wi­ru­sa ks. Jacek Gan­ca­rek wzy­wa wszyst­kich „ludzi różań­ca” do wiel­kiej i gor­li­wej modli­twy o łaskę nawró­ce­nia dla ludzi i o Boże Miło­sier­dzie „dla nas i całe­go świa­ta” oraz o usta­nie epi­de­mii. Kra­jo­wy Mode­ra­tor Żywe­go Różań­ca zwra­ca uwa­gę, że ze wzglę­du na ogra­ni­cze­nia doty­czą­ce udzia­łu w nabo­żeń­stwach nie­moż­li­we są comie­sięcz­ne spo­tka­nia i wymia­na tajem­nic różań­co­wych. — Ale może­my i powin­ni­śmy być wier­ni naszej codzien­nej modli­twie różań­co­wej – pod­kre­śla ks. Gan­ca­rek. Kra­jo­wy Mode­ra­tor zwra­ca się do mode­ra­to­rów die­ce­zjal­nych, by na stro­nach die­ce­zjal­nych publi­ko­wa­li mie­sięcz­ny kon­spekt spo­tka­nia Kół Różań­co­wych wraz ze sło­wem mode­ra­to­ra kra­jo­we­go i papie­ski­mi inten­cja­mi, a tak­że aby mate­ria­ły te dotar­ły do wszyst­kich człon­ków Żywe­go Różań­ca w para­fiach. — Łącząc się w codzien­nej modli­twie z różań­cem w ręku chce­my ucie­kać się do naszej Mat­ki i pro­sić o cud – ape­lu­je ks. Gancarek.

Kra­jo­wy Mode­ra­tor Żywe­go Różań­ca zauwa­ża, że minę­ło już ponad 100 lat, jak Mat­ka Boża w Fati­mie chcia­ła uchro­nić ludz­kość od tyrań­skiej nie­wo­li sza­ta­na wska­zu­jąc Kościo­ło­wi i świa­tu sku­tecz­ne lekar­stwo i efek­tyw­ne środ­ki unik­nię­cia kata­stro­fy. Mary­ja w cza­sie swo­ich obja­wień mię­dzy inny­mi prze­ka­za­ła od Boga dwa naj­waż­niej­sze orę­dzia: pierw­sze „Jeśli się nie nawró­ci­cie, to wszy­scy zgi­nie­cie” (por Łk 13,3) i dru­gie „Odma­wiaj­cie róża­niec”. — Moż­na powie­dzieć, że przy­szłe losy świa­ta i ludz­ko­ści Bóg uza­leż­nił od dobrej woli czło­wie­ka, od tego jak wyko­rzy­sta daną mu przez Stwór­cę wol­ność – zazna­cza ks. Gan­ca­rek i przy­po­mi­na sło­wa św. Jana Paw­ła II „Nie ruchli­we sto­li­ce są decy­du­ją­cy­mi ośrod­ka­mi histo­rii świa­ta i świę­to­ści; praw­dzi­wy­mi ośrod­ka­mi histo­rii świa­ta są ciche miej­sca modli­twy ludzi. Tam gdzie się modli, tam się decy­du­je. Nie tyl­ko o naszym życiu po śmier­ci, ale tak­że o wyda­rze­niach tego świa­ta”. — My, ludzie wia­ry wie­my dosko­na­le, że jeże­li przyj­dzie oca­le­nie i usta­nie pan­de­mia, to przyj­dzie od Boga przez Mary­ję, oraz przez naszą wolę nawra­ca­nia się i przez wier­ność codzien­nej modli­twie różań­co­wej. Trze­ba nam zro­bić wszyst­ko, co od nas zale­ży, by w myśl zało­ży­ciel­ki Żywe­go Różań­ca Pau­li­ny Jari­cot, „uczy­nić róża­niec modli­twą wszyst­kich”, gdyż od modli­twy różań­co­wej ocze­ku­je­my obfi­tej pomo­cy w obec­nej epi­de­mii i w roz­sze­rza­niu Kró­le­stwa Chry­stu­so­we­go – mówi ks. Jacek Gan­ca­rek. — Ucie­ka­jąc się do Mat­ki, weź do ręki róża­niec i nie bój się pro­sić Mary­ję o cud! – ape­lu­je Mode­ra­tor Kra­jo­wy Żywe­go Różańca.

Cari­tas dla pol­skich szpi­ta­li: 100 respi­ra­to­rów i 10 tys. kom­bi­ne­zo­nów ochronnych

Impo­nu­ją­ce wyni­ki kam­pa­nii #Wdziecz­ni­Me­dy­kom, pro­wa­dzo­nej przez Cari­tas w odpo­wie­dzi na potrze­by pol­skich szpi­ta­li wal­czą­cych z epi­de­mią koro­na­wi­ru­sa. Pierw­sze dosta­wy zamó­wio­ne­go w ramach kam­pa­nii sprzę­tu i wypo­sa­że­nia w naj­bliż­szych dniach mają dotrzeć do Polski.

            – Zamó­wi­li­śmy 100 respi­ra­to­rów trans­por­to­wych z kom­plet­nym wypo­sa­że­niem. To sprzęt pozwa­la­ją­cy na pro­wa­dze­nie wen­ty­la­cji zarów­no doro­słych, jak i nowo­rod­ków, w Pol­sce jest zna­ny i wyko­rzy­sty­wa­ny głów­nie w karet­kach i na SOR-ach. Pierw­sze egzem­pla­rze będą prze­zna­czo­ne m.in. dla Insty­tu­tu Mat­ki i Dziec­ka oraz Szpi­ta­la Wol­skie­go w War­sza­wie, Wie­lo­spe­cja­li­stycz­ne­go Szpi­ta­la Miej­skie­go im. J. Stru­sia w Pozna­niu, zespo­łów opie­ki zdro­wot­nej w Prza­sny­szu i Nidzi­cy oraz wybra­nych szpi­ta­li woj­sko­wych w Lubli­nie, Wro­cła­wiu, Gdań­sku i Byd­gosz­czy. Do poło­wy maja powin­ni­śmy już dys­po­no­wać licz­bą od 30 do 50 urzą­dzeń. Całe zamó­wie­nie ma zostać zre­ali­zo­wa­ne do 25 czerw­ca – infor­mu­je koor­dy­nu­ją­cy dosta­wy Paweł Ślu­sar­czyk z Cari­tas Polska.

Zamó­wio­ne przez Cari­tas respi­ra­to­ry są pro­du­ko­wa­ne w Wiel­kiej Bry­ta­nii. Wybra­ny model zna­lazł uzna­nie w oczach pol­skich lekarzy.

            – Przed zło­że­niem zamó­wie­nia pyta­li­śmy o te respi­ra­to­ry w kil­ku szpi­ta­lach i otrzy­ma­li­śmy bar­dzo pozy­tyw­ne opi­nie, dla­te­go zde­cy­do­wa­li­śmy się na ich zakup – wyja­śnia Paweł Ślusarczyk.

W zna­le­zie­niu spraw­dzo­ne­go dostaw­cy i wyne­go­cjo­wa­niu korzyst­nej ceny pomo­gła współ­pra­ca z Wiel­ką Orkie­strą Świą­tecz­nej Pomo­cy. – Bar­dzo za tę pomoc dzię­ku­je­my. Myślę, że to dobry przy­kład łącze­nia sił pol­skich orga­ni­za­cji w wal­ce ze świa­to­wą pan­de­mią. WOŚP od lat kupu­je sprzęt medycz­ny i ma w tej dzie­dzi­nie ogrom­ne doświad­cze­nie, któ­rym się z nami podzie­li­ła – doda­je Paweł Ślusarczyk.

            War­tość zamó­wio­nych urzą­dzeń to ponad 3 mln zł. Oprócz respi­ra­to­rów Cari­tas zamó­wi­ła też 10 tys. cało­ścio­wych kom­bi­ne­zo­nów ochron­nych, 14 tys. mase­czek chi­rur­gicz­nych i 9 tys. mase­czek KN95.

            Tak duże zaku­py sprzę­tu i wypo­sa­że­nia potrzeb­ne­go do wal­ki z koro­na­wi­ru­sem są moż­li­we dzię­ki nie­zwy­kłej ofiar­no­ści dar­czyń­ców, któ­rzy odpo­wie­dzie­li na ape­le o udział w kam­pa­nii Cari­tas #Wdziecz­ni­Me­dy­kom. Wśród part­ne­rów kam­pa­nii są duże fir­my, ale rośnie tak­że war­tość wpłat prze­ka­zy­wa­nych przez indy­wi­du­al­nych dar­czyń­ców – prze­kro­czy­ła już 1 mln zł.

            – Cari­tas, jako naj­więk­sza orga­ni­za­cja pomo­co­wa w Pol­sce, cie­szy się ogrom­nym zaufa­niem spo­łecz­nym. To kapi­tał, któ­ry w obec­nej sytu­acji poma­ga nam w wal­ce z koro­na­wi­ru­sem – pod­kre­śla ks. Mar­cin Iżyc­ki, dyrek­tor Cari­tas Pol­ska. – Na pomoc szpi­ta­lom, w tym zakup respi­ra­to­rów, otrzy­ma­li­śmy już ponad 1,3 mln zł od Fun­da­cji Car­re­fo­ur, a tak­że ćwierć milio­na zło­tych od spół­ek Gene­ra­li i Con­cor­dia. Co waż­ne, pomoc naszych part­ne­rów biz­ne­so­wych nie ogra­ni­cza się tyl­ko do prze­ka­zy­wa­nia daro­wizn na wal­kę z epi­de­mią. Otrzy­mu­je­my też tak waż­ne dzi­siaj wspar­cie rze­czo­we w posta­ci mase­czek ochron­nych, któ­re dosta­li­śmy od Ban­ku BNP Pari­bas, czy też Fun­da­cji Fak­tu. Dzię­ki temu może­my poma­gać nie tyl­ko pla­ców­kom służ­by zdro­wia, ale tak­że senio­rom i opie­ku­ją­cym się nimi wolon­ta­riu­szom, zapew­nia­jąc im nie­zbęd­ne wypo­sa­że­nie ochronne.

            Wię­cej infor­ma­cji o pomo­cy Cari­tas dla pol­skich szpi­ta­li moż­na zna­leźć na stro­nie www.caritas.pl/medycy.

            Kam­pa­nię Cari­tas #Wdziecz­ni­Me­dy­kom moż­na wesprzeć

- prze­ka­zu­jąc daro­wi­znę na stro­nie www.caritas.pl/medycy

- wysy­ła­jąc SMS o tre­ści MEDYK na numer 72052 (koszt 2,46 zł)

- wpła­ca­jąc dowol­ną kwo­tę na kon­to 70 1020 1013 0000 0102 0002 6526 (tytuł wpła­ty MEDYK)

*  *  *  *  *  *  *

 

II Kru­cja­ta Modli­twy w inten­cji Ojczyzny

 

Maj – Za pra­cow­ni­ków mediów, aby kie­ro­wa­li się w swo­jej pra­cy uczci­wo­ścią i troską

o odbior­ców.

 

Czer­wiec – Aby uczest­nic­two we Mszy św. było spo­tka­niem z żywym Jezusem

i owo­co­wa­ło życiem ewan­ge­lią w codzienności.

 

*  *  *  *  *  *  *

 

Kalen­darz  naj­bliż­szych  spo­tkań ORRK

(o ile znie­sio­ne zosta­ną ogra­ni­cze­nia zwią­za­ne z zebraniami)

 

- 7 czerw­ca — Beaty­fi­ka­cja kard. Ste­fa­na Wyszyń­skie­go, Plac Piłsudskiego 

w War­sza­wie, godz. 12.00

- 26 wrze­śnia — Rada Pro­gra­mo­wa ORRK

- 14 paź­dzier­ni­ka – Spo­tka­nie kapła­nów odpo­wie­dzial­nych za ruchy i stowarzyszenia 

kato­lic­kie w poszcze­gól­nych die­ce­zjach, Sekre­ta­riat KEP

- 21 listo­pa­da — Spo­tka­nie Ple­nar­ne ORRK, Dom „Ami­cu­sa” w War­sza­wie, godz. 10.30

 

*  *  *  *  *  *

Publi­ka­cja Ogól­no­pol­skiej Rady Ruchów Katolickich

01–015 War­sza­wa, Skwer Ks. Kard. Ste­fa­na Wyszyń­skie­go 6; serwis.orrk@tlen.pl

Redak­cja: Kry­sty­na Bolew­ska, Regi­na Pru­szyń­ska, O. Adam Schulz SJ (red. naczelny)